Przejdź do treści
Przejdź do stopki

16 000 000 złotych

Treść

Na taką kwotę, w przeliczeniu na złotówki, opiewa transfer sądeczanina Dawida Janczyka, którego wczoraj warszawska Legia zgodziła się sprzedać do CSKA Moskwa. Dwa lata temu Sandecja otrzymała za niego od warszawskiego klubu 25 tysięcy. To najwyższy transfer w polskim futbolu - Przed chwilą zadzwonił mój menedżer Jerzy Kopiec, z informacją, że Legia dogadała się z rosyjskim klubem w sprawie przenosin do Moskwy - potwierdza w telefonicznej rozmowie z "Dziennikiem Polskim" Dawid Janczyk, przebywający w Kanadzie na młodzieżowych mistrzostwach świata. - Przyznam, że zatkało mnie, kiedy usłyszałem liczbę, przekraczającą 4 miliony euro. Staram się na razie o tym nie myśleć. Najważniejszy jest dla mnie obecnie turniej, w którym uczestniczę. Na zmianie klubu skoncentruję się po przyjeździe do kraju. Jerzy Kopiec nie kryje satysfakcji z sumy wynegocjowanej przez Legię. - Atletico Madryt dawało trzy i pół miliona, ale chciało płacić w ratach - mówi menedżer Janczyka. - Ofertę Hiszpanów przelicytowali moskwiczanie. Na kwotę proponowaną przez CSKA zgodził się wiceprezes, zarazem dyrektor sportowy Legii Mirosław Trzeciak, ja również nie zgłosiłem zastrzeżeń. Pozostaje już tylko złożenie podpisu przez piłkarza na sporządzonej umowie. Nastąpi to tuż po powrocie reprezentacji z Kanady. Janczyk, który po złożeniu autografu na kontrakcie stanie się najdroższym graczem, jakiego kiedykolwiek sprzedano z polskiej ligi, nie chce dłużej rozwodzić się nad swym transferem. Chętnie opowiada natomiast o czekającym biało czerwonych czwartkowym meczu z Argentyną, którego stawką będzie ćwierćfinał mundialu U 20. - Poradziliśmy sobie z Brazylią, dlaczego nie mamy pokonać Argentyny? - zastanawia się popularny Murzyn. - Ważne, że po fazie eliminacyjnej anulowane są żółte kartki, będę mógł więc zagrać na pełny gaz. Cieszę się, że forma przyszła w najbardziej odpowiednim momencie. Wierzę, że Kanadę opuścimy dopiero po finale. Proszę pozdrowić na łamach "Dziennika Polskiego" moich rodziców oraz wszystkich sądeckich przyjaciół. DANIEL WEIMER "Dziennik Polski" 10.07.07

Autor: aw