Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Akcje naszych w górę!

Treść

Doskonale długimi minutami grający polscy piłkarze ręczni pokonali wczoraj Koreę Południową w meczu grupy D odbywających się w Szwecji mistrzostw świata. Było to czwarte, kolejne zwycięstwo Biało-Czerwonych, już pewnych awansu do kolejnej rundy. Jutro zmierzą się z gospodarzami o pierwsze miejsce w grupie i kapitalną pozycję wyjściową w rywalizacji o medale.
Choć nasi są wyżej notowani od Koreańczyków, w ostatnich latach dwukrotnie stawali na podium mistrzostw świata, nikt nie miał wątpliwości, że wczorajszy pojedynek będzie ciężką przeprawą. Azjaci w Szwecji pokazali się już z dobrej, a nawet bardzo dobrej strony, m.in. w przegranym spotkaniu z gospodarzami. Trener Bogdan Wenta uczulał na to swych podopiecznych i faktycznie Koreańczycy potwierdzili swe możliwości. Szybko objęli prowadzenie 2:0, wykorzystując spore kłopoty naszych z grą ofensywną. Polacy kontaktowego gola zdobyli co prawda w trzeciej minucie (Bartosz Jurecki), ale potem przez długie siedem nie potrafili trafić ani razu. Gdyby nie rewelacyjnie interweniujący Sławomir Szmal, mogło być bardzo źle. A tak było "tylko" źle, bo rywale wygrywali 4:1. Niemoc przełamał dopiero niezawodny Karol Bielecki i Biało-Czerwoni rozpoczęli pogoń. W 17. minucie po golu Bartłomieja Jaszki Polacy wyrównali (6:6), lecz po chwili znów prowadzili Koreańczycy. W 24. minucie uciekli na dystans trzech goli (10:7), nasi stratę zmniejszyli, ale na przerwę zeszli przy wyniku niekorzystnym.
W drugiej połowie Polacy nie pozwolili już sobie na chwilę słabości. Wyszli na boisko szalenie zdeterminowani i zmobilizowani. Jeszcze w 40. minucie na tablicy wyników był co prawda remis 14:14, ale od tego momentu nastąpił "odjazd" podopiecznych Wenty. Kapitalne akcje Grzegorza Tkaczyka, Tomasza Tłuczyńskiego i Jureckiego, w połączeniu z niewiarygodnymi momentami interwencjami Szmala zaowocowały przewagą, która rywalom odebrała wiarę w możliwość sprawienia niespodzianki. W 49. minucie było 20:15, a w 54. - 23:16. Wtedy stało się jasne, że nikt i nic nie odbierze Biało-Czerwonym jak najbardziej zasłużonego zwycięstwa. - Zagraliśmy bardzo skoncentrowani. W pierwszej połowie może popełniliśmy jeszcze nieco błędów, ale w drugiej poczynaliśmy już sobie tak, jak zawsze chcielibyśmy. Z meczu na mecz nabieramy pewności siebie, co odzwierciedla się w jakości gry - powiedział jeden z głównych architektów wczorajszego sukcesu, Tkaczyk. Drugim był Szmal, wybrany zresztą na najlepszego gracza meczu. Nasz bramkarz bronił ze świetną skutecznością i w sytuacjach, które wydawały się stracone.
Polacy rozegrali wczoraj najlepsze spotkanie na mistrzostwach, szczególnie po przerwie pokazując piłkę dojrzałą, na wysokim poziomie. Zresztą z każdym kolejnym pojedynkiem poczynają sobie coraz lepiej, co optymistycznie rokuje przed jutrzejszym, arcytrudnym i arcyważnym starciem ze Szwedami. Nasi już są pewni awansu do drugiej rundy, ale jeśli pokonają gospodarzy, zmagania w niej rozpoczną z czterema punktami na koncie i w świetnej sytuacji. Dlatego waga czwartkowego starcia będzie tak duża, już w kontekście walki o najwyższe cele.
Piotr Skrobisz
Polska - Korea Południowa

25:20 (10:11). Szmal, Wyszomirski - Jurecki 5, Tkaczyk 5, Bielecki 4, Jaszka 4, Kuchczyński 3, Tłuczyński 3, Lijewski 1, Grabarczyk, Jurasik, Jurkiewicz, Siódmiak.
Nasz Dziennik 2011-01-19

Autor: jc