Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Awaria rządowego jaka

Treść

Jeden z czterech przestarzałych samolotów Jak-40, które służą do przewozu VIP-ów, będących w wyposażeniu 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, uległ awarii. Samolotem na Ukrainę lecieli wysocy rangą urzędnicy Kancelarii Prezydenta Bronisława Komorowskiego. W Polsce informację o poniedziałkowej awarii wyciszono, podały ją ukraińskie media.
Wiadomość o awarii polskiego samolotu rządowego ujawnił szef administracji prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza - Serhij Lowoczkin. Witając polską delegację, użył następujących słów, które zacytowała gazeta "Komsomolskaja Prawda" na Ukrainie: "Strona ukraińska była zaniepokojona informacją o usterce samolotu i ucieszyła się, gdy usłyszała, że polscy przyjaciele szczęśliwie wylądowali w Kijowie". Polscy urzędnicy z Kancelarii Prezydenta lecieli na Ukrainę najprawdopodobniej w związku z przygotowaniami do planowanego w końcu sierpnia spotkania Bronisława Komorowskiego z Wiktorem Janukowyczem. Wcześniej zapowiadano, że szefowie dwóch państw mają wówczas zamiar m.in. upamiętnić polskie ofiary zbrodni w Ostrówkach na Wołyniu oraz Ukraińców, którzy zginęli we wsi Sahryń na Lubelszczyźnie. Jakiem-40 leciało 13 osób, wśród nich m.in. Jacek Michałowski, szef Kancelarii Prezydenta, Jaromir Sokołowski, odpowiedzialny za sprawy zagraniczne, oraz Andrzej Kunert, sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.
Jak przekazała ukraińska agencja informacyjna UNN, z powodu awarii samolotu polska delegacja przybyła na Ukrainę z poważnym opóźnieniem, korzystając z innej maszyny. Wczoraj, dopiero przed godz. 14.00 na stronie internetowej Sił Powietrznych pojawiła się lakoniczna informacja następującej treści: "Informujemy, że w dniu 4 lipca 2011 załoga samolotu Jak-40, który wykonywał lot z Warszawy do Kijowa, stwierdziła po starcie z Lotniska Chopina usterkę techniczną samolotu związaną z hermetyzacją kabiny. Zgodnie z obowiązującymi procedurami załoga samolotu przerwała wykonywanie zadania i wylądowała bez następstw na lotnisku startu. Pasażerowie samolotu przesiedli się do przygotowanego samolotu zapasowego, którym polecieli do Kijowa". To kolejny wypadek, który potwierdza fakt, iż statki powietrzne, które stanowią wyposażenie 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, są przestarzałe i zdezelowane i powinny być jak najszybciej wycofane, a w ich miejsce zakupione nowe, bezpieczne maszyny do przewozu najważniejszych osób w państwie. Samoloty Jak-40, z których cały czas korzystają polscy dostojnicy państwowi, nie mają nawet systemu ostrzegania o bliskości ziemi, bo nie montowano ich z przyczyn ekonomicznych. Sami Rosjanie wycofują te maszyny z eksploatacji. - Moim zdaniem, to jest kontynuacja nonszalancji, chyba nic naszych decydentów nie nauczyły ostatnie wydarzenia sprzed ponad roku. Jestem zdziwiony, że jeszcze ktoś decyduje się latać tymi samolotami, przecież to jest kompletna ruina - przyznaje w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" mjr rez. pil. Mieczysław Widyński, który sam latał w specpułku na samolotach Jak-40. Jak dodaje, czasy, w których ta maszyna uchodziła za dobrą, dawno już minęły. - Według mnie, powinni kupić nowe samoloty, tu nie ma wielkiej filozofii. Jak każde urządzenie wysłużyło się i koniec. Trzeba kupić nowe - podkreśla Widyński.
Czy Ministerstwo Obrony Narodowej potraktuje incydent jako ostrzeżenie przed kolejną katastrofą? Znając dezynwolturę szefa resortu Bogdana Klicha, jest to wątpliwe.
Piotr Czartoryski-Sziler
Nasz Dziennik 2011-07-06

Autor: jc