Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Bardzo drogi biurowiec

Treść

Naczelny Sąd Administracyjny po raz drugi przyznał rację byłemu szefowi "Optimusa" Romanowi Klusce i nakazał wypłacić obecnej jego firmie "PRODOKS" zaległy zwrot podatku VAT w wysokości 9,3 mln zł z odsetkami w podobnej kwocie od sprzedaży biurowca na warszawskim Służewcu.

Wcześniej NSA wydał precedensowy wyrok w sprawie zwrotu "Optimusowi" zabranego bezprawnie przez fiskusa VAT od kontraktu na komputery dla Ministerstwa Edukacji Narodowej. Wówczas Skarb Państwa musiał oddać 17 mln zł. Teraz niecałe 20 mln zł. Ale to jeszcze nie koniec. Kluska domaga się 1,4 mln zł zadośćuczynienia za bezprawne aresztowanie go z nakazu prokuratury Apelacyjnej w Krakowie. Za błędy urzędników skarbowych zapłaciliśmy wszyscy.

Starania o zwrot obu podatków VAT toczyły się równolegle.

Jednak sprawy biurowca Roman Kluska nie nagłaśniał, gdyż - jak twierdzi - w tym przypadku była to jedynie niefrasobliwość, ignorancja, a być może zła wola urzędników. Jednak nie było takich aktów przemocy, jak choćby widowiskowe aresztowanie i wypuszczenie na wolność za najwyższą wtedy kaucję w historii wymiaru sprawiedliwości, 8 mln zł. A takimi argumentami rozmawiano wówczas z szefem firmy komputerowej, zarzucając mu bezprawne wyłudzenie VAT i oszustwo podatkowe.

- Nie mówiłem nic o problemach z zakupem biurowca, gdyż nie było przy tym tyle urzędniczej niegodziwości, co przy okazji sprzedaży przez "Optimus" komputerów - wyjaśnia powód swojego milczenia na ten temat Roman Kluska. - Prawdopodobnie, gdyby mnie nie aresztowano, gdyby nie chciano mi zatrzymać samochodów, może bym i tamtej sprawy nie nagłaśniał.

W 2001 roku "Optimus" sprzedał założonej przez Kluskę firmie "PRODOKS", zajmującej się dystrybucją książek, biurowiec w Warszawie. Firma wystąpiła o zwrot podatku VAT. Warszawski Urząd skarbowy uznał, że się on nie należy.

- To była ewidentna pomyłka, nie naszego pracownika zresztą. Wystawił on fakturę z naszym numerem NIP, ale pomylił datę. Wynikało z niej, że firma powstała w czasie, kiedy nie byliśmy nipowcem. Skąd jednak pracownik mógł znać numer? - opowiada Roman Kluska. - Wojewódzki Sąd Administracyjny uznał, że urzędnik miał wizję proroczą. NSA już takiego stanowiska nie podzielił. Jeśli w tak krótkim czasie jednej osobie wyrządzono tyle krzywdy, to powstaje pytanie, jak bardzo jest chora nasza administracja, jak wielkich zmian wymaga. Takich jak ja, może w innej nieco skali, jest więcej. Odsetki wydają się duże, ale zaspakajamy za nie różne narosłe przez lata zobowiązania wobec wierzycieli, między innymi wobec Poczty Polskiej, którą także musieliśmy spłacić z odsetkami. Poza tym firma nie rozwijała się prawidłowo, musieliśmy ograniczyć zatrudnienie i płace.

Trwa postępowanie odszkodowawcze przeciwko Skarbowi Państwa reprezentowanemu przez Prokuraturę Apelacyjną w Krakowie, w zakresie - jak chce dowieść skarżący przedsiębiorca sądecki - ewidentnego naruszenia prawa i jego dóbr osobistych. Domaga się 1,4 mln zł.

(WCH)

"Dziennik Polski" 2005-09-21

Autor: ab