Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Bez skakania do oczu

Treść

NOWY SĄCZ. Remisowa debata wyborcza Jerzego Gwiżdża i Kazimierza Sasa Wśród kurtuazyjnych gestów i ogólników przebiegała poniedziałkowa, wieczorna debata dwóch kandydatów na prezydenta Nowego Sącza, Jerzego Gwiżdża i Kazimierza Sasa. Spotkali się w siedzibie Cechu Rzemiosł Różnych, odpowiadając na przygotowane przez siebie pytania. Kto się spodziewał, że podczas spotkania rywalizujących o sądecki fotel dojdzie do ostrej wymiany zdań, napaści słownych, czy choćby uszczypliwych uwag, musiał się rozczarować. Zarówno kandydat zjednoczonej lewicy jak i reprezentant "Sądeckiego Dialogu" powoływali się na swoje doświadczenia polityczne i ich efekty w pracy dla miasta. Dyrektor "Elektryka" Kazimierz Sas nie omieszkał podkreślić, że, gdy był posłem, bardzo wiele czynił dla miasta i poszczególnych jego mieszkańców, którzy przychodzili do niego z różnymi problemami. Były poseł Jerzy Gwiżdż, obecny prezes MPEC, przywołał dorobek swojej kadencji prezydenckiej w ratuszu. Jego kontrkandydat nawiązał do tej przeszłości, pytając, czy uważa za słuszne wstępowanie po raz drugi do tej samej rzeki. W odpowiedzi Gwiżdż stwierdził, że o tym decyduje determinacja wyprowadzenia miasta na drogę rozwoju. Jerzy Gwiżdż pytał swojego adwersarza o opinię w sprawie komunikacji miejskiej, o los drobnych kupców z Maślanego Rynku. Na pierwsze pytanie usłyszał, że jakichś konkretnych przemyśleń, co do przyszłości nie ma, bo nikt ich nie ma na razie, a z drobnymi kupcami trzeba się liczyć i po ucywilizowaniu miejsc handlu mogą dalej robić to, co robią. Z kolei Kazimierz Sas dopytywał o stosunek rywala do problemów Sandecji i czy wziąłby go na wiceprezydenta po wygraniu wyborów. Co do Sandecji padła ogólna deklaracja inspirowania rozwiązań poza samym klubem. Natomiast w drugiej kwestii Gwiżdż oświadczył, że w interesie miasta będzie rozmawiał z każdym porządnym człowiekiem, który ma jakiś dorobek i chce pracować dla dobra Nowego Sącza. Dotyczy to także urzędników ratuszowych. Obaj panowie rozwodzili się nad strategią miasta. Dla kandydata lewicy to katalog zadań do szybkiej realizacji ze względu na możliwość pozyskiwania środków unijnych, dla prawej strony, patrząc od widowni, to dokument wart streszczenia w tezy i poddania ludziom pod ogólnomiejską dyskusję. Obaj podkreślali konieczność szybszego niż do tej pory rozwoju gospodarki. Sas akcentował silnie zapobieganie bezrobociu. Gwiżdż mówił o otwarciu na społeczeństwo, inspirowaniu środowisk, pracy przy otwartej kurtynie. Nie będzie - jeśli wierzyć zapewnieniom obu stron - kampanii negatywnej. (WCH), "Dziennik Polski" 2006-10-25

Autor: ea