Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Blanik: W 2010 r. kończę karierę

Treść

Jeszcze nie tak dawno zastanawiał się nad startem w kolejnych igrzyskach, od wczoraj wiadomo, że w 2012 r. do Londynu nie pojedzie. Leszek Blanik, mistrz olimpijski, świata i Europy w gimnastyce sportowej, ogłosił, że w przyszłym roku zakończy wspaniałą i bogatą w sukcesy sportową karierę. Z kibicami pożegna się podczas zawodów w Gdańsku, na które zjadą największe znakomitości gimnastycznego świata.

Blanik (specjalność - skok przez konia) to jeden z najbardziej utytułowanych polskich sportowców ostatnich lat. Od 2007 roku zdobył złote medale mistrzostw świata i Europy, wieńcząc fantastyczny okres na igrzyskach w Pekinie. W stolicy Chin wywalczył drugi w karierze olimpijski medal, poprzednio cieszył się z brązowego krążka zdobytego w 2000 r. w Sydney. Po pekińskich zawodach postanowił zrobić sobie kilkumiesięczną przerwę od sportu, po której miał określić swoje plany na przyszłość. Początkowo zastanawiał się nad zakończeniem kariery jeszcze w 2009 r., ale w pewnym momencie pojawił się pomysł wyjazdu do Londynu i walki o trzecie olimpijskie podium. - Decyzję odwlekałem, bo chciałem mieć przegląd tego, co dzieje się aktualnie w skoku, co przygotowują rywale, jaki jest poziom, jakie panują tendencje rozwoju. Miałem świadomość, że jeśli zostanę i zdecyduję się kontynuować karierę aż do Londynu, będę musiał sprostać nowym wyzwaniom i szukać nowych rezerw - mówił. Zastanawiał się też nad obmyśleniem "Blanika 2". Przypomnijmy, że Blanik był i jest pierwszym i jak na razie jedynym Polakiem, którego nazwisko nosi gimnastyczny element: skok - przerzut podwójne salto w przód w pozycji łamanej, wpisany do przepisów sędziowskich Międzynarodowej Federacji Gimnastycznej (FIG) pod numerem 332. Kilka miesięcy temu w rozmowie z nami opowiadał, że myśląc o Londynie, będzie musiał wymyślić coś nowego. - Chodzi mi o skok, którego nikt nie ma w repertuarze i który w skali trudności może wydawać się niewyobrażalny. To trzy i pół salta w przód, próba niezwykle karkołomna i niebezpieczna. Tak naprawdę nie wiem, czy jest w ogóle wykonalna, ale... moim zdaniem jest - dodawał. Od wczoraj wiadomo, że "Blanika 2" nie będzie. Nasz mistrz ogłosił, iż w przyszłym roku zakończy karierę. Kolejnego medalu już nie zdobędzie, ale będzie chciał wychować następców, którzy kiedyś pójdą w jego ślady. To nowy cel i wyzwanie zarazem. - Talenty są, trzeba zrobić wszystko, by nie zginęły. Może w 2016 albo 2020 r. mój podopieczny stanie na olimpijskim podium? - powiedział.
Decyzja była trudna, Blanik tego nie ukrywał. Długo analizował wszelkie za i przeciw, wiele osób namawiało go, by spróbował wytrwać do Londynu. - Gdy nie startowałem, każdego dnia ciągnęło mnie na salę, brakowało mi atmosfery zawodów. Podczas mistrzostw świata stwierdziłem, że poziom jest cały czas taki sam, więc znów mógłbym walczyć o najwyższe cele. Ale ostatecznie zdecydowałem się powiedzieć "stop". To decyzja nieodwołalna i w moim przekonaniu słuszna - przyznał.
Piotr Skrobisz
"Nasz Dziennik" 2009-12-18

Autor: wa