Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Boże, nie wiesz co zrobiłeś...

Treść

Trudne do przeliczenia tłumy przyjaciół, znajomych, byłych, obecnych, oraz dopiero wstępujących na piłkarską drogę zawodników, a także, przybyłych licznie i spoza Nowego Sącza kibiców, sportowców i działaczy towarzyszyły wczoraj w ostatniej drodze Wiesławowi Spieglowi. Zmarłemu w niedzielę na atak serca wybitnemu w przeszłości bramkarzowi, a do ostatnich swych dni trenerowi i wychowawcy młodzieży.

Kondukt żałobny poprowadził kapelan sądeckiego sportu ks. Józef Wojnicki, a za trumną, obok najbliższych i rodziny ś.p. Wiesława kroczyli Jego podopieczni. Nastoletni chłopcy, którzy zapewne dopiero po latach zdadzą sobie sprawę ze straty, jaką ponieśli wraz z odejściem swego opiekuna.

- Wiesław, żegnam Cię w imieniu wszystkich miłośników Sandecji - mówił nad otwartą mogiłą prezes Sandecji Kazimierz Sas. - Ludzi tak jak Ty, oddanych klubowi, swej życiowej pasji a także szkolonej przez Ciebie młodzieży, już po prostu nie ma. I nikt nie będzie w stanie Cię zastąpić. Ale zapewniam, że dzieło rozpoczęte przez Ciebie, będzie kontynuowane. Prawdziwe są słowa poety, który stwierdził: "nie wszystek umrę". Ty nie cały umarłeś - żyją Twoje dokonania.

Zebranych do cna poruszyły słowa wygłoszone przez mieszkającego w Opolu brata Zmarłego, Janusza Spiegla: - Złościliśmy się, Wiesiek, na Ciebie, kiedy podczas rodzinnych spotkań, tematem naszych rozmów były wyłącznie, albo prawie wyłącznie, piłka nożna, Sandecja i trampkarze, dla których byłeś drugim ojcem. Dzisiaj, patrząc na skupionych przy Twej trumnie chłopców, zrozumiałem Twoją pasję. I zrozumiałem coś jeszcze: że nie tylko Ty ich kochałeś. Że i oni kochali Ciebie. Pan Bóg powołał Cię do nieba. Nawet nie wie, jaki kłopot wziął sobie na głowę. Przecież już teraz, tam w górze, prowadzisz treningi z młodymi piłkarzami, a Jego królestwo przepełnione jest dziecięcym gwarem. Że rządy swoje zaprowadziła tam Sandecja...

Przejmująco zabrzmiały wygrane na trąbce dźwięki "Ciszy", przy której trumna spoczęła w grobowcu. Rozstaliśmy się z Wiesławem Spieglem w Jego doczesnym wcieleniu. Od duchowej obecności Wieśka piłkarski Nowy Sącz nigdy się jednak nie uwolni.

DANIEL WEIMER

"Dziennik Polski" 2005-09-15

Autor: ab