Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Brytyjczycy niechętni otwieraniu archiwów

Treść

Z prof. Pawłem Wieczorkiewiczem, historykiem z Uniwersytetu Warszawskiego, rozmawia Zenon Baranowski Prokuratorom IPN uda się rozwikłać tajemnicę śmierci gen. Sikorskiego, nad czym głowią się od kilkudziesięciu lat historycy? - W tej sprawie jest zbyt wiele elementów niejasnych, żeby w IPN mogli liczyć na to, iż stanie się cud i wszystko będzie wyjaśnione. Ale to śledztwo na pewno szalenie ułatwi nam, historykom, i wszystkim osobom zainteresowanym działania mające na celu wyświetlenie prawdy, ponieważ instytucja państwowa ma inne, szersze możliwości działania, może powoływać świadków i dokonywać ich przesłuchań. Prokuratorzy chcą dotrzeć do tych pożądanych bardzo brytyjskich archiwów, których tajność została niestety wydłużona aż o 40 lat. - Nie można mieć tutaj złudzeń. Jeżeli Brytyjczycy nie będą chcieli pokazać tych dokumentów, to nie pokażą i żaden prokurator tego nie zmieni. Nie mamy żadnych możliwości nacisku... - W grę wchodzą tylko możliwości dyplomatyczne, ale musiałoby to być wystąpienie bardzo stanowcze i wówczas może by coś z tego wyszło. Dla wielu historyków, m.in. dla Pana, kwestia dokonania zamachu na gen. Sikorskiego nie ulega wątpliwości... - Dla mnie ekspertyza najwybitniejszego specjalisty od badania katastrof lotniczych, i to nie tylko w Polsce, ale w Europie Środkowej, a może w ogóle w całej Europie, prof. Jerzego Maryniaka jest decydująca. Zbadał on tę katastrofę przy użyciu wszelkich naukowych metod. I jeżeli autorytet takiej światowej klasy wypowiada się z całą pewnością, że samolot cały czas był sterowany w sposób kontrolowany przez pilota, to trzeba to przyjąć do wiadomości i skończyć jakiekolwiek dyskusje na ten temat. IPN zakłada, że za zamachem mogły stać władze ZSRS, a konkretnie Stalin, w czym podziela Pańskie stanowisko... - Owszem, Stalin miał w tym interes, a myślę, że wykonał go rękami Brytyjczyków, co łatwo sobie wyobrazić. Stalin mógł, to są już tylko domniemania, zagrozić Brytyjczykom zerwaniem stosunków dyplomatycznych, a nawet wyjściem z wojny i być może opowiedzeniem się po stronie Niemiec. Mimo że dzisiaj brzmi to bardzo nieprawdopodobnie, to nie było to wcale niemożliwe, w końcu Stalin zmienił front w 1941 r. i mógł go zmienić jeszcze raz. Wówczas Churchill, w sytuacji gdy zagrożony był interes brytyjski, nie miał wyjścia. Stalin, Brytyjczycy, ale Dariusz Zaliszewski twierdzi, że pojawiło się także ramię polskie, co dla nas jest powodem do wstydu... - Dla mnie jest sprawą obojętną, czy wykonawcami byli Polacy, czy też brytyjscy agenci polskiego pochodzenia, czy w polskich mundurach. To jest sprawa drugorzędna. Nie zmienia to bowiem oceny całej sytuacji. Powołam się na Pismo Święte - rękę karz, a nie ślepy miecz. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-09-04

Autor: wa