Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Cepem i piórem

Treść

Skrajnie nieuczciwy, nierzetelny, ohydny - w ten sposób wykładowcy i studenci Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu oceniają wyemitowany w poniedziałek w głównym wydaniu "Wiadomości" materiał na temat uczelni. Jako cepa do przyłożenia szkole dziennikarze użyli "argumentu" antysemityzmu, jaki rzekomo panoszy się w murach WSKSiM. Zapewne prezes Piotr Farfał, definiowany regularnie przez "Gazetę Wyborczą" jako "były neonazista", doskonale rozumie pojęcie antysemityzmu i mógłby wytłumaczyć swoim dziennikarzom jego znaczenie. Lepiej późno niż wcale.

Zaczynem materiału była informacja na temat nowo powstającej w Toruniu Wyższej Szkoły Filologii Hebrajskiej, którą otwierają franciszkanie. Dziennikarze TVP odkryli, że będzie to konstruktywna konkurencja dla WSKSiM. Tymczasem jak powiedział nam wczoraj pierwszy rektor i inicjator powstania Wyższej Szkoły Filologii Hebrajskiej w Toruniu, o. dr Maksymilian Marek Tandek OFM, o żadnej konkurencji mowy nie ma. - To są dwie niezależne szkoły, różne programy, różne misje. Głównym celem naszej szkoły jest nauka języka hebrajskiego - zaznacza.
Ironicznie do rewelacji TVP podchodzą też sami wykładowcy WSKSiM. - Aż ich skręcało z zachwytu, kiedy mówili o tym, iż robi się konkurencja dla WSKSiM, a przecież w Toruniu jest też Uniwersytet im. Mikołaja Kopernika. To jest po prostu głupie tłumaczenie. To wyjątkowo kretyńsko zredagowany materiał - komentuje prof. Henryk Kiereś, kierownik Katedry Filozofii Sztuki KUL oraz profesor i członek Rady Naukowej WSKSiM. - Nie wiadomo, dlaczego szkoła franciszkanów została ustawiona przez TVP od razu w konflikcie z Wyższą Szkołą Kultury Społecznej i Medialnej (która przecież nie zajmuje się filologią hebrajską), tak jakby niektórym dziennikarzom chodziło o wszczęcie jakiejś nowej monachomachii - komentuje prof. Piotr Jaroszyński. Przy okazji zaznacza, że problematyczny może okazać się fakt, że szkoła filologii hebrajskiej prowadzona jest przez zakon katolicki. Jest bowiem pytanie, na ile placówka utrzyma się w ramach określanych przez Kościół katolicki jako wykładnia katolicka, różnej przecież od interpretacji znanej w historii pod mianem judaizantes. Drugie zastrzeżenie - podkreśla Jaroszyński - mimo iż ideę utworzenia WSFH poparli m.in. ambasador Izraela w Polsce prof. Schewach Weiss, naczelny rabin Polski Michael Schudrich oraz prezes Światowego Związku Żydów Zygmunt Rolat, może być z kolei sformułowane przez ortodoksyjne środowiska żydowskie, które mogą sobie nie życzyć, aby katolicy wykładali religię i kulturę żydowską. W sumie więc projekt ten - choć droga do jego realizacji wygląda na dość długą - może być bardzo konfliktogenny. - Na razie jest to jednak tylko fakt medialny, który próbuje się rozgrywać ideologicznie, "a przecież mówimy o szkole i nauce, a nie o partiach politycznych - dodaje Jaroszyński.
"Wiadomości" nie poprzestały na reklamie nowej szkoły. Nie obyło się bez oskarżycielskich mów ("mowa nienawiści"?) ze strony anonimowych studentów pod adresem założyciela WSKSiM o. Tadeusza Rydzyka, który jakoby wspiera wpajanie studentom antysemityzmu.
Szef "Wiadomości" Jan Piński nie znalazł wczoraj dla nas czasu na rozmowę o warsztacie pracy swoich dziennikarzy. Biuro prasowe TVP tłumaczy, że porównanie WSFH z WSKSiM "narzucało się samo" - to dwie uczelnie należące do zakonów w jednym mieście, które w pewnym stopniu będą zapewne konkurować o studentów. "Jedna szkoła chce nauczać o judaizmie i kulturze żydowskiej, w wypadku drugiej te wątki także - jak twierdzi wielu absolwentów - są obecne w nauczaniu. Tylko w nieco inny sposób, zwłaszcza gdy mówimy o wykładach o. Tadeusza Rydzka dla studentów WSKSiM. Reporterka wykorzystała w materiale wypowiedzi dwóch absolwentów tejże szkoły twierdzących m.in., że w toku studiów często prezentowano im treści uznane przez nich za antysemickie ('Tego przedmiotu uczył ojciec Rydzyk. Dowiedziałam się na nim, że światem rządzą Żydzi, komuniści i masoni') oraz jedno z rozlicznych nagrań wypowiedzi o. Tadeusza Rydzka o judaizmie. Sama reporterka powstrzymała się od własnego komentarza w kwestii antysemityzmu, także w podsumowaniu materiału, gdzie wskazała jedynie, że obie szkoły zapewne będą konkurowały o studentów" - napisali w odpowiedzi na nasze pytania pracownicy biura.
- Co za bzdura! Słyszałem tę wypowiedź i uważam ją za manipulację informacją. Dla przeciętnie rozgarniętego widza jest to jasne - komentuje Jarosław Rusiecki z Rady Programowej TVP. Jego zdaniem, nie można też mówić o żadnej konkurencji między toruńskimi placówkami, gdyż zajmują się one zupełnie innymi dziedzinami, a o bezmyślne posługiwanie się terminem "antysemityzm" i nadużywanie tego pojęcia przez dziennikarzy telewizji publicznej należałoby zapytać samego prezesa Piotra Farfała. Mimo wielokrotnych prób kontaktu z prezesem Farfałem nie był on łaskaw z nami porozmawiać. A szkoda. Zapewne jako definiowany regularnie przez "Gazetę Wyborczą" "były neonazista" doskonale rozumie pojęcie antysemityzmu. I mógłby wytłumaczyć swoim dziennikarzom jego znaczenie.
Szkoła franciszkanów powstała ze środków unijnych - z unijnego Regionalnego Programu Operacyjnego placówka otrzymała blisko 50 proc. wartości całej inwestycji, która jest szacowana na 24 mln złotych. Reszta pochodzi z kasy miejskiej (2,6 mln zł), budżetu państwa (ok. 1,76 mln zł) i środków zakonu.
W opinii Pawła Pasionka, dziekana WSKSiM, dziwi fakt, iż telewizja publiczna wyemitowała program, który dzieli polskie środowisko naukowe, przeciwstawiając sobie dwie uczelnie.
Anna Ambroziak
"Nasz Dziennik" 2009-07-22

Autor: wa