Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Chłopaki z ferajny

Treść

Z Andrzejem Maciejewskim, politologiem z Instytutu Sobieskiego, rozmawia Piotr Czartoryski-Sziler

Pamięta Pan, jak premier straszył, że gdy PiS dojdzie do władzy, zaczną się podsłuchy i cenzura w mediach?

– Tak, pan Donald Tusk był pierwszą osobą, która mówiła dziennikarzom, że gdy PiS obejmie rządy, zamykane będą redakcje i będzie łamana wolność słowa. W środę wieczór byliśmy świadkami, że tak działa obecny rząd. Zwróćmy uwagę, że Leszek Balcerowicz, który nie należy przecież do wielkich zwolenników prezesa Kaczyńskiego, powiedział w telewizji wyraźnie, że w normalnym kraju po ujawnieniu takich nagrań te osoby na drugi dzień powinny podać się do dymisji. Tu mamy do czynienia z działaniem antykonstytucyjnym. Zresztą przez siedem lat rządów PO – PSL normą stało się łamanie Konstytucji czy jej naciąganie pod partyjne, niepolskie interesy. Środowiska najbardziej przychylne rządowi, a więc różne media, być może wreszcie otworzyły oczy i zaczęły głośno mówić to, o czym wszyscy wiedzą.

Tym samym parasol ochronny nad premierem Tuskiem został zamknięty. Mamy tutaj do czynienia z poważnym kryzysem państwa i tak na dobrą sprawę polski premier i jego rząd powinni dawno podać się do dymisji, jeżeli nie nawet stanąć przed Trybunałem Stanu. Bo to są tego typu gabaryty. Sądzę, że z chwilą ujawnienia taśm premier zgubił kontakt z rzeczywistością i z tym, co naprawdę wydarzyło się w Polsce.

Ale nie dziwi Pana to nagłe zamknięcie owego medialnego parasola?

– To jest wina mediów, że przez 7 lat tolerowały łamanie prawa i Konstytucji. Przypomnę, że w czasach, kiedy śp. Lech Kaczyński był prezydentem, puszczano płazem karygodne wypowiedzi polskiego ministra spraw zagranicznych, gdzie w normalnym kraju przestałby już on politycznie istnieć. Jeszcze o jednej rzeczy warto powiedzieć – dzisiaj jesteśmy świadkami swoistego upadku tego, co zostało skonstruowane po katastrofie smoleńskiej. To znaczy osoby, które zaistniały w życiu publicznym w sensie stanowisk ministerialnych i wspólnych interesów, zaczęły je tracić. Coś gdzieś w tym układzie zaczyna pękać. Zastanawiam się coraz bardziej nad jedną rzeczą, co naprawdę zostało jeszcze nagrane, o czym na razie nie wiemy.

Tych nagrań jest więcej i nie wiadomo, jakie jeszcze tsunami mogą wywołać…

– Stąd może te nerwowe zachowania. Mogą one wskazywać na to, że do tej pory zostały opublikowane chyba najmniej bolesne dla rządu taśmy, że napięcie rośnie jak w filmie Hitchcocka, być może czeka nas jeszcze większe trzęsienie ziemi. Stąd ta nieobliczalność już dziś premiera, który mówi po raz drugi, że nic się nie stało. A przypomnijmy, Latkowski powiedział wyraźnie, że odda te nagrania, jeżeli niezależny sąd to mu nakaże, tymczasem dziś łamane jest klasyczne prawo, bo ktoś chce iść na skróty. Mam nadzieję, że w środę wieczór cały Naród nie siedział przy grillu czy nie oglądał meczów z Brazylii, tylko miał okazję zobaczyć, jak wyglądają faktyczne rządy Platformy Obywatelskiej.

Dymisji jednak nie będzie, choć premier nie wykluczył wcześniejszych wyborów.

– Tusk idzie w zaparte. Premier kłamie w biały dzień, publicznie przed całym Narodem, śmiejąc się z obywateli. Tak jak wszyscy byli zbulwersowani jego pierwszą konferencją, tak wczoraj premier przelał czarę goryczy. Tusk powiedział na konferencji, że prokuratura podejmuje działania niezależnie od władzy wykonawczej i działania te nie są uzgadniane z władzą wykonawczą. Wygląda to tak, jakby umył ręce, nic nie wiedział, bo był na grillu. Tu sędzią w sprawie jest ciągle minister Sienkiewicz, który już dawno powinien być odsunięty od władzy z racji tych afer i z faktu, że w ogóle dopuszczono do takich spotkań i tego typu rozmów. Drugim aspektem, o czym wszyscy mówią, jest bezwład polskich służb specjalnych.

Ja tylko przypomnę, że budynki, w których panowie ministrowie się spotykali, to tereny byłej ambasady Związku Sowieckiego. Gdzie są polskie służby specjalne, które dziś gwiazdorzą w telewizji, wyrywając laptopy dziennikarzom, a nie potrafiły przez iks czasu panować nad bezpieczeństwem państwa polskiego, włącznie z wizytą w Smoleńsku. To jest pytanie, na ile te służby zostały zniszczone przez polskich polityków, bo one de facto zostały ubezwłasnowolnione. To sytuacja niebezpieczna dla Polski. Donald Tusk stracił kontakt z rzeczywistością i trzeba wyraźnie powiedzieć, że żyje w jakimś innym wymiarze, nie widząc, co naprawdę dzieje się w Polsce. Ta władza żyje w ułudach kłamstwa, czas najwyższy to zmienić.

Sądzi Pan, że będą jednak dymisje?

– Oczekuję bardzo głębokich zmian, włącznie z dymisją rządu. Nie wykluczam, że pierwszy raz od 25 lat Trybunał Stanu będzie miał naprawdę co robić, bo tego nie da się inaczej załatwić. Czas najwyższy pewne sprawy sprowadzić na ziemię. Jeżeli mamy państwo i oczekujemy od niego konkretnych działań, to prawo w nim muszą szanować wszyscy, począwszy od pani, która sprzedaje w sklepie i prowadzi działalność gospodarczą, po pana ministra, premiera i prezydenta. Nie można pozwalać na to, że są równi i równiejsi. Na to, że u jednego kłamstwo o tym, że ma studia wyższe, nie jest kłamstwem tylko przekłamaniem albo nieświadomością, a u innego przestępstwem zagrożonym konkretną karą. To się nazywa szanowanie prawa wobec wszystkich, a my przez 25 lat staliśmy się państwem, gdzie dla pewnych osób prawo jest wybiórcze i nikt z tego nie jest rozliczany. W Polsce żaden polityk nie przeprasza za kłamstwa, tylko twierdzi, że się pomylił, zapomniał. To polska rzeczywistość. Nam jest dziś naprawdę bliżej do Rosji i Białorusi niż do ideałów brukselskich. To smutna pointa 25 lat naszej wolności.

Dziękuję za rozmowę.

Piotr Czartoryski-Sziler
Nasz Dziennik, 20 czerwca 2014

Autor: mj