Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Czy budować domy w wodzie

Treść

Nowe zasady określenia terenów zalewowych są przysłowiową żabą do zjedzenia dla samorządów. Do tej pory wiele terenów nad brzegami rzek uznawano jako budowlane. Miały wysokie ceny. Teraz okaże się, że nabywcy, zwłaszcza rekreacyjnych działek pod dacze, przepłacili, bo tam budować nie powinni lub wręcz nie mogą. Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Krakowie opracował szczegółowe mapy z dokładnie wyznaczonymi granicami ziem, które zalewane są podczas powodzi. Teraz muszą przyjrzeć się im gminy i zgodnie z wymogami prawa postanowić w swych włościach, które obszary uzyskują status terenów zalewowych, a więc wyłączonych z zabudowy.
Wiek czy millenium
-Mapy są bardzo skomplikowane, ale zarazem przejrzyste aż do bólu-wyjaśnia dyrektor krakowskiego RZGW Tadeusz Litewka.-Najważniejsze na nich są linie w kilku kolorach, bo one uświadamiają, dokąd sięga woda w zależności od tego jaki okres analizujemy. Mamy więc skrajnie wodę dziesięcioletnią i wodę stuletnią czy tysiącletnią. Oznacza to, że zalanie danego obszaru może wystąpić w takim przedziale czasowym. Prawo określa, że na obszarze uznanym w planach zagospodarowania przestrzennego za zalewowy generalnie nie powinno się niczego budować, chociaż radykalnie tego nie zabrania. Można zyskać na taką budowę specjalną zgodę, ale obiekt nie może sam być zagrożony zniszczeniem przez wodę, Także nie może utrudniać przepływu fali powodziowej i wielkich przedmiotów, chociażby drzew, które owa woda niesie swym nurtem. Ryzyko takiego budowania jest wtedy po stronie inwestora, ale teoretycznie też po stronie władzy, która wydała pozwolenie na odstępstwo od generalnej zasady niebudowania na ziemi zalewowej.
Przyrody nie oszuka
Rajcowie gmin oraz miast muszą zdecydować czy za teren zalewowy uznać obszar doświadczany przez wodę tysiącletnią czy może tylko przez dwudziestoletnią. Pierwszy wariant zminimalizuje ryzyko późniejszych roszczeń posiadaczy domostw. Drugi ograniczy niezadowolenie posiadaczy gruntów pragnących podjąć inwestowanie. Wybór nie jest łatwy, ale konieczny i to pilnie. Bez uchwalenia przez rady gmin planów zagospodarowania przestrzennego nie można bowiem podjąć realizacji, a nawet przygotowywania wszelkich inwestycji. Na Sądecczyźnie już kilka gmin konsultuje z RDGW nowelizację planów zagospodarowania przestrzennego swych terenów.

STANISŁAW ŚMIERCIAK

"Gazeta Krakowska" 2005-04-14

Autor: ab