Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Czy Janik to Janik?

Treść

Przesłuchania po skandalu w Limanowej

Aleksander Gacal oraz Antoni Mizgała, działacze MKS Limanovia, twierdzą, że zeznającego przed Wydziałem Dyscypliny OZPN piłkarza Zawady Macieja Janika, który figuruje w protokole sędziowskim nr 20, nie było w dniu zawodów Limanovii z Zawadą na stadionie.

Sędzia spotkania Andrzej Gomółka utrzymuje, że rozpoznaje zawodnika jako uczestnika meczu. Prezes OZPN Adam Sieja zapewnia, że jeśli limanowianie przedstawią dowody na potwierdzenie swych zarzutów, natychmiast wznowi postępowanie wyjaśniające.

Przed obliczem Wydziału Dyscypliny nowosądeckiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej, z jego przewodniczącym Stanisławem Ogórkiem, stanęli w czwartek wspomniany zawodnik Wojciech Janik, sędziowie zakończonego rękoczynami meczu Limanovia - Zawada Andrzej Gomółka i Czesław Łękawski, kapitanowie obydwu ekip Waldemar Griński (Zawada) i Kazimierz Zawada (Limanovia) oraz kierownik drużyny Limanovii Marian Wrona.

Jednym z głównych wątków trwających przez kilka godzin przesłuchań było ustalenie, czy w drużynie Zawady faktycznie wystąpił Wojciech Janik. Reprezentanci ekipy limanowskiej zapewniali, że piłkarz, który zjawił się, by złożyć zeznania, nie grał w Limanowej. Sugerowali, że na jego zawodniczą kartę wystąpił Piotr Szeliga, gracz też zresztą figurujący w protokole. Zgoła odmiennego zdania był sędzia Gomółka, który stanowczo potwierdził obecność Janika na boisku. Działacze Limanovii domagają się zweryfikowania wyniku zawodów jako walkower 3-0 na ich korzyść.

- Daję sobie głowę uciąć, że Wojciech Janik, który zeznawał w czwartek, nie wystąpił na boisku - zaklina się Antoni Mizgała. - Nie byłem przesłuchiwany, nie miałem więc dostępu do protokołu i nie wiem jak obecnie wygląda, ale przed zawodami nie figurowało w nim nazwisko Piotra Szeligi.

- Przyjmuję do wiadomości zastrzeżenia panów z Limanovii, lecz dopóki nie przedstawią dowodów na potwierdzenie swych zarzutów, potraktować je muszę jako domniemania - powiada Adam Sieja. - Wynik uzyskany na boisku (3-2 dla Zawady - przyp. d.w.) zostaje więc utrzymany. Postępowanie nie jest jednak jeszcze zakończone. Jeśli reprezentanci Limanovii znajdą dodatkowe argumenty na swą korzyść, sprawie natychmiast nadamy nowy tok.

- To jeszcze nie koniec, mamy w rękawie asa, którego w odpowiednim momencie ujawnimy - zapowiada wiceprezes MKS Limanovia Aleksander Gacal.

- Jeżeli limanowianie rzeczywiście są w posiadaniu jakichś dokumentów, których istnienie zataili w trakcie postępowania, to jest to z ich strony manipulacja i złamanie przepisów -replikuje Adam Sieja. (dw)

"Dziennik Polski" 2006-05-13

Autor: mj