Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dajcie prokuraturze człowieka, a znajdzie się paragraf

Treść

Reprezentujący sejmową Komisję Regulaminową i Spraw Poselskich poseł Jarosław Urbaniak (PO) skutecznie, choć mimowolnie, wyręczył PiS w udowadnianiu, że działania zmierzające do uchylenia immunitetu Zbigniewowi Ziobrze mają charakter partyjniackiej rozgrywki. Polityk Platformy Obywatelskiej, który jako poseł sprawozdawca miał jedynie przedstawić Sejmowi stanowisko komisji, zapędził się w polityczne dywagacje, atakował i krytykował dwa lata rządów PiS oraz samego Ziobrę. Po kilku upomnieniach prowadzący obrady marszałek Jerzy Szmajdziński (Lewica) poprosił Urbaniaka o zakończenie przemowy. A ponad godzinę później, po wystąpieniu z mównicy sejmowej, sam Zbigniew Ziobro oznajmił: "Zrzekam się immunitetu". - Dziś, ponad wszelką wątpliwość, pod rządami Platformy Obywatelskiej przyszedł czas na procesy polityczne. Przyszedł czas zemsty za walkę z korupcją, jest to zemsta za to, iż podejmowałem działania służące bezpieczeństwu Polski - mówił były minister sprawiedliwości. Jeszcze przed wczorajszą quasi-debatą sejmową Zbigniew Ziobro, przygotowując się do wystąpienia, dużą część przemowy planował poświęcić udowadnianiu, że wniosek o uchylenie immunitetu jest inspirowany przez Platformę dla celów walki partyjnej, że do tego celu minister Zbigniew Ćwiąkalski instrumentalnie wykorzystuje resort sprawiedliwości i podległą mu prokuraturę. Zadanie mocno jednak ułatwił mu polityk Platformy Obywatelskiej poseł Jarosław Urbaniak, reprezentujący sejmową Komisję Regulaminową i Spraw Poselskich, która w lipcu po ostentacyjnym opuszczeniu sali obrad przez posłów PiS pozytywnie zaopiniowała wniosek płockiej prokuratury. Wystąpienie Urbaniaka jednak w niczym nie przypominało krótkich i treściwych relacji sprawozdawców, do jakich opinia publiczna przywykła, obserwując od lat prace polskiego Sejmu. Bez wątpienia była jednak typową wypowiedzią polemiczną przedstawiciela jednej z partii, która, owszem, mogłaby mieć miejsce, ale jedynie w wypadku, gdyby w ramach debaty zaplanowano czas na tzw. wystąpienia klubowe. I tak zamiast argumentów, które uzasadniałyby uchylenie Ziobrze immunitetu, Urbaniak komentował awanturę, do jakiej doszło w lipcu podczas prac komisji zajmującej się prokuratorskim wnioskiem o uchylenie Ziobrze immunitetu, przedstawiał swoją ocenę pracy resortu sprawiedliwości pod rządami PiS. - Udostępnienie prezesowi PiS dokumentów mogło posłużyć walce politycznej, bo w zeznaniach jednego ze świadków pojawiają się nazwiska polityków lewicy - przekonywał poseł Urbaniak (PO). Prowadzący obrady wicemarszałek Jerzy Szmajdziński (Lewica) kilkakrotnie zwracał przedstawicielowi PO uwagę, że ten nie reprezentuje klubu, a sejmową komisję, i apelował, by nie wykorzystywał tego do prowadzenia polityczno-strategicznej dyskusji. - W sprawie wniosku o uchylenie immunitetu nie ma debaty, więc bardzo proszę nie prowadzić polemiki, bo to nie jest rola posła sprawozdawcy - upominał wicemarszałek Szmajdziński i wreszcie poprosił mówcę o przedstawienie ostatecznych konkluzji. Ziobro punktuje Krótko przed swoim wystąpieniem Zbigniew Ziobro żartował w kuluarach z dziennikarzami, że będzie przemawiał "do wieczora", zamierza bowiem pobić rekord, który blisko czterogodzinnym exposé ustanowił premier Tusk. Ostatecznie jednak wystąpienie byłego ministra sprawiedliwości trwało nieco ponad godzinę i zakończyło się przedstawieniem krytycznej wobec prokuratorskiego wniosku ekspertyzy prawnej. - Przestępcy dzisiaj, dzięki państwa działaniom, dzięki działaniom Platformy Obywatelskiej, zacierają ręce. W tym kontekście szczególnej wymowy nabiera fakt, że blisko 80 proc. przestępców w zakładach karnych oddało głos i okazało swe zaufanie PO - mówił wiceprzewodniczący Prawa i Sprawiedliwości. Ziobro mówił, że informacje przekazane mu jeszcze pod koniec grudnia 2005 r. przez prokuratora Wojciecha Miłoszewskiego świadczyły o zagrożeniach dla bezpieczeństwa energetycznego państwa w obszarze związanym z kontraktami paliwowymi, kontraktami gazowymi i były związane z działaniem obcych służb specjalnych oraz zorganizowanej przestępczości. Tłumaczył też, że w takiej sytuacji nie pozostało mu nic innego, jak podjąć działania zmierzające do zmiany prawa oraz struktur organów ścigania. - Dlatego m.in. zdecydowałem się skontaktować z panem prezesem Jarosławem Kaczyńskim, członkiem Rady Bezpieczeństwa Narodowego, konstytucyjnego organu odpowiadającego za bezpieczeństwo państwa, parlamentarzystą, a nade wszystko liderem ugrupowania rządzącego, więc człowiekiem mającym w tym momencie decydujący wpływ na kierunek polityki naszego państwa - argumentował Ziobro. Posłowie PiS kilkakrotnie przerywali jego przemówienie oklaskami. Były minister sprawiedliwości przekonywał również, że materiały, które poznał Kaczyński, nie posłużyły walce partyjnej, ale powołaniu specjalnego międzyresortowego zespołu do walki z korupcją i przestępczością zorganizowaną. - Miałem prawo do zapoznania się z materiałami z tego śledztwa. Jestem przekonany, że osoby, które znajdowały się w podobnej do mnie sytuacji, np. Aleksander Kwaśniewski w latach 1993-1995, miały dostęp do różnego rodzaju bardzo tajnych informacji - mówił dziennikarzom, jeszcze przed debatą, Jarosław Kaczyński, prezes PiS. Ziobro skrytykował też wniosek prokuratury o uchylenie mu immunitetu. Według niego, jest w nim szereg "rażących sprzeczności" między treścią przedstawionych dowodów a zarzutem. Cytował też ekspertyzę prawną, którą przytaczaliśmy we wczorajszym numerze "Naszego Dziennika", wykazującą, iż autorzy wniosku o uchylenie mu immunitetu dopuścili się manipulacji orzecznictwem Sądu Najwyższego. - Były minister sprawiedliwości powiedział dokładnie wszystko to, co powinien powiedzieć. Przede wszystkim to, że nie ma najmniejszych podstaw prawnych do tego zarzutu, po drugie, że ci, którzy przygotowywali wniosek, dopuścili się wielu manipulacji, to jest problem ich przyszłej odpowiedzialności za to - powiedział Jarosław Kaczyński po zakończeniu debaty. Z kolei poseł Sebastian Karpiniuk (PO), proszony przez dziennikarzy o skomentowanie wystąpienia Ziobry, powiedział dla TVN24, że "Ziobro byłby zdolnym enkawudzistą" (sic!). Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-09-04

Autor: wa