Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Drzewa pękały jak zapałki

Treść

Potężna nawałnica przeszła nad Grybowem Drzewa powyrywane z korzeniami, połamane konary, pozalewane piwnice domów, zniszczone samochody - takie zniszczenia spowodowała gwałtowna burza, która przeszła w sobotę nad Grybowem. Największe szkody wyrządziła w Parku Miejskim, gdzie miały się odbyć imprezy "Grybowskiego Lata". - Odwołaliśmy "Grybowskie Lato" - powiedział burmistrz Grybowa Wojciech Ślusarczyk. - Ta burza wyrządziła naprawdę dużo zniszczeń. Nie jest to dobry czas, by się bawić. Po nawałnicy woda podchodziła pod nasz Ośrodek Zdrowia, wdarła się do piwnic czterech domów znajdujących się blisko parku. Nawałnica przeszła nad miastem kilkanaście minut po godz. 14. - W momencie zrobiło się ciemno, zaczęło solidnie lać, później sypnął grad: najpierw drobny, potem duży - opowiadał "Dziennikowi Polskiemu" Roman Olszewski, jeden z organizatorów "Grybowskiego Lata". - Zaraz potem rozszalała się wichura i padło jedno drzewo, chwilę później drugie. Na szczęście ludziom, będącym wówczas w muszli koncertowej w parku i w jej pobliżu, nic się nie stało. Artyści z Agencji Artystycznej z Lublina uciekli niemal w ostatniej chwili. Część z nich wypakowywała już kostiumy, rozkładała sprzęt na scenie. - To było coś nieopisanego. Burza przyszła nagle - relacjonuje jedna z artystek. - W pewnym momencie zobaczyliśmy, jak ogromne drzewo łamie się i jego część zwala na dach naszego samochodu. Dobrze, że zatrzymało się na kolumnach. Lipa zniszczyła kawałek dachu w muszli, poleciały cegły. Stłuczone zostały też kolorowe światła. To był dosłownie moment. Opatrzność nad nami czuwała, bo staliśmy w zadaszonej muszli. Zanim spadło drzewo, zobaczyliśmy, że leci drabina. Kolega chciał wybiec i zabrać ją, aby nie uderzyła w auto. Zrobił dosłownie dwa kroki. W tym momencie runęło drzewo. Przygnieciony samochód ma rozbitą przednią i boczną szybę. Drugi samochód, który stał obok, ma też pognieciony przód i bok. Lipę, która przygniotła samochód lubelskich artystów podniósł dopiero dźwig strażacki wezwany z Nowego Sącza. Chwilę grozy przeżył także właściciel stoiska z zabawkami z Wieliczki, który zamierzał je rozłożyć kilkadziesiąt metrów przy wejściu do muszli koncertowej. Spadające drzewo, które wiatr wyrwał z korzeniami, zwaliło się na przyczepkę samochodową. Na miejsce przyjechali druhowie z Ochotniczej Straży Pożarnej z Grybowa-Białej, Stróż i Siołkowej. Strażacy prowadzili dwie akcje ratownicze - w parku i kilkaset metrów dalej na osiedlu Bema, gdzie topola runęła na dach bloku, po czym zsunęła po elewacji, niszcząc ogródki, ławki i stojące przed blokiem rowery. (MIGA) "Dziennik Polski" 2006-07-31

Autor: ea

Tagi: Drzewa pękały jak zapałki