Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dwa wieczory z "Zemstą"

Treść

Dwa spektakle "Zemsty" w wykonaniu Krakowskiego Teatru Scena Stu zainaugurowa?y dwunast? ju? edycjź Wieczorów Ma?opolskich w MCK "Sokó?" w Nowym S?czu. Re?yser Krzysztof Jasi?ski od?wie?y? nie?mierteln? pozycjź z kanonu lektur szkolnych, a przy tym nie uroni? niczego z uroku wspania?ej komedii Aleksandra Fredry.

"Dlaczego Jasińskiemu ten genialnie zapisany sen w zupełności wystarcza? Bo tak jak Bóg w sprawie zimy, tak Jasiński nie zdurniał w sprawie Fredry. Ukłonił się hrabiemu, ukłonił się tamtej krystalicznej polszczyźnie, wziął do galopu aktorów, co by głośno, wyraźnie i bez męki podawali genialność fraz, dla krawców nabył najświetniejsze bławaty, żeby kostiumy postaci same w sobie były wyśmienitymi smakołykami, wreszcie poskładał to wszystko w dwie godziny kojące, dwie godziny śmiechu, dwie godziny odpoczynku dla widza. No i dwie godziny aktorstwa lekko przyprószonego patyną, aktorstwa, które pozwala rzec to (...), że mianowicie Fredrę trzeba grać tak jak Fredrę grać należy, albo lepiej go nie tykać w ogóle". Tak ciepło o spektaklu Teatru Stu (premiera 5 grudnia 2004 r.) napisał w "Dzienniku Polskim" Paweł Głowacki, nasz stały felietonista zajmujący się kulturą, który na co dzień skory do pochwał nie jest.

I trzeba się z nim zgodzić. Przedstawienie pokazane we wtorek i środę w Nowym Sączu w ramach Wieczorów Małopolskich widowni się podobało. Reżyserowi udało się w świetny sposób unowocześnić znaną już niemal na pamięć sztukę, a jednocześnie zachować urok wspaniałego języka, niezwykłego komizmu, ale też i satyry, która brzmi wciąż bardzo współcześnie.

Z przyjemnością śledzimy więc losy sporu dwóch sąsiadów, towarzyszymy rozwojowi intryg, śmiejemy się do rozpuku z zabawnych historii. Świetnym pomysłem było obsadzenie w rolach dwóch antagonistów: Dariusza Gnatowskiego (Cześnik Raptusiewcz o urodzie i kształtach Zagłoby) i Andrzeja Roga (jego Rejent Milczek - to prawdziwa kreacja sztuki scenicznej). Zasłużone brawa zbierali: jako Papkin Łukasz Rybarski, artysta pochodzący z Limanowej, znany z występów kabaretowych i Beata Rybotycka (kusząca swoimi wdziękami Podstolina). Klara (Agnieszka Marek) i Wacław (Andrzej Młynarczyk) nie są - jak to w wielu "Zemstach" bywało - papierowymi postaciami. Reżyser, chcąc tych bohaterów przybliżyć współczesnemu młodemu widzowi, uczynił z nich parę młodych kochanków, którzy nie tylko w oczka sobie spoglądają. Dyndalskiego zagrał Franciszek Muła, Śmigalskiego - Wiesław Smełka, Perełkę - Maciej Rybicki, a Mularzy: Włodzimierz Jasiński (świetna scena z Rejentem), Jerzy Czyżowski i Tadeusz Synowski. Dekorację przygotował Maciej Rybicki, a piękne kostiumy zaprojektowała Dorota Ogonowska. W widowisku motywem muzycznym, spinającym poszczególne sceny, jest żywiołowa kompozycja Piotra Rubika "Oj, kot", ze słowami Piotra Ligo, napisanymi na podstawie ludowej piosenki.

Zatem brawa dla krakowskich twórców za naprawdę dobre przedstawienie. Porównanie tej "Zemsty" z niedawnym przecież filmem Andrzeja Wajdy, który zgromadził plejadę polskich aktorów, ale stworzył historię dosyć przeciętną, a momentami wręcz nudną, wypada zdecydowanie na korzyść Teatru Stu. Piotr Gryźlak

żródło: "Dziennik Polski" 2006-06-01

Autor: mj