Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dwie kapłanki sztuki

Treść

W sobotę otwarta została wystawa pt. "Święte światy" Marii Wnęk (1922-2005) i Stefanii Bielak (1908-2005), które reprezentują nurt określany jako art brut, czyli sztukę naiwną. Ich prace można będzie oglądać do 10 stycznia 2008 w Galerii "Pod Piątką". Maria Wnęk pochodziła z wielodzietnej chłopskiej rodziny. Skończyła tylko cztery klasy szkoły powszechnej. Stroniła od ludzi, uciekała do kościoła. Wiele osób uznawało ją za "pomyloną". Mieszkała w Olszance, to znowu w Nowym Sączu, gdzie w latach 60. uczyła się sztuki w Domu Kultury Kolejarza u Ewy Harsdorf, która nazwała ją "Nikiforką". Jak krynicki mistrz malowała na wszystkim, na papierze, tekturze, drewnie, kawałkach blachy. Wiele lat przebywała w szpitalu psychiatrycznym w Kobierzynie. Pod koniec życia zaopiekowali się nią dobrzy ludzie: Irena i Wojciech Pasiutowie z Olszanki. Jej prace znajdują się w kolekcjach w Polsce i za granicą. Stefania Bielak żyła rodzinnie. Wychowała kilkoro dzieci, z których najmłodszy syn, Jan był legendarnym gospodarzem schroniska PTTK na Przehybie. "Tak bardzo pragnęłam Świętej Rodziny, a pieniędzy nie było, to sobie namalowałam. Aureole dołożyłam później, bo nikt by nie wiedział, że to Święta Rodzina. Potem ulepiła dzieciom zabawki, pieski, kurki i świnki. Wypaliła u sąsiada garncarza. Ładnie się wysuszyły. Córka, jak była już starsza, prosiła: mamo zrób mi Chrystusa. I tak się zaczęło. Przyjechały panie z Sącza i zabrały na wystawę. Dzisiaj cały dom zapełniony diabełkami, tancerkami, apostołami, widokami Dunajca i bukietami kwiatów. - Ludzie się dziwią, że tyle tego, a to całe moje życie. Nie lubię sprzedawać. Przyjeżdżał jeden profesor, normalny taki, co Świętą Rodzinę chciał kupić, że taka inna, twarze ciemne i Panienka Najświętsza przygotowuje się do karmienia. Przyszły mi takie papiery, że artystka jestem i mogę sprzedawać, a jakże to świętym obrazkiem czy Panem Jezuskiem takim frasobliwym handlować? Tak lubię się do nich modlić" - napisała o starosądeczance Kamila Sypniewska w "Gazecie Wyborczej" (13 lipca 1995 r.). - Obie odeszły do domu Pana, w jednym roku 2005, najpierw Maria Wnęk, później Stefania Bielakowa, która żyła w naszym mieście - mówił w sobotni wieczór komisarz wystawy Andrzej Długosz, z którego kolekcji pochodzi część prezentowanych prac. - Maria Wnęk to była wędrowniczka, która z miasta do miasta chodziła. Znalazła się też w pewnym okresie w Starym Sączu. Na przełomie lat 70. i 80. przygarnął ją Józef Raczek. Ona u niego przebywała i malowała. Tutaj pokazujemy jej prace pochodzące z tego okresu. Zbiorami pani Bielakowej opiekuje się jej rodzina. Nadałem tej wystawie tytuł "Święte światy". Jedni malują ładnie, wtedy ich obrazy określa się jako piękne, podobają się widzom, są miłe w odbiorze, ale służą tylko do dekoracji. Są jednak artyści, którzy chcą pokazać swoją odrębność. Takich ludzi określa się mianem kapłanów. Moim zdaniem tak Maria Wnęk jak i Stefania Bielakowa były kapłankami, miały dane od Boga posłannictwo. Piotr Gryźlak "Dziennik Polski" 2007-12-17

Autor: wa