Dwie ofiary i składki
Treść
PIEKIEŁKO. Dwadzieścia pięć razy zajmowano konta szkoły by wyegzekwować składki ZUS Dwie nauczycielki z Zespołu Szkół w Piekiełku walczą na wszelkie możliwe sposoby o uniknięcie zapłaty półtora miliona złotych długów za Katolickie Stowarzyszenie Wychowawców i dyrektorkę szkoły Zofię Bulandę, która przebywa w USA. Czekają na rozprawę apelacyjną w Krakowie, powiadomiły prokuraturę, gdyż twierdzą, że są ofiarami wielu nierzetelnych działań. Afera z prowadzeniem Zespołu Szkół w Piekiełku przez miejscowy oddział KSW i Zofię Bulandę wybuchła publicznie, prawie dwa lata temu, kiedy się okazało, że dyrektorka nie płaci składek ZUS swoim pracownikom od dwóch lat. Wyszło to na jaw, gdy o wykaz składek poprosiła jedna z nauczycielek. Okazało się, że zaległości w składkach KSW wobec ZUS wynoszą 600 tys. zł. Skandal rozrastał się jak kula śniegowa. Wyszły na jaw fałszerstwa przy rejestrowaniu stowarzyszenia w sądzie. Okazało się, że połowa osób zarządu nigdy na swój udział nie wyraziła formalnie zgody. Zofii Bulandzie, współodpowiedzialnej za spłatę ogromnych zległości wobec ZUS pozwolono wyjechać za granicę. Na dwie nauczycielki, członkinie zarządu podporządkowane całkowicie dyrektorce z racji pracy w szkole, spadła cała kwota, która stale przybiera w nowe odsetki. Kobiety bronią się w sądach tym, że nie miały nic do powiedzenia i o długach nic nie wiedziały. Wystosowały pismo do ministra Zbigniewa Ziobro z prośbą o zainteresowanie się wieloma okolicznościami całej afery. Skutkiem tego jest interwencja i stanowisko Prukuratury Okregowej w Nowym Sączu. Prokuratura w odpowiedzi nauczycielkom stwierdza, że większość zarzutów dotyczy nie policji czy wymiaru sprawiedliwości, a instytucji i organów związanych z funkcjonowaniem szkoły. W tm także ZUS. W piśmie do ZUS prokuratura postawiła pytania, dlaczego nie informowano pokrzywdzonych niepłaceniem składek nauczycieli i czemu ZUS dopuścił do tak ogromnych zaległości ze strony płatnika jakim było KSW. Odpowiedź z ZUZ do prokuratury przesłana została dosłownie kilka dni temu. Jej treść skomentował dla nas rzecznik prasowy ZUS w Nowym Sączu Dariusz Kowalczyk: - Zgodnie z przepisami, stroną do rozmowy jest dla ZUS płatnik składek, a tym przez cały czas było Katolickie Stowarzyszenie Wychowawców - powiedział rzecznik. - I takie rozmowy dyscyplinujące, zgodnie z naszymi ustaleniami ZUS przeprowadzał z Zofią Bulandą już od 2000 roku. Ich skutkiem były jakieś wpłaty, choć niewielkie i nieregularne. Z naszej dokumentacji wynika, że wysłaliśmy trzydzieści siedem upomnień poprzedzających konkretne postępowanie egzekucyjne. Doszło w końcu do niego. Aż dwadzieścia pięć razy zajmowaliśmy konta stowarzyszenia. Efekty tego były jednak mizerne. Choć szkołę prowadzi już inne stowarzyszenie, to jednak po starym ktoś musi posprzątać. Nie ma zamiaru uczynić tego ani samorząd gminy, przez który do szkoły przekazywana była subwencja oświatowa, ani centralne władze KSW. Nauczycielki liczą, że apelacja w krakowskim sądzie, na którą czekają, uchroni ich od odpowiedzialności za niekonsultowane z nikim, jednosobowe decyzje byłej dyrektorki całego oświatowego zamieszania. (WCH), "Dziennik Polski" 2006-09-08
Autor: ea