Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dwóch i zapora

Treść

Skandalem nazwał jeden z naszych rozmówców trwający od połowy ubiegłego tygodnia remont fragmentu nawierzchni na ulicy Jagiellońskiej w Nowym Sączu. Wykonawca tłumaczy, że szybciej nie może, bo z kostką granitową, to taka trochę zabawa. W innym miejscu, na wykonywanym od nowa przedłużeniu ulicy Kolejowej trudno doszukać się robotników. Tam z kolei trwa zabawa z kablami energetycznymi.

- Środek lata i sezonu turystycznego, a połowa najważniejszej ulicy w mieście wyeliminowana z ruchu - burzył się przez telefon jeden z mieszkańców obserwujących robotę ekipy drogowej na ulicy Jagiellońskiej przy przystanku autobusowym naprzeciwko plant. - Jeden człowiek stoi na łopacie, do czego to podobne. Na takie roboty rzuca się ekipę ludzi i robią błyskawicznie. Jako podatnik mam prawo wiedzieć, kto funduje sądeczanom i przyjezdnym taki bałagan.

Ledwo jeden rozmówca wylał żale, już dobija się drugi z pytaniem, dlaczego z Kolejowej wymiotło robotników. Dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg Czesław Żytkowicz podążający właśnie do ratusza niewiele nam mógł wyjaśnić.

- Nie byłem na miejscu, mogę posłać tam inspektora. Proszę się, w sprawie takich szczegółów kontaktować z wykonawcą - stwierdził dyrektor Żytkowicz. Tym sposobem dotarliśmy do Zdzisława Harafa, szefa Zakładu Budowlano-Drogowego kopiącego Jagiellońską.

- Weszliśmy z robotami w czwartek. Zerwaliśmy tego dnia nawierzchnię, w piątek wykonaliśmy wylewki betonowe i układamy ściek przy krawężniku. Więcej ludzi nie miałoby co tam robić. Z kostką granitową to taka trochę zabawa - wyjaśniał nam wczoraj Zdzisław Haraf. Opowiedzieliśmy mu co widzieliśmy. Jeden z robotników za zaporą ograniczającą ruch, opukiwał kamienie młotkiem i powolutku układał je obok siebie. Jego kolega nie spiesząc się, ładował na taczkę gryz z cementem.

- Nie możemy przyspieszyć, beton musi stwardnieć, bo inaczej to miejsce przy przystanku, gdzie stają autobusy znów by się zapadło i wtedy byście nas dopiero opisywali - tłumaczył dalej szef budowlanej firmy. - We wtorek wchodzimy większą liczbą ludzi i kładziemy nawierzchnię. Inaczej się nie da.

Z frontu przy ulicy Kolejowej także niewesołe wieści. Tam co prawda utrudnień w ruchu nie ma, ale i pracujących nie widać.

- Mamy kolizje z energetyką - opowiada drugi wykonawca, Włodzimierz Gryzło, szef Zakładu budowlano-Drogowego. - Niektóre kable trzydzieści lat temu kładzione, namieszane, że szkoda gadać. Czekamy, aż nam energetyka to wszystko wyczyści.

Włodzimierz Gryzło ma czas do końca września i uważa, że się wyrobi.

(WCH)

"Dziennuk Polski" 2005-08-02

Autor: ab