Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dyskwalifikacja po wyroku

Treść

NOWY SĄCZ. Radni chcą odwołać przewodniczącego zarządu osiedla Barskie, skazanego za spowodowanie wypadku

Grupa dziesięciu radnych Rady Miasta z klubów Prawica i LPR przygotowała projekt uchwały w sprawie odwołania M.G. z funkcji przewodniczącego zarządu osiedla Barskie. W uzasadnieniu podają fakt, iż został on skazany wyrokiem sądu za potrącenie pieszego i oddalenie się z miejsca wypadku, choć M.G. do końca się do tego nie przyznawał twierdząc, że feralnego dnia samochód prowadziła jego pracownica.

Niekorzystny dla M.G. wyrok w styczniu ubiegłego roku wydał Sąd Grodzki, skazując go na półtora roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. We wrześniu wyrok ten został utrzymany w mocy prawomocnym orzeczeniem Sądu Okręgowego w Tarnowie. W tej sytuacji wnioskodawcy uznali, iż skazanie za przestępstwo powoduje, że nie może on już pełnić funkcji "wymagającej nienagannej opinii i wiarygodności, a utrzymanie obecnego stanu podważałoby zaufanie mieszkańców do władz samorządowych".

- To blef grupy radnych, których razi zaufanie, jakim obdarzyli mnie mieszkańcy - twierdzi M.G. - Rada nie może mnie odwołać, bo to nie ona powołuje przewodniczących zarządów osiedli.

Ten projekt uchwały to próba bezprawnego pozbawienia mnie funkcji. Radnym zabrakło rozsądku, bo przecież każdy może spowodować wypadek, co wcale nie musi oznaczać dyskwalifikacji w oczach wyborców.

Zdaniem przewodniczącego Rady Miasta Jacka Chronowskiego, to duże uproszczenie, bo w tym przypadku nie chodzi wyłącznie o potrącenie pieszego, ale i ucieczkę z miejsca wypadku.

- Trudno przyjmować, że sąd wydaje wyroki opierając się wyłącznie na domniemaniach, nie udowodniwszy oskarżonemu winy - dowodzi Jacek Chronowski.

Przewodniczący Rady odpiera też głoszoną przez M.G. tezę, w myśl której radni nie mają prawa, by odwoływać przewodniczących zarządów osiedli. Powołuje się na par. 7 załącznika do uchwały Rady Miasta z 13 czerwca 1995 r. w sprawie przyjęcia statutów osiedli, który precyzuje, kto i w jakich okolicznościach może odwołać przewodniczącego, lub członków zarządu. Owszem, mogą to zrobić mieszkańcy na ogólnym zabraniu, ale prawo to przysługuje także Radzie Miasta, jeśli dojdzie "do popełnienia czynu dyskwalifikującego w opinii mieszkańców". Zdaniem grupy radnych, prawomocny wyrok skazujący za potrącenie pieszego i ucieczkę z miejsca wypadku właśnie tak można potraktować.

Wśród radnych, których podpisy znalazły się pod projektem uchwały, znalazł się też podpis Antoniego Rączkowskiego. Podczas wyborów do zarządu osiedla Gołąbkowice M.G. był jego rywalem, ale w tej walce przegrał, zdobywając o połowę mniej głosów od Rączkowskiego. W tej sytuacji wystartował w wyborach do zarządu sąsiedniego osiedla Barskie, które skończyły się dla niego pomyślnie. Antoni Rączkowski zapewnia, że echa niegdysiejszej walki o rząd dusz na Gołąbkowicach nie mają wpływu na fakt, iż podpisał się pod projektem uchwały w sprawie odwołania M.G.

- Dla mnie nie ma znaczenia, czy chodzi o pana M.G., czy przysłowiowego Kowalskiego - stwierdza Antoni Rączkowski. - Prawomocny wyrok za popełnienie przestępstwa powinno automatycznie dyskwalifikować każdego, kto pełni funkcje publiczne. I tak prawdopodobnie będzie także w tym przypadku.

Sam M.G. utrzymuje, że tak łatwo się nie podda. Jak twierdzi, mieszkańcy zaczęli już zbierać podpisy pod wnioskiem o wycofanie projektu tej uchwały. Dodajmy, że M.G. od początku przekonywał, iż w sprawę potrącenia we wrześniu 2002 r. wplątali go przeciwnicy polityczni, bo wypłynęła ona w trakcie wyborów prezydenckich, podczas których on sam ubiegał się o to stanowisko, startując z listy ugrupowania Sądeczanie Razem.

- Dla mnie opinia sądu nie oznacza jeszcze zakończenia sprawy - podkreśla M.G. i zapowiada, iż jego obrońca będzie wnioskował o kasację wyroku.

(SZEL)

"Dziennik Polski" 2006-01-25

Autor: ab