Eksperyment doktora Misia
Treść
Czesław Miś, lekarz pediatra z sądeckiego szpitala, który zasłynął tym, że w grudniu 2006 roku, powołując się na dyrektywy UE, wywalczył prawo do czasu wolnego za dyżury w szpitalu, wytoczył swojemu pracodawcy kolejną sprawę. Dziś przed Sądem Pracy w Nowym Sączu walczył będzie o złotówkę odszkodowania. Sądecki lekarz chce rekompensaty za uniemożliwienie mu skorzystania z prawa do minimalnego dobowego i tygodniowego prawa do odpoczynku w kwietniu 2004 roku. Według dra Misia pracodawca naruszył przewidziane w kodeksie pracy prawo lekarza do 11 godzin nieprzerwanego dobowego i 35-godzinnego nieprzerwanego cotygodniowego odpoczynku w związku ze zobowiązaniem do pełnienia dyżurów medycznych. Odszkodowanie dotyczy okresu wcześniejszego niż objęty poprzednim rozstrzygnięciem sądu, czyli poprzedzającego wejście Polski do Unii Europejskiej, gdyż już od 1 stycznia 2004 roku obowiązywał znowelizowany kodeks pracy. - To będzie swoisty eksperyment prawny. Jeśli wygram, oznacza to, że w stosunku do lekarzy jest uporczywie naruszane polskie prawo pracy. Jeśli przegram, oznaczać to będzie, że dopiero akcesja Polski do UE spowodowała objęcie polskich lekarzy powszechnie uznanymi w Europie standardami ochrony zdrowia i bezpieczeństwa pracowników - uważa lekarz. Pierwsza rozprawa odbyła się 12 czerwca, wówczas strony wymieniły pisma procesowe. Dyrektor Szpitala im. Jędrzeja Śniadeckiego w Nowym Sączu wniósł o oddalenie powództwa. Kolejny termin rozprawy sąd wyznaczył na dzisiaj. Prawo Misia Doktor Czesław Miś z Nowego Sącza przez ponad dwa lata walczył przed polskimi sądami o to, co od dawna gwarantuje lekarzom prawo Unii Europejskiej - o wliczenie dyżurów medycznych do czasu pracy, a w konsekwencji uznanie maksymalnego tygodniowego wymiaru czasu pracy w liczbie 48 godzin, prawa do 24-godzinnego nieprzerwanego odpoczynku raz w tygodniu i 11 godzin nieprzerwanego odpoczynku w ciągu doby, a także obowiązku pracy w wymiarze tylko 8 godzin na dobę, jeśli praca wykonywana jest nocą. Proces, który sądecki pediatra wygrał 29 grudnia 2006 roku miał charakter precedensowy. Zgodnie z tym wyrokiem lekarz nie musi już pełnić dwóch dyżurów w tygodniu, jeśli nie zechce. A za nadgodziny ma prócz wynagrodzenia, również prawo do czasu wolnego. Czesław Miś wywalczył dla siebie urlop za nadgodziny za okres od maja do września 2004 roku, czyli za okres tuż po wejściu Polski do UE, kiedy to zaczęły obowiązywać w naszym kraju dyrektywy europejskie. Sąd przyznał mu prawo do 169 godzin i 4 minut wolnego za 25 dni dyżurów medycznych. Precedensowy wyrok, który przetarł drogę innym lekarzom do walki o urlop za nadgodziny nazwano "prawem Misia". Satysfakcja jedynie moralna Jak pół roku po spektakularnym sądowym zwycięstwie wygląda codzienność doktora Misia? Od powrotu z wywalczonego urlopu (było to 30 kwietnia 2007) do wczoraj Czesław Miś nie miał rozpisanego ani jednego dyżuru. Nie otrzymał również wynagrodzenia za 30-dniowy urlop. 22 czerwca Sąd Rejonowy nakazał, żeby szpital zwrócił należne lekarzowi pieniądze - ponad 2,8 tys. zł. Nim Czesław Miś skierował sprawę do sądu, twierdzi, że jego prawnik wystosował do dyrekcji prośbę o wyrównanie wynagrodzenia, nie otrzymał jednak odpowiedzi. - Te działania mają cechy mobbingu - przyznaje lekarz, ale na razie nie planuje procesować się o to z pracodawcą. - Pan doktor Miś ma to, co sobie wywalczył. Nie chciał dyżurować, więc nie dyżuruje. Co do nakazu sądowego, rozprawa odbyła się bez udziału szpitala. Mamy 14 dni na odwołanie. Doktor Miś niczego jeszcze nie wygrał - zwraca uwagę Artur Puszko, dyrektor sądeckiego szpitala. Na razie na swojej walce doktor Miś niewiele zyskał - nie wiadomo, czy otrzyma wynagrodzenie za urlop i stracił dyżury, więc w konsekwencji zarabia mniej. - Zyskałem jednak ogromną satysfakcję moralną, że wykazałem łamanie prawa UE. To skłoniło Sejm do prac legislacyjnych nad nowelizacją niezgodnych z europejskimi normami przepisów i może w konsekwencji dojdzie do zmian także w szpitalach - liczy. "Misiowe" w Krakowie Dzięki zwycięstwu sądeckiego pediatry lekarzom ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie udało się niedawno zawrzeć ugodę z dyrekcją, która zgodziła się dopłacić pracownikom do wynagrodzenia za dyżury z wyrównaniem od 1 maja 2004 roku oraz uznała ich prawo do czasu wolnego za nadgodziny. - Jesteśmy pierwszym szpitalem w Polsce, w którym lekarze uzyskali tzw. "misiowe", czyli swoje prawa wynikające z przepisów unijnych. Uzyskaliśmy ekwiwalent wolnego czasu za przepracowane godziny, a także wyrównanie za przepracowane nadgodziny. Spotkaliśmy się z dużą życzliwością dyrekcji. Od 1 lipca dyżury będą liczone jako nadgodziny, a od września wprowadzony zostanie w życie kolejny unijny przepis dotyczący prawa do jedenastogodzinnego odpoczynku w ciągu doby po przepracowanym dyżurze. Do kodeksu pracy można dochodzić poprzez zmiany legislacyjne, ale i od dołu, bo wiele decyzji pozostaje w kompetencjach dyrekcji szpitala i związków zawodowych - zwraca uwagę dr med. Piotr Jaszczyński, szef Związku Zawodowego Lekarzy w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie. Podobny wniosek wręczy dyrektorowi sądeckiego szpitala Okręgowy Związek Zawodowy Lekarzy z Nowego Sącza. Monika Kowalczyk "Dziennik Polski" 05.07.07
Autor: aw