Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Embargo już nie takie straszne?

Treść

Minister Marek Sawicki uważa, że za trzy miesiące embargo będzie bardziej dotkliwe dla samych Rosjan niż rynku europejskiego (FOT. R. SOBKOWICZ)

Możliwe, że za trzy miesiące przestaniemy odczuwać skutki rosyjskiego embarga na polską żywność, głównie dzięki temu, że nasi eksporterzy skutecznie szukają nowych rynków zbytu – uważa minister rolnictwa Marek Sawicki. Opozycja dziwi się, skąd bierze się spokój ministra.

Marek Sawicki spotkał się wczoraj z posłami z sejmowej komisji rolnictwa, którzy dyskutowali na temat informacji ministra w sprawie skutków rosyjskiego embarga. Sawicki zaprzeczył, jakoby bagatelizował ryzyko embarga, które Rosja zaczęła wprowadzać od 1 sierpnia. Stwierdził, że resort przewidywał taki krok ze strony Moskwy, ale chodziło o uspokojenie rynku krajowego. – Moim zadaniem nie było dolewanie oliwy do ognia, żeby nie było paniki rynkowej, aby nie doszło do spadku cen skupu produktów rolnych – podkreślił Sawicki. I relacjonował posłom, jakie kroki podjął na forum UE, aby załagodzić skutki embarga dla rolników i przedsiębiorstw sektora spożywczego, głównie w sektorze owoców i warzyw.

Minister powiedział, że uprzedzał Komisję Europejską, iż w skali całej UE straty z powodu embarga sięgną 10 mld euro, przy czym polski eksport do Rosji w skali roku to 1,3 mld euro, z czego 500 mln euro przypada na owoce i warzywa. Dlatego pomoc na stabilizowanie cen rynkowych powinna sięgnąć przynajmniej 1 mld euro, a nie tylko 125 mln euro. Teraz KE obiecuje zwiększenie tej kwoty o kolejne 125 mln euro, przy czym ta druga transza będzie od razu dzielona między poszczególne kraje członkowskie.

Sawicki dodał, że zapewne wielu spośród 18 tys. rolników, którzy wystąpili o unijne rekompensaty, zrezygnuje z tych pieniędzy, i to z dwóch powodów. – Wysokość rekompensat jest zbyt niska i o tym informowałem Komisję Europejską. Na rynku, zwłaszcza warzyw, ceny zaczęły wracać do tych sprzed embarga – wyjaśnił Marek Sawicki.

Na pewno też problemu nadwyżek rynku nie załatwią banki żywności, przyjmujące produkty spożywcze na cele charytatywne. Do tej pory otrzymały one 2,5 tys. ton, podczas gdy eksport do Rosji miał wielkość około 1 mln ton owoców i warzyw rocznie.

Radzimy sobie z tym problemem w inny sposób i – zdaniem szefa resortu rolnictwa – możliwe jest, że za trzy miesiące rosyjskie embargo nie będzie już miało dla naszego rynku takiego znaczenia, jak wcześniej. Głównie dlatego, że nasi eksporterzy znajdują odbiorców na innych rynkach, także poza UE. – Aktywność naszych eksporterów na rynki dalsze jest bardzo duża i z tego wywodzę nadzieję, że za trzy miesiące embargo będzie bardziej dotkliwe dla samych Rosjan niż rynku europejskiego – stwierdził Sawicki.

Ministra chwaliła koalicja. Poseł Artur Dunin (PO) wyraził nadzieję, że rolnicy docenią działania Marka Sawickiego. Dodał, że liczy też na sukces kolejnych rozmów w Brukseli.

Zdaniem Dunina, trzeba zabiegać o rynek rosyjski, ale też szukać nowych rynków zbytu. Opozycja nie kryła jednak zaskoczenia. – Skąd u pana ministra tyle spokoju? – dziwił się poseł Robert Telus (PiS). I zarzucał rządowi, że popełnił poważny błąd, tolerując uzależnienie polskiego eksportu żywności od rynku rosyjskiego. Twierdził też, że Marek Sawicki, mówiąc w lipcu rolnikom, że nie będzie embarga, wprowadził ich w błąd. Minister odpowiadał, że tylko niektóre sektory, głównie warzywno-owocowy, były w sytuacji, że wywóz do Rosji stanowił ponad połowę eksportu.

Poseł Jan K. Ardanowski (PiS) wytknął ministrowi, że PSL manipuluje sprawą embarga. Przypomniał, że ludowcy krytykowali prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego za przyjazd na kijowski Majdan, bo to drażniło Rosję i stwarzało ryzyko wprowadzenia embarga. A zakaz eksportu do Rosji miał być dramatem, hekatombą dla naszego rolnictwa. Natomiast, gdy już embargo zostało ogłoszone, politycy PSL nie są tak radykalni. – Teraz z analizy materiałów ministerstwa wynika, że embargo nie jest takie dramatyczne dla polskiego rolnictwa – stwierdził poseł Ardanowski.

Krzysztof Losz
Nasz Dziennik, 26 września 2014

Autor: mj