Gminy przed skokiem na kasę
Treść
Dwieście milionów euro na drogi regionalne to stanowczo za mało - orzekli wójtowie podczas wczorajszego konwentu w Starostwie Powiatowym w Nowym Sączu. Wicemarszałek Leszek Zegzda i członek Zarządu Województwa Małopolskiego Marek Sowa prezentowali im Małopolski Regionalny Program Operacyjny na lata 2007-2013. Umarł król, niech żyje król - chciałoby się rzec. Zakończył swój żywot Zintegrowany Program Operacyjny Rozwoju Regionalnego, oparty na środkach przedakcesyjnych. Oznacza to, że znany skrót ZPORR, widniejący na wielu tablicach chwalących małopolską zaradność inwestycyjną, już się pojawiać nie będzie. Zastąpił go Małopolski Regionalny Program Operacyjny i teraz należy się spodziewać, że przy budowie dróg, mostów, inwestycjach o charakterze publicznym pojawiać się będą obwieszczenia, że sfinansowane zostały ze środków MRPO. Pieczę nad nimi, podobnie jak w przypadku poprzedniego programu, sprawować będzie zarząd województwa małopolskiego. Jak się zwał, tak się zwał, chodzi o pieniądze i sposób ich pozyskiwania. Wczoraj podczas konwentu wójtów i burmistrzów Sądecczyzny, Marek Sowa długo i wytrwale referował założenia MRPO, szczegółowy podział pieniędzy na poszczególne sektory, wszystkie zawiłości poprzedzające przygotowywanie wniosków, kryteria przyznawania dotacji. Było to właściwie szkolenie do obsługi nowego programu, by pozyskać z niego tak wiele, jak się da. - Rozumiem, że dla Sądecczyzny kluczową sprawą są drogi, dostępność komunikacyjna - mówił wicemarszałek Leszek Zegzda. - Ale gorąco namawiam do korzystania z innych przestrzeni. Drogi, kanalizacja, to jednak nie wszystko. Sadecczyzna ma szansę skorzystania z niemałych środków na inne zupełnie cele. Trzeba się tylko dobrze rozejrzeć i mieć pomysł, jak skorzystać z oferty wieloletniego planu inwestycyjnego. Wiedząc jednak, na jakie informacje czekają gospodarze gmin, wicemarszałek Zegzda skupił się na środkach na drogi. - Sądecczyzna ma do wykorzystania 166 mln zł na drogi i mosty, przy czym nie jest tu liczona droga z Mszany Dolnej do Lubnia. Bardzo poważnie traktujemy plany budowy obwodnicy zachodniej Nowego Sącza, wzdłuż Dunajca, na którą zarezerwowano około 70 mln zł - mówił. Wicemarszałek wyliczył także inne inwestycje, na które w sześcioletnim planie wojewódzkim przeznaczono pieniądze. Są wśród nich budowa siedziby Małopolskiego Biura Wystaw Artystycznych w Nowym Sączu, budynku ośrodka onkologii i chorób krążenia dla Szpitala Specjalistycznego w Nowym Sączu, na który zapisano w programie operacyjnym 45 mln zł. Drugi etap Miasteczka Galicyjskiego ma szansę otrzymać 13 mln zł. W dyskusji wrócono jednak do inwestycji, które zwykle mierzy się na metry. Punktem wyjścia była informacja wicemarszałka Sowy, że w puli drogowej jest 200 mln euro, z czego na trzy miasta 45 mln euro, na drogi powiatowe 41 mln euro. Dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg Adam Czerwiński dopytywał, czy będzie miał jedynie dostęp do powiatowego koszyka, czy też może szukać pieniędzy w koszu regionalnym. Dowiedział się, że wszystko zależy od uzasadnienia wniosku. Jeśli udowodni, że dana trasa ma charakter regionalny, to może się starać o kosz regionalny. Taką samą wskazówkę Marek Sowa zaadresował do wójtów sugerując, że choć rzeczywiście pieniędzy w ogóle nie jest za dużo, to w szczególnych przypadkach roboty na gminnych drogach można próbować podłączyć pod odnowę centrów gminnych. Była to odpowiedź na wątpliwości wójta Nawojowej Stanisława Kiełbasy, który w ogóle nie mógł się dopatrzeć w programie finansowej pozycji pod hasłem drogi gminne. Tymczasem są często trakty komunikacyjne, łączące się alternatywne szlaki, dla dróg tranzytowych przez powiat czy województwo. - Środki na ochronę środowiska bardzo marne - skwitował wójt gminy Grybów Piotr Krok. Innego rodzaju problemy przedstawił burmistrz Krynicy Zdroju Emil Bodziony. Próbował on ustalić, czy może aplikować o środki europejskie w różnych miejscach jednocześnie. Wnioski z uzdrowiska nie znalazły się w liście projektów kluczowych Ministerstwa Rozwoju Regionalnego. Wobec tego oczywistym jest, że burmistrz będzie się chwytał każdej możliwości, a może kilku jednocześnie. Informacja o tym, że pieniędzy jest mało to nie jedyny wniosek z wczorajszego konwentu wójtów i burmistrzów. Może zresztą wcale nie najważniejszy. Kilkakrotnie marszałkowie powtarzali, że trzeba być elastycznym i w domyśle - okazać trochę sprytu w zabiegach o pieniądze. Za przykład podano dofinansowanie do kolektorów słonecznych jako źródła alternatywnej energii. - Indywidualni odbiorcy nie mogą być beneficjentami środków, ale już jako właściciele gospodarstw agroturystycznych drogę mają otwartą - tłumaczył Marek Sowa. - Podobnie jest z wodociągami. Budowane same, nie mają szans na dotacje, połączone z kanalizacją - tak. Generalnie chodzi o to, by wydawać pieniądze równomiernie na wszystko, co jest możliwe, by nie stało się tak, że w jednym worku będą pustki, a z innych będzie się wysypywać nadmiar. (WCH) "Dziennik Polski" 2007-09-13
Autor: wa