Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Godziny niepewności

Treść

Wszystkie służby ratownicze zostały wczoraj postawione na nogi po anonimowym telefonie o podłożeniu bomby w sądeckim szpitalu. Przez kilka godzin policjanci wspólnie z pirotechnikami przeszukiwali metr po metrze ogromny budynek. Na szczęście nie znaleziono żadnego ładunku. Chorzy i pracownicy nie musieli być ewakuowani. Policja szuka nieodpowiedzialnego sprawcy zamieszania. Osoba, która wszczęła alarm, zadzwoniła na numer 112 o godz. 11.51 do dyżurnego Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Sączu. Policja natychmiast zablokowała ulicę Młyńską. Nikomu nie wolno było wejść na teren lecznicy. Z oddziałów zostali wyprowadzeni ludzie, którzy przyszli w odwiedziny do najbliższych, krewnych, znajomych oraz na specjalistyczne badania. Szpital przygotowywał się do ewakuacji pacjentów i kontaktował się z ościennymi szpitalami, które mogły przyjąć chorych. Do lecznicy weszli policyjni pirotechnicy oraz przewodnicy, w tym również ze Straży Granicznej z psami specjalnie szkolonymi do wyszukiwania ładunków wybuchowych. W czasie sprawdzania oddziałów szpitalnych prowadzona była wewnętrzna ewakuacja pacjentów, którzy mogli chodzić, do miejsc sprawdzonych już przez specjalistów. Około godz. 15.30 zakończono sprawdzanie budynku i przyległego terenu - poinformowano nas w sądeckiej policji. - Nie potwierdziły się informacje o obecności ładunku wybuchowego, który miał być zdetonowany. Pacjenci i personel powrócili na oddziały. Na ul. Młyńskiej przywrócono ruch kołowy i pieszy. Prowadzimy czynności procesowe pod kątem ustalenia sprawcy telefonu z informacją o ładunku wybuchowym i okupie. (MIGA), "Dziennik Polski" 2007-01-25

Autor: ea