Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Gortat: Trzeba wierzyć w siebie

Treść

- Kwestia mojej przyszłości w NBA jest nieco skomplikowana, ja chciałbym grać, rozwijać się, spełniać swe marzenia i przywdziać koszulkę klubu walczącego o najwyższe cele - powiedział wczoraj Marcin Gortat. Nasz jedynak w najlepszej koszykarskiej lidze świata poprowadził w Łodzi pierwszą z siedmiu imprez dla dzieci i młodzieży "Marcin Gortat Camp 2009".

Na razie Gortat zachowuje spokój. Podpisał wstępną umowę z Dallas Mavericks i zagra w tym klubie, jeśli jego dotychczasowy pracodawca, Orlando Magic, nie wyrówna oferty, czyli nie zaproponuje mu 34 milionów dolarów za pięć lat gry. - Sprawy są jednak bardziej skomplikowane. Wszyscy mnie poklepują po ramionach, mówiąc, że niezależnie od wszystkiego będę miał kontrakt, jaki wynegocjowałem. Ale pieniądze nie są tu wcale najważniejsze, ja mam nadzieję grać, rozwijać się koszykarsko, bo tylko w ten sposób mogę realizować swoje marzenia. Troszkę poczułbym się głupio, gdyby Magic wyrównali ofertę, a po 90 dniach oddali mnie w wymianie do drużyny walczącej o 10 zwycięstw w sezonie. Wiem, że sama gra w NBA jest sukcesem i prestiżem, ale stawiam sobie wysokie cele. Chcę co rok występować w play-off i walczyć o mistrzostwo. Już raz byłem w finale i było to uczucie tak niezwykłe, że nawet nie potrafię go opisać - przyznał Gortat.
Wczoraj nasz jedynak w najlepszej koszykarskiej lidze świata rozpoczął w Łodzi "Marcin Gortat Camp 2009" - tygodniowy cykl imprez koszykarskich dla dzieci i młodzieży organizowany zgodnie z zasadami fundacji NBA Cares. - Jeśli z grona ponad stu dzieciaków, które przyszły na zajęcia, znajdzie się 10-20 dziewczynek i chłopców, którzy złapią bakcyla i zrozumieją zasady, będzie wspaniale. Poświęcam swój czas, organizując "camp", bo nikt tego nigdy nie zrobił dla mnie, a wiem, jakbym się poczuł, gdybym kiedyś mógł pojawić się na takim obozie. Do dziś wspominam pierwszy trening z Janem Tomaszewskim w piłkarskiej szkółce ŁKS. Buty wypastowałem chyba z sześć razy, miałem dokładnie wyprane i wyprasowane rzeczy, nawet mama się śmiała, że przygotowuję się jak do finału mistrzostw świata. A po prostu dla mnie zajęcia z tym bramkarzem były tak wielkim przeżyciem. Dlatego jeśli teraz mogę budzić podobne odczucia u dzieciaków, chcę to robić - powiedział najlepszy polski koszykarz. - Staram się z nimi trenować, ale i rozmawiać. NBA wydaje się bardzo daleko, ale rozpoczynając przygodę z koszykówką czy innym sportem, każdy powinien zrozumieć, że cel jest zawsze do osiągnięcia, trzeba jednak nie tylko marzyć, ale i ciężko pracować. Ja zawsze wierzyłem w to, co robię. Ludzie mi mówili: po co trenujesz boks, pływasz, chodzisz na siłownię, skoro grasz w koszykówkę. A to się liczyło, bo w ten sposób zdobywałem przewagę fizyczną nad bardziej doświadczonymi i nawet lepszymi rywalami - dodał.
W najbliższych dniach Gortat będzie wyjaśniał koszykarskie tajniki w Poznaniu, Wrocławiu, Katowicach, Warszawie, Bydgoszczy i Gdańsku.
Pisk
"Nasz Dziennik" 2009-07-14

Autor: wa