Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Gry Platformy pod publiczkę

Treść

Zależnie od tego, jakie są potrzeby partii i jak pomysł mogą ocenić wyborcy, Donald Tusk przekonuje o potrzebie lub nie finansowania partii politycznych z budżetu państwa. Postulujący dziś zawieszenie dotacji budżetowych dla partii politycznych premier kilkakrotnie już w tej sprawie zmieniał zdanie.

Opozycja przytaczała jego wypowiedzi z początku lat 90. o tym, że partie polityczne powinny być finansowane z budżetu państwa, gdyż w przeciwnym razie będziemy mieć do czynienia z aferami finansowymi z politykami w rolach głównych, szukającymi pieniędzy na działalność partii. Gdy powstała Platforma Obywatelska, by przypodobać się wyborcom, jej politycy, w tym Donald Tusk, deklarowali się jako przeciwnicy dotacji z budżetu państwa dla partii - bo kto ma ochotę finansować awanturujących się ciągle polityków? Dobrze pamiętamy słowa Grzegorza Schetyny, który zarzekał się, iż Platforma nie tknie grosza z budżetu państwa. Opozycyjna PO bez pieniędzy z budżetu wytrzymała jedną kadencję: 2001-2005, a następnie zmieniła zdanie, wyciągając rękę po publiczny grosz. Dziś Donaldowi Tuskowi znowu się odmieniło. Nie bez przyczyny. Po raz pierwszy bowiem partii udało się dojść do władzy i położyć rękę na państwowej kasie. W takiej sytuacji nawet bez budżetowych dotacji Platformie Obywatelskiej będzie się dobrze powodzić. Zawsze jakiś senator mógłby zdobyć dla swojej firmy jakiś rządowy kontrakt, a później opodatkować się na rzecz partii odpowiednio wysoką składką. Ktoś inny z kolei mógłby z politycznego nadania dostać pracę nieprzystającą do jego kwalifikacji i w zamian płacić z pensji określony haracz dla swojej partii. Na wstrzymaniu finansowania partii z budżetu PO chciała oszczędzić 220 milionów złotych, a tylko w Warszawie wiceprzewodnicząca Platformy prezydent miasta Hanna Gronkiewicz-Waltz zarządziła 58 milionów premii dla swoich urzędników. Olbrzymie pieniądze wydawane są też na gabinety polityczne w samorządach. W gabinetach tych zasiadają osoby z politycznego nadania, które doradzają urzędnikom, a właściwie tylko pobierają pieniądze. Rocznie na ten cel w obecnej kadencji przeznaczono 500 mln złotych.
AKW
"Nasz Dziennik" 2009-04-04

Autor: wa