Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ignacy Chodźko - "rzecznik szlachetczyzny"

Treść

Stojąc na pograniczu dwóch epok, Chodźko bardzo wiele pamiętał ze staroświeckich czasów, które w znakomity sposób odmalowywał na kartach swoich dzieł. W barwny i ciekawy sposób oddaje on w nich życie szlachty w XVIII i początkach XIX wieku.

"Było to w Wilnie, w 1857 roku. Lato dobiegało do końca, a dzień 31 lipca, na jednym z uroczych przedmieści Wilna, Popowszczyzną zwanym, obchodzono świątecznie, w skromnym, na poły wiejskim dworku. Miłych sobie gości podejmował Władysław Syrokomla (Ludwik Kondratowicz). Z czarką, w której miód litewski kipiał, zbliżył się do najdostojniejszego znać w tym gronie, do starca o srebrzystych włosach, odgarniętych z wysokiego czoła, o oczach, których pogodę przed niedawnymi dopiero czasy zaćmił najboleśniejszy z ciosów, strata jedynej córki. Winszował mu imienin naprędce zaimprowizowanym wierszykiem: 'Sto lat ci życzyć...'. A gdy na zakończenie ze zwykłą sobie skromnością zawołał: 'Ojca nam potrzeba!', obecni zawtórowali mu jednogłośnie: 'Niech stary Chodźko nam pobłogosławi!'. Solenizantem bowiem, którego sześćdziesiąte piąte imieniny obchodzono w 1857 roku, w Wilnie, na Popowszczyźnie, w skromnym mieszkaniu Syrokomli, był Ignacy Chodźko, weteran wielkiej armii pisarzy naszych, z pierwszej połowy bieżącego stulecia, ulubieniec współczesnych, kochanek Litwy. Zapatrzony w nią, w rodzime zasłuchany głosy, wchłonął w siebie, w wyobraźni swej odzwierciedlił i wiernym piórem aż do najdrobniejszych właściwości uwiecznił podania jej, przyrodę, uczucia, wierzenia" - pisze Wilhelmina Zyndram-Kościałkowska w pracy "Szkice literackie. Ignacy Chodźko".
Autor "Pamiętników kwestarza" przyszedł na świat w roku Powstania Kościuszkowskiego, 29 września 1794 roku, w rodzinnym majątku Zabłoczynie, wychowywał się zaś w Dziewiętni na Litwie. Wzrastał w atmosferze religijnej i patriotycznej, chłonąc jako dziecko ciekawe opowieści dziadka o dworze księcia Radziwiłła Panie-kochanku w Nieświeżu. W Dziewiętni spędził dzieciństwo. Po latach wspominał: "Dom niewielki, lecz wygodny i schludny, zajmuje środek nader miłej wiejskiej pozycji. Przed nim obszerny staw, czystą, a rozległą szybą zwierciadlaną przedłuża daleko dziedziniec, za nim ogród. (...) Na ścianach wisiały rozmaite dawne i poczerniałe obrazy świętych, lecz między tymi, z dwóch przeciwległych miejsc, dwaj hetmani w wydatniejszych kolorach i większych rozmiarach patrzali sobie w oczy - Jan Sobieski na jednej ścianie, Michał Radziwiłł na drugiej, u obu buławy w rękach". W dziesiątym roku życia Ignacy oddany został do szkoły OO. Bazylianów w Borunach, po skończeniu której studiował na wydziale filozoficznym Uniwersytetu Wileńskiego. Jakiś czas przebywał potem w Warszawie, gdzie spotykał się ze znanymi pisarzami i poetami. Wcześnie osierocony przez rodziców, w roku 1814 przeszedł pod opiekę stryja Jana. Później osiadł ostatecznie w rodzinnej wiosce w Dziewiętni, gdzie zajął się pisaniem ód, anakreontyków i epigramatów w duchu klasycznym. "Przekonałem się i ja, że źródła prawdziwej poezji w sercu własnym szukać należy; a serce to moje napawało się natenczas uczuciami najsłodszymi człowiekowi, miłością szczęśliwego męża i ojca; napawało się rozkoszą spokojnego życia, pobudzającą mię w tkliwszych godzinach do poezji prostej, rzewnej, bogobojnej, do wierszy oznaczających niejako w pamiętnikach mych domowych periody mego błogiego żywota" - pisał o sobie Chodźko.

Późny debiut
W tamtym czasie pisarz przyjaźnił się z Antonim Edwardem Odyńcem i Julianem Korsakiem, ale nie podzielał wówczas ich upodobań romantycznych. Chodźko długo ociągał się z publikacją czegokolwiek. Dopiero w 1829 roku, a więc w wieku 35 lat, opublikował powiastkę "Poddany", którą chwalił Adam Mickiewicz, wróżąc autorowi świetną przyszłość w piśmiennictwie. Zachęciło go to do dalszej pracy, ale owoce jej nierychło ukazały się w druku. Upłynęło bowiem osiem lat, zanim ogłosił nową powiastkę pt. "Samowar". Nie był to jednak jeszcze utwór ważny w jego dorobku. "Długiego było potrzeba czasu, ażeby autor, przeszedłszy czterdziestkę, zaczął rzewnym okiem rozpamiętywać niedawno ubiegłą przeszłość, przypominać sobie podania słyszane w dzieciństwie, rozmiłowywać się w widzianych krajobrazach, dostrzegać w ludziach strony miłe, sympatyczniej grać na strunie uczuciowej. Wtedy już wiek XVIII ze swoją filozofią z piekła rodem i krytyką wydał mu się bezbożnym niedowiarkiem, starcem, skonałym w zgryzotach i obłąkaniu. (...) Wtedy postaci staro-szlacheckie przedstawiły mu się w świetle idealnym.(...) Taką otaczał ich serdecznością, tyle w nich dopatrywał mądrości prawdziwej, bo opartej na religii, tyle im przypisywał uczuć ofiarności i poświęcenia, że niepodobna ich było nie ukochać, kiedy się na nie przez jego pryzmat patrzyło" - pisze Piotr Chmielowski we wstępie do "Pamiętników kwestarza".
W 1840 roku rozpoczął Chodźko cykl "Obrazów litewskich" - gawęd zaczerpniętych z życia miejscowej szlachty w XVIII i pierwszej ćwierci XIX wieku, które zyskały mu miano "rzecznika szlachetczyzny". Znalazły się tutaj takie utwory, jak "Domek mojego dziadka", "Śmierć mojego dziadka" i "Boruny". Nie szło już autorowi, jak wcześniej, o zwięzłość opowiadania, lecz przede wszystkim o plastyczne odtworzenie szczegółów, malowniczy opis miejscowości, domów, sprzętów i żywe odwzorowanie ludzi. "Chodźko jest w szczegółach realistą, lubo całość opromienia tchnieniem uwielbień i rozrzewnień, a więc podmiotową idealnością. Fantazję plastyczną okazał on w tych utworach bardzo silnie rozwiniętą, jakkolwiek obejmującą tylko przedmioty najbliższego otoczenia" - dodaje Chmielowski. Dwa lata później ukazały się "Brzegi Wilii", ubogie w wątek powieściowy, ale bogate we wspaniale opisane krajobrazy i sylwetki ciekawych postaci. W 1844 roku wyszła trzecia seria "Obrazów litewskich" zawierająca "Pamiętniki kwestarza", uważane powszechnie za najznakomitszy utwór Chodźki. "Trudno niemal uwierzyć, aby utwory tak świeże były owocem spóźnionego wieku, powstały z długoletniej aglomeracji wspomnień i wrażeń. Tak było jednak. Wrażenia i wspomnienia, lgnąc jedne do drugich, przez lata długie, krystalizowały się w wyobraźni i myśli pisarza, zanim spadły mu z pióra jak deszcz gwiazd promiennych. Kryształy te na pyłki rozbite nie traciły swych ścisłych geometrycznych linii i kształtów" - pisze Zyndram-Kościałkowska.

Świat szlachty
"Pamiętniki kwestarza" składają się z urywkowych obrazków i opowiadań przedstawiających obyczaje końca XVIII i początków XIX stulecia. Świetnie opisane są w nich sylwetki, m.in. księcia Radziwiłła Panie-kochanku. Dobrze odtworzone są także wielkie wypadki dziejowe, jak choćby rok 1812, widziane z perspektywy zaścianka. "W ciżbie magnatów i rycerzy, księży i zakonników, palestrantów i rolników, w mnogości narodowych typów, przesuwa się stan szlachecki, gwarny i barwny. (...) Tak, pióro jego cudów dokonywało, było na przemian rylcem potężnym i pędzlem świetnym, dopóki trzymało się fantazji, czyli raczej tych wszystkich konkretnych zjawisk, które się w pamięci jego i fantazji odbijały wyraźnie, gromadziły rojnie" - podkreśla Zyndram-Kościałkowska. Chodźko w barwny sposób oddał obraz życia domowego i towarzyskiego szlachty. Pokazał gościnność domu szlacheckiego, jego otwartość i serdeczność, przywiązanie do tradycji, prawdziwego szlachectwa i przede wszystkim wiary katolickiej. Przedstawił, jak obchodzono święta, jak się bawiono i ucztowano etc. Książka z całą pewnością stanowi do dziś cenne źródło poznania dawnych obyczajów. Dzieło porównywane jest chętnie z "Pamiętnikami Soplicy" Henryka Rzewuskiego mieszczącymi się w tym samym nurcie gawędy szlacheckiej.
Później ukazała się jeszcze czwarta seria "Obrazów litewskich" (1845 r.) i piąta (1850 r.). W tej ostatniej zawarł Chodźko bardzo ciekawy tekst, a mianowicie "Dworki na Antokolu". Po "Obrazach litewskich" nastąpiły "Podania litewskie", również ogłaszane przez niego seriami. Oprócz tych utworów wyszły spod pióra Chodźki "Dwie konwersacye z przeszłości" zawierające ciekawą charakterystykę różnych faz w rozwoju umysłowo-literackim Litwy w ciągu 50 lat XIX wieku. Celując w przedstawianiu codziennego życia szlachty litewskiej, wyróżniał się Chodźko werwą dialogu, darem potoczystej narracji, świetną charakterystyką postaci i plastyką scen zbiorowych. "Utwory jego powieściowe potrafiły sobie pozyskać największą liczbę czytelników, a nawet przez czas długi zaliczane były do prawdziwych arcydzieł literatury naszej. A chociaż dzisiaj nie można im już przyznać tak zaszczytnego tytułu, cenić je wszakże musimy jako rzetelnie i z wielkim talentem plastycznym odtworzone obrazki powszednich zwyczajów, obyczajów, krajobrazów litewskich końca XVIII i początków naszego stulecia" - pisze Chmielowski.

Waga twórczości
W dowód uznania jego zasług literackich, w 1855 r. został Chodźko członkiem Komisji Archeologicznej w Wilnie, a cztery lata później członkiem krakowskiego Towarzystwa Naukowego. Ostatnie lata Chodźki nie należały jednak do szczęśliwych. Zmarła bowiem jego jedyna córka, osierocając kilkoro dzieci, co wpędziło pisarza w wielki smutek duszy. Zmarł 1 sierpnia 1861 roku w Dziewiętni. "Kiedy całun grobowy pokryje zwłoki znakomitego pisarza, czujemy, że zgon jego stanowi zawsze epokę w pewnym rodzaju literatury, bo zamyka pewien okres bytu i wyobrażeń, których zgasły pisarz był przedstawicielem. Z ciekawą czcią wpatruje się społeczność w jego życie i pisma, bo w nich widzi zaklęty żywy obraz własnej przeszłości, która z każdym dniem się oddala, i własnych wyobrażeń, które niepostrzeżenie zmieniają co dzień swą formę. W takich razach, z niespokojną ciekawością pytamy siebie, jakie też rysy będzie mieć kolejno idąca epoka. Jacy będą ludzie? Jaki duch wieku? I kto będzie tego ducha przedstawicielem? Niewielu każda epoka wydaje takich pisarzy, toteż żal po nich tym głębszy, bo tracąc ich, zdaje się, tracimy cząstkę nas samych, bo też oni byli cząstką nas, a cząstką najprzedniejszą" - pisze Władysław Syrokomla w książce "Życie i pisma Ignacego Chodźki". I dodaje: "Któż z nas, mieszkańców Litwy, nie czuł w sobie ducha Chodźki, w tych świętych chwilach, kiedy Bóg nas ubłogosławił dobrą myślą lub dobrym czynem? Kiedy się czuło gwałtowną potrzebę ukorzyć głowę przed Bogiem i Kościołem, kiedy się niosło uwielbienie dla prostych, a wysokich cnót staroświeckich, kiedy serce zadrgało obywatelską żądzą publicznego dobra, kiedy nas nęcił niewinny urok patriarchalnego życia w kole rodzinnym - zawsze, pomimo woli, stawał jeden z jego obrazów litewskich albo jedna z postaci, albo jedna z myśli, aby nam zawtórzyć w naszym poczciwym uczuciu. Obrazy, postaci i myśli w pismach Chodźki były wyjęte z serca narodu, z najszlachetniejszej strony jego serca".
Piotr Czartoryski-Sziler
"Nasz Dziennik" 2008-12-27

Autor: wa