Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Jak było z jeńcami

Treść

Ossów, 15 sierpnia, rekonstrukcja Bitwy Warszawskiej Zdjęcie: Andrzej Kulesza/ Nasz Dziennik

MSZ opublikowało raporty Czerwonego Krzyża sprzed 90 lat dotyczące sowieckich jeńców wojennych w Polsce. Umierali na tyfus i dyzenterię, a nie jak chce rosyjska propaganda, w wyniku zaplanowanego mordu.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych upubliczniło dokumenty przechowywane w genewskim archiwum Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża. Dotyczą one losu sowieckich jeńców wojennych w Polsce z lat 1919-1921. To reakcja na prowokacyjne żądania Rosji w sprawie budowy na cmentarzu Rakowickim w Krakowie pomnika jeńców bolszewickich.

„Komsomolskaja Prawda” poinformowała o rozpoczęciu zbiórki pieniędzy na ten cel. To zresztą temat podnoszony od kilku lat przez prokremlowskie media i reżimowych historyków. Reakcja strony rosyjskiej to odpowiedź na dochodzące od wielu lat do świadomości międzynarodowej opinii publicznej informacje na temat sowieckich zbrodni ludobójstwa, m.in. w Katyniu, i braku rozliczenia z nimi.

Moskiewska propaganda zaczęła powielać nieprawdziwe informacje na temat m.in. rzekomej zagłady bolszewików.

Dokumenty ujawnione przez MSZ potwierdzają znany fakt, że główną przyczyną wysokiej śmiertelność jeńców były przede wszystkim epidemie panujące w zniszczonej wojną Polsce. Kwestia ta była przedmiotem badań opartych na bogatym materiale źródłowym, prowadzonych przez polskich i rosyjskich historyków. Według polskich ocen, liczba zmarłych w całym okresie działania obozów wyniosła ok. 16-17 tysięcy. Historycy rosyjscy szacują zaś liczbę ofiar na 18-20 tysięcy.

Materiały archiwalne zawierają m.in. porozumienie w sprawie łagodzenia sytuacji ofiar wojny, podpisane we wrześniu 1920 r. przez Towarzystwa Czerwonego Krzyża Polski i Rosyjskiej Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Radzieckiej, a także list szefa Komisji Epidemiologicznej Ligi Narodów do Sekretarza Komitetu MCK z grudnia 1920 r., dotyczący współdziałania obu organizacji w sferze pomocy dla rosyjskich więźniów wojennych w Polsce.

Historycy MSZ zwracają uwagę, że cechą charakterystyczną udostępnionych dokumentów jest ich wysoka wiarygodność. Nie są to bowiem sprawozdania przygotowane przez jedną ze stron konfliktu, ale dokumenty wytworzone przez pracowników organizacji międzynarodowych.

Publikacja to za mało

Zdaniem dr. Wojciecha Muszyńskiego, redaktora naczelnego pisma historycznego „Glaukopis”, publikacja resortu to jednak nieskuteczna odpowiedź na sowieckie kłamstwa na temat jeńców bolszewickich. Chodzi mu oczywiście nie o jakość tych materiałów, ale o brak profesjonalizmu polskiego MSZ.

– Sprawa ta jest już znana od ładnych paru lat. Sowieci grają nią, żeby relatywizować ludobójstwo w Katyniu, a nikomu w MSZ nie przyszło do głowy podjąć decyzję, aby dać polskim historykom grant na napisanie poważnej monografii historycznej na ten temat. Taka praca powinna powstać już dawno w oparciu właśnie o ujawnione obecnie dokumenty – podkreśla Muszyński.

Zaznacza, że taka publikacja historyczna powinna mieć również rosyjską, niemiecką i angielską wersję językową. – Przecież tu nie chodzi o „przepisywanie na nowo historii”, bo tym zajmują się ludzie Władimira Putina, ale o napisanie historycznej prawdy. Radosław Sikorski, który szefował MSZ przez siedem ostatnich lat, doskonale wie, jak powinno być to profesjonalnie zrobione –dodaje historyk.

W ocenie Muszyńskiego, opublikowanie tych dokumentów niczego nie zamyka, a wręcz przeciwnie –otwiera pole do dyskusji, nowych rosyjskich spekulacji i robienia Polsce czarnego PR-u na całym świecie. –W tych okolicznościach brak oficjalnej polskiej monografii naukowej o jeńcach bolszewickich z 1920 r., firmowanej przez czynniki rządowe, to kolejny dowód lekceważenia przez aktualną ekipę rządzącą interesu i prestiżu Polski – uważa Muszyński.

Były wiceminister spraw zagranicznych Krzysztof Szczerski (PiS) przyznaje, że dokumenty nie są niczym nowym, ale podkreśla, że czas publikacji jest wyjątkowy. –Mamy do czynienia z sytuacją nadzwyczajną, ponieważ strona rosyjska podniosła temat z pomnikiem. Wcześniej taka reakcja nie była potrzebna, ponieważ zarzuty propagandowe były tak absurdalne, że aż trudno było z nimi dyskutować. Teraz jednak temat ten został podniesiony w takich kręgach, że należy na nie reagować. Tak sobie w każdym razie tłumaczę tę reakcję MSZ i publikacje tych archiwaliów na stronie internetowej ministerstwa – podkreśla Szczerski.

Co mówią dokumenty?

Sprawa jeńców zainteresowała przedstawicieli Czerwonego Krzyża i Komisji Epidemiologicznej Ligi Narodów. Przedstawiciele obydwu instytucji wizytowali obozy, w których przetrzymywano Sowietów. W przekazywanych raportach opisywali panujące w nich warunki i problemy, z jakimi musiały zmagać się władze w Warszawie.

MSZ opublikowało m.in. raport Luciena Brunela, sekretarza Misji Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża w Genewie, z jego pobytu w Polsce 15 listopada 1920 roku. Stwierdzono w nim, że w dwóch głównych obozach dla jeńców wojennych w Polsce, w których wcześniej przebywało 130 tys. osób, pozostaje nadal ok. 60 tys. osób. Według opinii autora raportu, wyżywienie jeńców, choć niewystarczające, nie różniło się od wyżywienia żołnierzy polskich. Brunel wskazywał także na problemy epidemiologiczne, podkreślając, że „liczba chorych rośnie każdego dnia, szpital dysponujący tylko 1,3 tys. miejscami nie jest w stanie przyjmować wszystkich chorych na dyzenterię i tyfus”.

Do raportu załączono Instrukcję dla Luciena Brunela, sekretarza Misji Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża w Genewie, udającego się z polecenia MCK do Warszawy, gdzie we współpracy z delegatem – asystentem MCR w Polsce, Victorem Gloorem, miał za zadanie zbadać m.in. kwestie związane z sytuacją sierot i jeńców wojennych.

Inny materiał to tekst porozumienia z 6 września 1920 r. w sprawie łagodzenia sytuacji ofiar wojny, podpisany w Berlinie przez przedstawicieli Polskiego Towarzystwa Czerwonego Krzyża i Towarzystwa Czerwonego Krzyża Rosyjskiej Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Radzieckiej. Przewidywało ono procedury dotyczące wymiany jeńców wojennych i ludności cywilnej pomiędzy obydwoma stronami konfliktu wojennego.

Dokument nr 4 to z kolei List szefa Komisji Epidemiologicznej Ligi Narodów Fredericka Normana White’a do Sekretarza Komitetu Międzynarodowego Czerwonego Krzyża z 11 grudnia 1920 r., dotyczący współdziałania obu organizacji w sferze pomocy dla więźniów wojennych w Polsce, którzy – zgodnie z intencją władz polskich – ze względu swój stan zdrowia powinni być jak najszybciej repatriowani.

W wyniku wojny polsko-bolszewickiej w chwili zawieszenia broni pod koniec 1920 r. w Polsce znajdowało się około 80-85 tys. jeńców bolszewickich. Większość z nich znalazła się tam po zwycięskiej Bitwie Warszawskiej z sierpnia 1920 roku. Z kolei według ocen historyków liczbę polskich żołnierzy ujętych przez wojska bolszewickie szacuje się na 60 tysięcy. Obie strony konfliktu dążyły więc do wzajemnej wymiany jeńców. W tym celu podpisano porozumienie, a kilka miesięcy potem zawarto układ o repatriacji zakładników i jeńców. Na mocy obydwu porozumień do października 1921 r. większość sowieckich żołnierzy została zwolniona z obozów jenieckich i przekazana do Rosji.

Maciej Walaszczyk
Nasz Dziennik, 13 października 2014

Autor: mj