Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Jak otworzyć "szklane drzwi"

Treść

Prawo i Sprawiedliwość zaprezentuje dzisiaj w Warszawie kolejny spot informacyjny. Tym razem politycy partii opozycyjnej postanowili odwołać się do pozytywnego przekazu - ma on pokazać, że to właśnie program PiS jest odpowiedzią na nieudolne rządy PO, za które premierowi Polacy podziękowali w pierwszym spocie.
Jak mówi Tomasz Poręba w rozmowie z "Naszym Dziennikiem", spot, który zostanie zaprezentowany dzisiaj w południe, jest kolejnym etapem kampanii informacyjnej prowadzonej aktualnie przez partię opozycyjną. - Pierwsi oddaliśmy głos Polakom, którzy dziękując symbolicznie premierowi, wskazali na problemy, z jakimi muszą się borykać na co dzień, a które są wynikiem polityki Platformy Obywatelskiej. Partia rządząca konsekwentnie zamiata je jednak pod dywan. Teraz zamierzamy pokazać, że prawdziwą alternatywą dla rządów PO jest program PiS. To właśnie Jarosław Kaczyński jako lider ma pomysł na to, jak otworzyć "szklane drzwi", które ograniczają równe szanse w Polsce. To on ma siłę i determinację, aby zmienić Polskę. Chcemy rozbudzić w Polakach energię, zrealizować plany zmiany naszego kraju. Takie właśnie przesłanie będzie miał nasz drugi spot informacyjny - podkreśla Poręba. Kolejność przekazu zaprezentowana w spotach informacyjnych PiS może okazać się kluczem do całej kampanii wyborczej tej partii na jesieni. Według prof. Mieczysława Ryby, kierownika Katedry Historii Systemów Politycznych XIX i XX wieku Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, wykładowcy w WSKSiM, główna partia opozycyjna będzie starała się w pierwszej kolejności wykazać słabość rządów Donalda Tuska. - Nieudolność i patologie, które ujawniły się podczas tych czterech lat, a zwłaszcza w kontekście katastrofy smoleńskiej oraz sposobu jej wyjaśniania, będą jednymi z tematów, wokół których PiS skonstruuje swój przekaz. Swoistą jego zapowiedzią, a może nawet częścią była publikacja "białej księgi" w sprawie katastrofy smoleńskiej. Platforma dobrze zdaje sobie sprawę, że akurat sprawa Smoleńska jest jej słabym punktem, mówiąc eufemistycznie. Dlatego cały ciężar będzie chciała przesunąć na tzw. politykę zagraniczną - uważa prof. Ryba. Jednak nie chodzi tu, jego zdaniem, o rzeczywiste sprawy czy problemy, ale o płaszczyznę czysto propagandową. - Ten rząd, ustawiając się od dłuższego czasu na akceptację tego, co w Europie rozgrywa się strategicznie, a mianowicie sojuszu rosyjsko-niemieckiego, w zamian za taką postawę nie oczekuje tak naprawdę niczego, nie uzyskuje żadnych koncesji dla Polski - spójrzmy chociaż na błahą sprawę warzyw. Jedyne, co uzyskuje za to polski rząd, to poklepywanie po plecach. Praktycznie wszyscy decydenci UE są do tego skłonni, zwłaszcza że nasze cele na prezydencję są zgodne z tym, co projektują Niemcy - stwierdza nasz rozmówca. Kampania Platformy, w jego opinii, będzie więc ukierunkowana na to, aby pokazać sukces bierności, który budzi zadowolenie przywódców europejskich - sprzyjać temu będzie niewątpliwie feta prezydencji. - Drugą sprawą poruszaną w kampanii będą kwestie gospodarcze. Platforma będzie starała się zniwelować skutki kryzysu, który nas dotknął, natomiast opozycja będzie chciała obalić teorie o zielonej wyspie i polityce miłości. Nie zapominajmy jednak, że w prowadzeniu kampanii ogromną rolę odegrają media, które w niewiarygodnym wręcz stopniu są zdominowane przez obóz rządzący - wskazuje prof. Ryba. PiS siłą rzeczy będzie musiało szukać alternatywnych ścieżek prowadzenia kampanii. Być może takim środkiem okaże się internet. Partia ta zdaje się mieć przewagę nad PO poza mainstreamem. Według prof. Mieczysława Ryby, cała kampania wyborcza będzie rozgrywała się wokół tego, czy rzeczywistość wygra z propagandą. Wydaje się, że na marginesie również nie pozostaną tematy społeczne, takie jak ostatnio podnoszone zmiany w kodeksie karnym dotyczące dodatkowej ochrony prawnej homoseksualistów czy legalizacji tzw. związków partnerskich. Taką tematyką PO będzie chciała najprawdopodobniej przejąć elektorat lewicowy, ponieważ - jak zauważył prof. Ryba - sztabowcy Platformy zdali sobie sprawę, że elektorat prawicowy jest nie do wzięcia. - Dla PO zagrożeniem jest w pewnym sensie zbyt silny SLD, dlatego partia rządząca będzie grała pod jego wyborców. Widać to już ostatnio, choćby w sztucznych problemach z Radiem Maryja czy próbie przelicytowania SLD w lewackich postulatach. Jednym z celów grania pod lewicę jest też zdobycie poparcia zachodnich gremiów liberalnych. Tak naprawdę to Platforma nie będzie w stanie wybronić się z żadnej z wielu porażek - porażki gospodarczej, nierzeczywistych obietnic i indolencji w wyjaśnianiu katastrofy smoleńskiej - podsumowuje prof. Ryba.
Paulina Jarosińska
Nasz Dziennik 2011-07-18

Autor: jc