Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Janik wiedział o "rolce"?

Treść

Zbigniew Wassermann: Mam wrażenie, że zeznania przed komisją ds. PKN Orlen w części dotyczącej pana Krzysztofa Janika nigdy nie zostały dokładnie zbadane przez prokuraturę Antoni Macierewicz: Zeznania prokuratora Andrzeja Czyżewskiego w tej sprawie brzmią bardzo wiarygodnie Prokuratorzy badający w 2005 r. sprawę wyłudzania kredytów bankowych przez firmy podejrzewane o udział w tzw. aferze paliwowej nigdy nie zweryfikowali w wystarczającym stopniu informacji wskazujących na związek z całym procederem Krzysztofa Janika (SLD), szefa MSWiA w rządzie Leszka Millera - twierdzi były prokurator Andrzej Czyżewski, jeden z głównych świadków zeznających przed sejmową komisją ds. PKN Orlen. Informacje, do jakich dotarł "Nasz Dziennik", wskazują na to, że tak w roku 2000, jak i później, już po rozpoczęciu prac przez sejmową komisję śledczą, wątek, w którym pojawiało się nazwisko barona SLD, był wyciszany i przemilczany. Zdaniem osób zaangażowanych w wyjaśnienie "afery paliwowej", śledztwo w tej sprawie powinno zostać przeprowadzone ponownie. - Brałem udział w przesłuchaniach pana prokuratora Andrzeja Czyżewskiego prowadzonych w Krakowie. W tej części dotyczącej sprawy firmy Dansztof i pani Danuty Gaszewskiej informacje, jakie posiadał, brzmiały wiarygodnie i wskazywały na dużą wiedzę pana Czyżewskiego w tej materii - powiedział nam wczoraj rano wicepremier Roman Giertych (LPR), wiceprzewodniczący sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen. Były prokurator Andrzej Czyżewski, obecnie mieszkający w Hamburgu, był jednym z głównych świadków komisji orlenowskiej. W trakcie swoich zeznań przekazał dokładne informacje na temat "mapy" nielegalnych mieszalni paliw w Polsce. To również on dostarczył posłom, członkom komisji śledczej, szereg dokumentów dotyczących funkcjonowania mafii paliwowej w Polsce i firm z nią powiązanych. Zdaniem Czyżewskiego, wymiar sprawiedliwości osłaniał wówczas osoby związane z mafią paliwową. W rozmowie z nami były prokurator Andrzej Czyżewski odsłonił kulisy całej sprawy. - W styczniu 2000 r. złożyłem zawiadomienie w imieniu pani Gaszewskiej o przestępstwie, w którym użyłem określenia "rolka", opisując istnienie pewnej grupy przestępczej składającej się z przedstawicieli różnych banków i byłych funkcjonariuszy Wojskowych Służb Wewnętrznych, m.in. pana Wiesława Strózika, specjalizującej się w wyłudzeniach kredytów bankowych poprzez przedstawienie specjalnie spreparowanej dokumentacji, w której m.in. powoływano się na fikcyjną wielkość obrotów pomiędzy różnymi spółkami paliwowymi - mówił Andrzej Czyżewski. Według Andrzeja Czyżewskiego, proceder polegał na tym, że przygotowywano dokumentację, grupując po kilka podmiotów pod konkretny wniosek kredytowy, m.in.: Dansztof, Wera, Uni-Pol, BGM i kilka innych mających w chwili obecnej znaczenie procesowe. Pieniądze po przyznaniu kredytu natychmiast rozpływały się po Polsce, PKN Orlen płacono za nielegalne lub też półlegalne dostawy różnych komponentów, zobowiązania pomiędzy BGM a spółkami na terenie Śląska. Podobne wyjaśnienia Czyżewski złożył również wcześniej przed sejmową komisją orlenowską. W części zostały one utajnione przed prasą. W 2005 r. prokuratura nie dołożyła jednak należytych starań w celu zweryfikowania i potwierdzenia lub zdementowania zarzutów dotyczących udziału w przestępczym procederze osób związanych wcześniej z PZPR i MO, a obecnie z SLD. Chodzi tutaj o Stanisława Cioska (były ambasador RP w Moskwie), Mirosława Soboraka (były sekretarz KW PZPR), Zbigniewa Michałka (w latach 80. sekretarz KC PZPR) oraz funkcjonariuszy WSW - Wiesława Strózika i Emilię Leksandrowicz. Podobnie zmarginalizowany został wątek dotyczący Krzysztofa Janika, szefa MSWiA w rządzie Leszka Millera. - Mam wrażenie, że zeznania przed komisją ds. PKN Orlen w części dotyczącej pana Krzysztofa Janika nigdy nie zostały dokładnie zbadane przez prokuraturę - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" minister Zbigniew Wassermann, koordynator służb specjalnych, wcześniej wiceprzewodniczący sejmowej komisji śledczej. Fikcyjne długi Zdaniem Czyżewskiego, nazwisko Janika pojawiło się w kontekście prób przestępczego przejęcia przez ludzi związanych z mafią paliwową firmy Dansztof i wyłudzenia kredytu bankowego przez tę firmę z oddziału Kredyt Banku SA w Rybniku. W tym celu sfałszowano dokumenty, z których miało wynikać, że firma ta jest zadłużona w fikcyjnej spółce. Przedstawicielom spółki Dansztof polecono wprowadzić własne udziały i podnieść kapitał spółki do 4 mln 300 tys. zł. Był to warunek niezbędny do uzyskania kredytu. Tyle że nie w Katowicach, gdzie firma pierwotnie wystąpiła o kredyt, ale w pobliskim Rybniku. - Próbowałem się zorientować, kto tym całym interesem zarządza i kto to organizuje, i w związku z tym spotkałem się z przedstawicielem Dyrekcji Regionalnej Kredyt Banku SA w Katowicach panem Mirosławem Soborakiem. Miało to miejsce w październiku lub listopadzie 1999 roku. W trakcie jednego z takich spotkań wyłożono karty na stół. Badałem sprawę, okazało się, że temu przedsięwzięciu patronował Krzysztof Janik, który był częstym gościem w katowickim Kredyt Banku. Kontaktowali się ze mną również pracownicy Kredyt Banku i opowiedzieli, co wiedzieli, że całą operacją kierował właśnie Janik, czołowa postać w strukturach SLD - mówi Andrzej Czyżewski. Sprawa stanęła Po złożeniu przez niego zawiadomienia w prokuraturze w Zgorzelcu sprawa praktycznie nie ruszyła z miejsca. Niemal równo miesiąc po tym fakcie wszczęto natomiast postępowanie przeciwko niemu oraz Danucie Gaszewskiej, właścicielce firmy Dansztof. W okresie kiedy szefem MSWiA był Krzysztof Janik, dochodzenie w sprawie ewentualnej siatki przestępczej obejmującej szereg przedsiębiorstw branży paliwowej toczyło się powoli, a osoby, których nazwiska pojawiały się wówczas na łamach mediów w kontekście przestępczej działalności, to zdaniem Czyżewskiego - "drugi garnitur". - Być może stąd całkowita niemożliwość ruszenia sprawy "rolki" po 2001 roku. Mam dokumenty, które potwierdzają, że nic w tej sprawie Janik nie zrobił. Podobnie było w 2005 roku. Pracownicy Kredyt Banku, którzy mówili mi o udziale Janika w procederze i których wskazałem podczas przesłuchań komisji orlenowskiej, do dzisiaj nie zostali wysłuchani - twierdzi Czyżewski. Jakie to informacje? Zdaniem byłego prokuratora Andrzeja Czyżewskiego, który zgodził się na nagranie całej rozmowy, posiada on informacje wskazujące na to, że Janik, będąc w katowickiej dyrekcji Kredyt Banku, wspólnie z Wiesławem Soborakiem opracowywał decyzje, które później prowadziły do wyłudzeń kredytów. Śledztwo trzeba powtórzyć Czy zeznania i wyjaśnienia byłego prokuratora, dziś reprezentującego firmę Dansztof i Danutę Gaszewską, są wiarygodne? Byli członkowie sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen przyznają, że większość wyjaśnień Czyżewskiego, które były badane przez komisję, udało się zweryfikować pozytywnie. I wskazują na konieczność przeprowadzenia ponownego śledztwa w tej sprawie. - Bardzo wysoko oceniam wiarygodność pana prokuratora Andrzeja Czyżewskiego, zwłaszcza w kontekście zeznań dotyczących sprawy firmy Dansztof i pani Gaszewskiej - powiedział nam Antoni Macierewicz, szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego, wcześniej członek sejmowej komisji. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że Krzysztof Janik już w październiku 2001 r. otrzymał kompletną dokumentację w tej sprawie od prof. Andrzeja Zolla. Przez długi czas jednak zaprzeczał, jakoby takie zdarzenie miało miejsce. Sytuacja się zmieniła, kiedy Zoll publicznie potwierdził fakt przekazania materiałów Janikowi. Wówczas to, jak twierdzi Czyżewski, MSWiA zajęło się tą sprawą, tyle że polegało to według niego na zbieraniu i "czyszczeniu" materiałów wskazujących na udział w aferze prominentów SLD. Tym mieli zajmować się wysoko postawieni w hierarchii policji: gen. SB Józef Sasin i gen. Roman Kurnik, w latach 80. szef kadr SB, później dyrektor Departamentu Kadr w Policji. - Rzeczywiście otrzymałem taką dokumentację i przekazałem policji. Nie wiem, co dalej z tą sprawą się działo. Czytałem te materiały, ale był tam stek bzdur, wie pan, że niby Ciosek ukrywa paliwo w kopalni. Takich obywatelskich donosów to się otrzymuje mnóstwo - bagatelizuje całą sprawę w rozmowie z nami Krzysztof Janik (SLD). Nie chce jednak szerzej komentować zarzutów Czyżewskiego. Wojciech Wybranowski, "Nasz Dziennik" 2007-02-01

Autor: ea