Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Jaś Europejczyk

Treść

Trwa wyścig z konkurentami w Polsce, by fasola uprawiana w dolinie Dunajca otrzymała w Brukseli certyfikat produktu regionalnego i zastrzeżoną nazwę pochodzenia. "Jaś Fasola z Doliny Dunajca" walczy nie tylko z konkurencją krajową, ale także ze swoim bratem z Chin. W niedzielę 9 września w Zakliczynie na rynku odbędą się fasolowe żniwa. To jedna z imprez po festiwalu kulinarnym małopolskiego smaku, której zadaniem jest wypromowanie największej na rynku fasoli, popularnego jasia jako warzywa mającego się kojarzyć z doliną Dunajca, Sądecczyzną i Ziemią Tarnowską. Za kulisami tych imprez adresowanych do konsumentów chcących się odżywiać zdrowo i oryginalnie, toczy się od dawna bezpardonowa walka o wprowadzenie na rynek europejski dunajcowego jasia jako produktu regionalnego z tak zwaną chronioną nazwą pochodzenia. W ubiegłym roku jesienią staraniem Małopolskiej Izby Rolniczej jaś fasola dostał się na krajową listę produktów tradycyjnych i regionalnych. Żeby popularność fasoli windować wyżej na salony europejskie trzeba było szerzej udokumentowanych starań, pisania uzasadnień, czyli aplikacji. Przede wszystkim powołano do życia Związek Gmin Fasolowych Doliny Dunajca, który obecnie liczy dziesięć gmin. Jest wśród nich jedna sądecka, Gródek nad Dunajcem, jedna brzeska tj. Czchów, a pozostałe znajdują się wzdłuż rzeki na terenie powiatu tarnowskiego. Po uzyskaniu przez jasia miejsca na liście krajowych produktów regionalnych, dokumentacja z sądeckiego biura Małopolskiej Izby Rolniczej przekazana została do biura w Tarnowie. Dyrektor Izby, Henryk Dankowiakowski, osobiście przejął nadzór nad pisaniem aplikacji. Jak nam powiedział, wypromowaniem fasoli zajmuje się od 10 lat! Teraz przyszedł czas na wielki finisz, by ze strączkowego warzywa zajmującego w naddunajeckich gminach 25 procent powierzchni upraw, uczynić produkt europejski, a przy okazji wylansować miejsce pochodzenia. Szkopuł w tym, że inni myślą podobnie. - Wiem, że inni nie tracą czasu i chcą fasolę produkowaną na swoim terenie także wypromować w Brukseli - mówi dyrektor Dankowiakowski. - Przygotowanie aplikacji do Brukseli jest bardzo trudne, gdyż trzeba przedłożyć dowody, że fasola jest u nas uprawiana od bardzo dawna. W ich zbieraniu pomagała nam nawet Kuria Biskupia w Tarnowie. Mamy udokumentowaną produkcję co najmniej sprzed pięćdziesięciu lat. Samego uzasadnienia, które niebawem przedłożymy do Komisji Europejskiej w Brukseli upublicznić nie mogę. Zbyt dużo pracy nas to kosztowało. Mogłaby z tego skorzystać konkurencja. Na rynku aplikacji trwa prawdziwa wojna gospodarcza. W działaniach promocyjnych natomiast swój niemały udział ma Gródek nad Dunajcem. Staraniem Gminnego Ośrodka Kultury i jego dyrektora Andrzeja Krupczyńskiego w tej gminie wydany został hitowy album reklamujący uroki miejsca i sto produktów z fasoli. Autorką części historycznej jest Lucyna Kmak, przepisów fasolowych - Janina Molek. Zdjęciami album oprawił Marek Nowakowski. Dość powiedzieć, że z fasoli udającej się wyjątkowo na nadrzecznych glebach można robić pierogi, kiełbasę, sałatki i pasztety, a nawet coś mocniejszego do picia. Dyrektor Dankowiakowski staje na głowie, by aplikacja trafiła do Brukseli w ciągu najbliższych dwóch tygodni. (WCH) "Dziennik Polski" 2007-09-03

Autor: wa