Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Jeszcze raz "nie" dla tarczy w Europie

Treść

Rosyjski prezydent ostro sprzeciwił się wczoraj rozmieszczeniu elementów tarczy antyrakietowej w Europie. Biorący udział w szczycie G-8 w niemieckim Heiligendamm Władimir Putin jako alternatywę dla Polski i Czech przedstawił Azerbejdżan. Pozwoliłoby to - jego zdaniem - w wystarczający sposób na kontrolowanie ewentualnych irańskich ataków rakietowych na Europę. Strona amerykańska dotychczas nie odpowiedziała oficjalnie na tę propozycję. Prezydent Bush przyznał jedynie, że jest ona interesująca i godna rozważenia na forum ekspertów. Władimir Putin spotkał się wczoraj z George'em W. Bushem na marginesie odbywającego się w niemieckim Heiligendamm nad Bałtykiem szczytu siedmiu najbardziej uprzemysłowionych krajów świata i Rosji. Oprócz nowej lokalizacji tarczy antyrakietowej rosyjski przywódca zaproponował wspólne - amerykańsko-rosyjskie - wykorzystanie stacji radarowej w Azerbejdżanie jako ochrony przeciwko irańskim rakietom. Jak mówił, taki system chroniłby całą Europę, a nie tylko jej część. Propozycję złożoną przez Władimira Putina USA spokojnie, ale jednoznacznie skomentował czeski premier Mirek Topolanek. Jego zdaniem, jeśli Moskwie uda się przekonać Busha do rezygnacji z budowy stacji radarowej w Czechach, może to oznaczać podjęcie przez Putina próby ponownego podporządkowania państw Europy Środkowej wpływom rosyjskim. - Rozmawiałem już o tym z prezydentem Azerbejdżanu - oświadczył Putin na specjalnej konferencji prasowej. Przyznał, że ze wstępnych rozmów wynika, iż nie będzie on stwarzał żadnych kłopotów. Zdaniem rosyjskiego prezydenta, umieszczone właśnie tam rakiety chroniłyby zarówno Rosję, jak i całą Europę. - Chcemy na ten temat rozmawiać ze Stanami Zjednoczonymi - zapewniał szef Kremla. Oświadczył, że rozmowy zamierza rozpocząć tak szybko, jak to będzie możliwe. Dotąd Moskwa jedynie krytykowała amerykańską propozycję. Wczoraj Putin poinformował, że tego typu system antyrakietowy powinien być dziełem wspólnym, do którego dostęp ma również Rosja. - Lepiej razem zgodnie i wspólnie pracować, niż stwarzać zagrożenia i napięcia - powiedział rosyjski prezydent. Bush ograniczył się jedynie do zdawkowego stwierdzenia, iż jest to na razie wstępna propozycja. Doradca Białego Domu ds. Bezpieczeństwa Narodowego Stephen Hadley określił propozycję Putina jako "interesującą" i obiecał, że będzie ona dyskutowana na forum eksperckim. Zapewnił też, że USA wyrażają chęć współpracy z Rosją w kwestii tarczy. Przywódcy siedmiu najbogatszych państw świata i Rosji obradujący wczoraj w Niemczech rozmawiali również o ochronie klimatu, pomocy dla Afryki, kwestii Iranu, Iraku, Afganistanu i Bliskiego Wschodu. Według nieoficjalnych informacji, członkowie Grupy Ośmiu zadecydowali o przekazywaniu na pomoc dla Afryki 60 mld dolarów rocznie. Liderzy G-8 zgodzili się także na plan działań w sprawie zmian klimatycznych. Jak powiedziała kanclerz Niemiec Angela Merkel, przyszłe rozmowy na temat porozumienia zastępującego układ z Kioto będą się toczyć w ramach ONZ. Samo porozumienie określiła jako wielki sukces. Dotychczas Ameryka i Japonia były przeciwne wpisaniu do przyszłej umowy konkretnych celów w dziedzinie ochrony klimatu, za czym opowiadają się Niemcy. Obserwatorzy wskazują, że kanclerz Angela Merkel za osobisty cel postawiła sobie doprowadzenie do podpisania przez USA umowy zastępującej protokół z Kioto. Zdaniem wielu, jest bardzo wątpliwe, że USA zgodzą się na znaczną redukcję emisji gazów cieplarnianych do atmosfery. Waldemar Maszewski, Heiligendamm, BF dr Mieczysław Ryba, historyk z KUL: Propozycja prezydenta Putina świadczy o tym, że jego stanowisko wobec amerykańskich projektów jest rodzajem targu politycznego, na bazie którego chce osiągnąć dla swego kraju maksymalne korzyści. Sam pomysł rozmieszczenia tarczy w Azerbejdżanie jest być może z perspektywy Putina możliwy, ale trzeba pamiętać, że rozmieszczenie elementów tarczy antyrakietowej związane jest z pewnymi wyliczeniami geograficznymi. Tymczasem wydaje się, że ani prezydent Bush, ani prezydent Putin nie są fachowcami mogącymi powiedzieć, gdzie w sensie technicznym rozmieszczenie elementów systemu jest możliwe. W języku dyplomatycznym odpowiedź prezydenta Busha należałoby sparafrazować w następujący sposób: Rosjanie mówią "chcemy jakiejś ceny", Bush odpowiada: "jest to interesująca propozycja, mówcie jakiej ceny". not. AMJ, "Nasz Dziennik" 2007-06-10

Autor: ea