Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kalisz domaga się pochwał

Treść

- To dzięki mnie wykryto sprawców porwania Krzysztofa Olewnika - zapewniał wczoraj na specjalnie zorganizowanej konferencji prasowej poseł Ryszard Kalisz (SLD). Polityka lewicy bulwersuje fakt, że podczas posiedzenia Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka z udziałem rodziny Olewników nie powiedziano, iż to on - jak twierdzi - polecił stworzyć w CBŚ specjalną grupę, która w końcu doprowadziła do ujęcia sprawców porwania, ale w zamian jest krytykowany przez rodzinę i media. Dramatycznie apelował do wiceszefa MSWiA Adama Rapackiego o "ujawnienie prawdy". Rapacki dyplomatycznie zaapelował, by nie wykorzystywać całej sprawy do celów politycznych. - Skoro minister Kalisz mówi, że polecił powołanie grupy w CBŚ, to pewnie tak było - mówił Rapacki. Poseł Kalisz podnosił swoje zasługi w sprawie ujawnienia sprawców porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika już na zakończenie środowego posiedzenia komisji. Przekonywał wówczas, że to on i prokurator Kazimierz Olejnik przyczynili się do ich wykrycia. - Nie będę tego komentował, bo mógłbym powiedzieć coś, czego później bym żałował - gorzko puentował Włodzimierz Olewnik, ojciec porwanego mężczyzny. W środę Kalisz nie doczekał się pochwał, usłyszał za to głośne słowa krytyki za aroganckie potraktowanie proszących przed laty o pomoc rodziców Olewnika, a wczoraj próbował się tłumaczyć. - Ministrem zostałem w maju 2004 r., już po tym, jak Olewnik został porwany i zabity, zaś Rapacki w tym samym czasie był wiceszefem policji. Poleciłem powołać grupę w CBŚ - przekonywał Kalisz. I wzywał nadinspektora Adama Rapackiego, by ten "ujawnił prawdę". Na reakcję znanego policjanta nie trzeba było długo czekać. Kilka godzin później odniósł się on do słów Kalisza, twierdząc, że "skoro tak mówi, to pewnie tak było". Rapacki zaapelował również, by nie wykorzystywać sprawy do celów politycznych. - Trudno powiedzieć, czy motorem do przejęcia sprawy przez nowych ludzi był mój telefon, czy dyspozycja ministra Kalisza - mówił wiceminister spraw wewnętrznych, który jednocześnie złożył samokrytykę, twierdząc, że "może mieć do siebie zastrzeżenia, iż w latach 2001- -2003, gdy porwany jeszcze żył, nie spotkał się z rodziną porwanego, bo nieprawidłowości mogłyby ujawnić się wcześniej, a sprawa szybciej trafiłaby do CBŚ i być może Olewnik dziś by żył". Zastrzegł zarazem, że nie jest to pewne, bo porywacze Olewnika znali go, a w takich wypadkach należy się liczyć z tym, że uśmiercenie uprowadzonego jest planowane. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-04-25

Autor: wa