Kamienice już nie nasze
Treść
Żydowscy spadkobiercy przedwojennych właścicieli zadziwiająco szybko odzyskują sądeckie kamienice. Po lokalach w Rynku o numerach: 13, 14, 16 i Lwowskiej 46, miasto traci obecnie ten przy Lwowskiej 15. Decyzje sądu i prokuratury dziwią nie tylko lokatorów, którzy stoją przed widmem drastycznych podwyżek czynszów serwowanych przez "prywaciarzy". Zdumieni są także urzędnicy. Bo wydaje się, że prokuratura i sąd tymi decyzjami sprzyjają uszczuplaniu miejskiego majątku.
Ukręcą!
Gdy ponad rok temu w "Gazecie Krakowskiej" ukazał się kolejny artykuł dotyczący niejasności przy odzyskiwaniu sądeckich kamienic przez osoby podające się za spadkobierców dawnych właścicieli, do redakcji zadzwonił ktoś "życzliwy". Radził, abyśmy dali spokój, bo choćby sprawa trafiła do sądu najwyższego, zostanie "ukręcona". Miał trochę racji: prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie niejasności dotyczących kamienicy Rynek 13. Żydowskim spadkobiercom uprzejmie oddano także Rynek 16 i Lwowską 46.
Cały czas toczy się sądowy spór o Rynek 14, gdzie mieści się Młodzieżowy Dom Kultury. Sekretarz sądeckiego magistratu Piotr Lachowicz walczy w imieniu miasta i przegrywa. Okazuje się, że poświadczenie nieprawdy w dokumentach nie jest przestępstwem, a prokurator ma opory, by przyjąć zgłoszenie na zadniedbanie popełnione przez urzędnika sądowego.
Kłamstwo u notariusza
Dwie obywatelki narodowości żydowskiej Pnina Z. i Amalia M., które przed sądem ubiegały się o zwrot kamienicy przy ul. Lwowskiej 46 sprzedały ją zanim zakończyło się postępowanie sądowe w tej sprawie! W umowie sporządzonej u notariusza z kupującą budynek Anną N. poświadczyły, że kamienica jest w ich dyspozycji, choć rzeczywiście tak nie było. Proces o zasiedzenie był w toku, a budynkiem władało ciągle miasto. Piotr Lachowicz skierował sprawę do prokuratury. - Umorzono ją. Z decyzji prokuratora dowiedziałem się, że poświadczenie nieprawdy w umowach cywilno-prawnych nie stanowi naruszenia przepisów kodeksu karnego - mówi sekretarz miasta. - Notariusz w Brzozowie, który sporządzał akt sprzedaży kamienicy nie zawiadomił miasta o tym, że dokonano transakcji, choć powinien był tak zrobić. Kupująca Anna N. po dokonaniu transakcji zwróciła się o wydanie kamienicy do miasta choć w umowie stało, że budynkiem władają panie Amalia i Pnina... Coś w tym wszystkim nie gra, ale prokurator nie dopatrzył się znamion czynu zabronionego, choć potwierdził, że oświadczenia stron nie są zgodne ze stanem faktycznym. Fakt, że miasto mogło zostać poszkodowane w wyniku tej transakcji nie ma już znaczenia.
Odesłani z kwitkiem...
Sprawę "trzynastki", którą jeszcze rok temu wnikliwie badała sądecka policja - umorzono. - Wniesiemy zażalenie, ale jaki będzie efekt, nie mam pojęcia - mówi Piotr Lachowicz. O zwrot "13" ubiegała się Ryfka Beer, kamienicę odzyskała Ryfka... Weinfeld. Mieszkańcy sądeckiej Starówki żywo zainteresowani przebiegiem sprawy mieli wątpliwości czy to ta sama osoba. - Sąd w odpowiedzi na wątpliwości dotyczące rozstrzygnięcia na korzyść pani Ryfki, wyjaśnił, że to oczywista pomyłka w nazwisku i nie ma to żadnego znaczenia - mówi Ewa Arendt ze stowarzyszenia Lokatorzy w Obronie Prawa. - W sprawie tej kamienicy zapadł i uprawomocnił się wyrok o zasiedzenie przez miasto, ale pani Beer odwołała się a sąd przychylił się do jej wniosku. Mimo że Ryfka Beer wniosła do sądu o zwrot budynku, w kamienicy rozpoczęto remont na koszt miasta. Dziś kamienica jest własnością prywatną, a miasto pieniędzy włożonych w remont oczywiście nie odzyskało. Choć urzędnicy miejscy wnioskowali o wpis do księgi wieczystej zastrzeżenia dotyczącego możliwości ubiegania się o zwrot kosztów remontu i wnieśli stosowną opłatę, wpisu nie dokonano! Miasto nie może dochodzić zwrotu poniesionych wydatków. - Nasz pracownik poszedł do sądu, okazał dowód wpłaty, ale odmówiono mu nawet wglądu do akt - mówi Piotr Lachowicz. - Wniosek o wpisanie zastrzeżenia został odrzucony. Gdy chciałem skierować sprawę do prokuratury, nie chciano przyjąć doniesienia na zaniedbanie sądowego urzędnika. Fakt brak u wpisu tłumaczono sezonem urlopowym i zwykłą pomyłką. Na remont kamienicy Rynek 16 przeprowadzony w latach 80. miasto wydało krocie. Pani Rossner, która na początku lat 90. wystąpiła o odkupienie komunalnej części budynku, zapłaciła miastu 151 tysięcy zł, a później sprzedała kamienicę z kilkakrotną przebitką w stosunku do wyceny dokonanej przed przekazaniem. - Skoro sprawy o zasiedzenie przegrywamy, może trzeba starać się o przejęcie kamienic na własność komunalną jako masy spadkowej. W sytuacji gdy spadkobiercy nie są znani z miejsca pobytu, kodeks postępowania cywilnego dopuszcza taką możliwość - zastanawia się Piotr Lachowicz.
Iwona Kamieńska
"Gazeta Krakowska" 2005-05-06
Autor: ab