Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Katastrofa w trzech etapach

Treść

Cała 450-osobowa załoga Rafinerii Nafty "Glimar" straci pracę wskutek upadłości spółki. Plan grupowych zwolnień przedstawił wczoraj związkom zawodowym syndyk masy upadłościowej zakładu.


Jak ustaliliśmy, redukcje mają być przeprowadzone w trzech etapach: od lutego poczynając, a na marcu kończąc. W pierwszym pracę ma stracić 181, drugim 136, a trzecim 111 osób. Zdecydowana większość z nich to załoga działów produkcyjnych (łącznie 328 ludzi). Resztę stanowi administracja, służby księgowe i ekonomiczne.



Związki zawodowe zapowiedziały walkę o utrzymanie choćby części miejsc pracy, zamierzają też negocjować lepsze warunki dla osób, które będą musiały odejść z rafinerii. Reprezentanci załogi podkreślają, że zapowiedź zwolnień nie jest równoznaczna z ich przeprowadzeniem zwłaszcza, że Grupa Lotos (od niedawna właściciel "Glimaru") do połowy marca ma przedstawić program "zagospodarowania" części obecnych pracowników gorlickiej rafinerii. Jak już informowaliśmy, bierze się pod uwagę przejęcie jakiejś grupy ludzi przez rafinerię w Jaśle, która także jest już częścią Lotosu.


- Ustawa o rozwiązywaniu sporów zbiorowych zabrania nam podejmowania akcji protestacyjnych, zanim dojdzie do rozmów z mediatorem z listy ministra gospodarki - mówi Łukasz Irski, szef Solidarności w "Glimarze". - Chcemy doprowadzić do tego, by jak najszybciej przyjechał do zakładu. Jesteśmy niemal pewni, że mediacje nie przyniosą rezultatów, więc prawdopodobnie nie uda się uniknąć kolejnego strajku.


Związkowcy chcą doprowadzić do realizacji programu dobrowolnych odejść zapropowanego przez Grupę Lotos jeszcze przed styczniem, kiedy to ogłoszona została upadłość "Glimaru". Nie będzie to jednak łatwe, bo prawnicy dowodzą, iż jego przeprowadzenie jest uzależnione od dalszego istnienia spółki.


- Ale przecież "Glimar" nadal jest obecny na rynku - przekonuje Łukasz Irski. - Istnieje, dopóki nie zostanie wypisany z rejestru spółek.


Związkowcy walczą o godne odprawy dla załogi, bo program dobrowolnych odejść zakładał wypłatę pracownikom 12 średnich miesięcznych pensji. Tymczasem normalne rozwiązanie stosunku pracy zagwarantuje im jedynie odprawy w wysokości trzech pensji. Mimo fatalnego położenia, załoga "Glimaru" nie traci nadziei. Czeka na negocjacje Lotosu z bankami kredytującymi dotąd rafinerię. Gdyby udało się uzyskać zwolnienie z obowiązku spłaty 80 proc. zadłużenia sięgającego obecnie miliarda złotych, to zakład można by uratować, ograniczając się do restrukturyzacji zatrudnienia, której celowości nikt już nie kwestionuje.


PAWEŁ SZELIGA

"Dziennik Polski" 2005-02-10

Autor: ab