Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kogo wybiorą w Wałbrzychu?

Treść

W Wałbrzychu odbyły się wczoraj przedterminowe wybory na prezydenta miasta. O urząd ubiegało się czterech kandydatów - dwóch lekarzy, architekt i ekonomista. Wszystko po tym, jak w kwietniu sąd nakazał powtórzyć wybory z października ubiegłego roku, bo w ich trakcie na masową skalę kupowano głosy dla kandydata Platformy Obywatelskiej Piotra Kruczkowskiego. W ostatnich dniach ujawniony został mechanizm wyprowadzania z miejskich spółek pieniędzy na kampanię i kupowanie głosów.
W Wałbrzychu o fotel prezydenta ubiegali się: Mirosław Lubiński, popierany przez SLD; Roman Szełemej, obecnie pełniący obowiązki prezydent miasta, popierany przez PO; Patryk Wild ze Stowarzyszenia Obywatelski Dolny Śląsk, wspierany przez prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza; oraz ekonomista, pracownik naukowy Kamil Zieliński - wystawiony przez PiS.
Jeśli żaden z kandydatów nie uzyska ponad połowy ważnych głosów, II tura odbędzie się za dwa tygodnie. Wałbrzyszanie mówią, że są zmęczeni i "skołowani" kolejnymi "skandalami z udziałem polityków". Jedni chcieliby skończyć ze złą sławą, jaką poprzez korupcję wyborczą zyskał Wałbrzych, a inni nie wierzą, że kolejne wybory coś zmienią.
W poprzednich Lubiński wygrał I turę z Piotrem Kruczkowskim, ówczesnym kandydatem PO i prezydentem Wałbrzycha. Natomiast II turę przegrał nieznaczną liczbą głosów - około 320. Wybory trzeba było powtórzyć, bo okazało się, że w ich trakcie dochodziło do korupcji wyborczej, czyli kupowania głosów za drobne kwoty, piwo czy worek ziemniaków.
Prokuratura Okręgowa w Świdnicy prowadzi od grudnia 2010 r. śledztwo dotyczące korupcji wyborczej w Wałbrzychu. Wszczęła je na podstawie materiałów przekazanych jej przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. Do tej pory zarzuty kupowania głosów na rzecz PO postawiono 11 osobom. Prawdopodobnie akt oskarżenia w tej sprawie będzie gotowy we wrześniu. W połowie lutego zarzuty usłyszał m.in. były radny Platformy Obywatelskiej Stefanos E., który zaraz potem zrezygnował z szefowania Wałbrzyskiemu Związkowi Wodociągów i Kanalizacji. Pod koniec lipca zawiadomienie o przestępstwie złożyli prezes Miejskiego Zarządu Budynków Wojciech Czerwiński oraz Ireneusz Zarzecki, były szef Miejskiego Zakładu Komunikacji. Zarzecki ujawnił, że każdego roku w spółkach miejskich, gdzie przyznawane były roczne nagrody, oddawano 1 lub 1,5 pensji netto w zależności, czy obdarowany dostał 2 lub 3 pensje nagrody. Jeśli tego nie robił, tracił funkcję. Poza tym płacili prezydentowi miasta regularne haracze, a wyprowadzane pieniądze były ukrywane, kontrole niczego nie wykrywały. Załatwiane przez szefów spółek pieniądze mieli odbierać nie tylko prezydent Wałbrzycha, ale również byli parlamentarzyści Platformy: Roman Ludwiczuk oraz poseł znany z afery hazardowej, Zbigniew Chlebowski. Ten pierwszy jako szef sztabu Kruczkowskiego, zasłynął pod koniec ubiegłego roku, kiedy media ujawniły jego rozmowę z pełnomocnikiem rywala kandydata Platformy, Longinem Rosiakiem. Próbował go przekupić i jednocześnie wywierał presję, by przestał angażować się w kampanię kontrkandydata.
MWA, PAP
Nasz Dziennik 2011-08-08

Autor: jc