Komisja śledcza zbada spółkę Marka Dochnala
Treść
Liga Polskich Rodzin chce, aby nowa sejmowa komisja śledcza zbadała działalność spółki Larchmont Capital Marka Dochnala. Komisja, której powołanie zostało uzgodnione między koalicjantami, ma kontynuować niektóre wątki rozpatrywane już przez komisję śledczą do spraw PKN Orlen. Śledczy mieliby zbadać rolę Dochnala jako lobbysty na rzecz sprzedaży Polskich Hut Stali hinduskiej firmie LNM oraz jego działalność związaną z prywatyzacją polskiego sektora paliwowego. Komisja miałaby również prześledzić powiązania lobbysty z Agorą i "Gazetą Wyborczą". Działalność firmy Marka Dochnala została już częściowo zbadana przez orlenowską komisję śledczą. Pomysłodawcy powołania komisji chcieliby jednak w szczegółach przyjrzeć się mechanizmom działania Larchmont Capital. - Należy dokładniej przeanalizować jej działanie. Powiązania tej firmy sięgały Pałacu Prezydenckiego, a także obejmowały osoby związane z ówczesnym szefem rządu Leszkiem Millerem - mówił przewodniczący LPR, wicepremier Roman Giertych. Tłumaczył, że komisja, o której powołanie wniosek przygotowała Liga Polskich Rodzin, ma pokazać, jak wyglądała polska prywatyzacja, w jaki sposób lobbowano i podejmowano strategiczne dla kraju decyzje. Zbadane mają być nie tylko relacje przebywającego w areszcie Dochnala z politykami lewicy, ale też sama rola polityków w prywatyzacji zarówno Polskich Hut Stali, jak i lobbowaniu na rzecz prywatyzacji Rafinerii Gdańskiej i PKN Orlen. Warto chociażby wspomnieć, że np. Antoni Styrczula, były rzecznik prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, był również rzecznikiem spółki LNM w Polsce, na której rzecz sprywatyzowano Polskie Huty Stali. W sobotę premier Jarosław Kaczyński potwierdził, że "przydałaby się" komisja "może nie tyle orlenowska, ale skoncentrowana na zbadaniu działalności spółki, która była własnością Marka Dochnala". LPR chciałaby też wyjaśnienia powiązań Agory i wydawanej przez tę spółkę "Gazety Wyborczej" z Markiem Dochnalem, szczególnie w świetle prywatyzacji PHS i korespondencji prowadzonej między nim a dziennikarką "GW" Dominiką Wielowieyską. Z adresu mailowego Dochnala w firmie Larchmont Capital na adres Wielowieyskiej w Agorze trafił np. e-mail z datą 15 lipca 2003 r. o temacie: "LNM", i treści: "Droga Dominiko: Bardzo Tobie dziękuję za rzadki w tym kraju obiektywizm i dziennikarską rzetelność. Z dużą przyjemnością spotkałbym się z Tobą, aby wyrazić to osobiście. Serdecznie Cię pozdrawiam, Marek". 9 lutego 2004 r. pomiędzy tymi samymi adresami wymieniona została z kolei wiadomość o treści: "Droga Dominiko, W zalaczniku przesylam obiecana informacje oraz pare pytan, ktorych nie stawiaja polskie media ... Serdecznie pozdrawiam, Marek". - Jeśli to prawda, że Dochnal wpływał na działania dziennikarzy "Gazety Wyborczej", to mamy do czynienia z jeszcze szerszym kręgiem tej afery, niż przypuszczaliśmy - powiedział Giertych, przywołując przy tym rozmowę Wielowieyskiej z byłym ministrem skarbu Piotrem Czyżewskim, w której dziennikarka miała domagać się od ministra deklaracji, kiedy podejmie decyzję w sprawie prywatyzacji PHS. Wicepremier przypomniał, że jeszcze orlenowska komisja śledcza zwróciła się do Agory o listę podmiotów, które wpłacały pieniądze na reklamę. - To była jedyna uchwała komisji, która nie została zrealizowana. Spółka Agora odmówiła wprost realizacji tej uchwały - twierdzi Giertych. Odwet za komisję? To działania LPR w celu wyjaśnienia powiązań Agory z Dochnalem są, zdaniem lidera LPR, powodem ostatniego ataku "GW" na Ligę, a zwłaszcza posła Wojciecha Wierzejskiego, który według Giertycha jest kandydatem tej partii do zasiadania w komisji śledczej. "Wyborcza" opisuje nieprawidłowości w finansach Ligi, powołując się przy tym na ustalenia "Naszego Dziennika". O niejasnościach w finansach LPR informowaliśmy przed ponad rokiem. "GW" napisała, że przez ostatnie dwa lata LPR wydała ponad 1 mln zł z państwowych subwencji i dotacji na różnego rodzaju ekspertyzy i analizy, które miały być zlecane najczęściej "Wszechpolakom i młodym LPR-owcom". Niektóre z ekspertyz miały nigdy nie powstać. Gazeta napisała też, że prokuratura chce postawić posłowi LPR Wojciechowi Wierzejskiemu zarzut "poświadczenia nieprawdy w celu wyłudzenia pieniędzy". Warszawska prokuratura okręgowa potwierdziła, że prowadzone jest śledztwo w sprawie podejrzenia wyprowadzenia pieniędzy z LPR na podstawie fikcyjnych umów. Jednakże działania prokuratury "nie doprowadziły jeszcze do tego, by zasadne było stawianie komukolwiek zarzutów". LPR zaprzecza stawianym w "GW" zarzutom. Jednocześnie do sądu skierowany został pozew przeciw czworgu dziennikarzy "GW", którzy sprawę opisali. Roman Giertych oświadczył też, że LPR domaga się w dzisiejszym numerze na pierwszej stronie przeprosin od "Gazety Wyborczej" dla Wierzejskiego "za kłamliwe insynuacje". "Nasz artykuł jest oparty na rzetelnym, miesięcznym śledztwie. Nie zamierzamy oczywiście pana Wierzejskiego przepraszać. Mamy bardzo poważne źródło w prokuraturze, która zbiera od paru miesięcy materiały w śledztwie dotyczącym afery LPR. Dowiedzieliśmy się, że mogą zostać postawione zarzuty panu Wierzejskiemu" - wynika z opublikowanego w portalu internetowym "GW" oświadczenia zastępcy redaktora naczelnego tej gazety Piotra Stasińskiego. W sprawie zabrał również głos premier Jarosław Kaczyński. - LPR stwierdziła, że zgłasza sprawę do sądu, że wytoczy procesy. Najwyraźniej uważa, że to wszystko nieprawda. Jeżeli nieprawda - nie ma żadnego problemu, a jeśli prawda - to nie ma co ukrywać, że problem jest - mówił premier. Jak zaznaczył, zarówno w tej sprawie, jak i w innych "nie są wobec nikogo stosowane żadne immunitety". Artur Kowalski "Nasz Dziennik" 2007-06-26
Autor: wa