Komisja zastanawia się nad konfrontacjami
Treść
Były minister spraw wewnętrznych i administracji w rządzie Prawa i Sprawiedliwości Janusz Kaczmarek stwierdził, że jego zeznania złożone przed sejmową komisją śledczą badającą sprawę samobójczej śmierci Barbary Blidy różnią się od zeznań tylko tych osób, które w tej sprawie "mają interes, by nie mówić, jakie wydarzenia miały wówczas miejsce". Kaczmarek ocenił, że w swoich zeznaniach Jarosław Kaczyński "kluczy" i "zmienia zdanie w zależności od potrzeby". Były szef MSWiA był wczoraj ponownie przesłuchiwany przez komisję śledczą.
Tym razem śledczy przepytywali Janusza Kaczmarka na posiedzeniu zamkniętym. Po przesłuchaniu Kaczmarek stwierdził, że nic nowego nie powiedział, a został wezwany, by doprecyzować zeznania, które złożył na posiedzeniu jawnym. Marek Wójcik (PO) nie wykluczył wczoraj, że zostaną złożone wnioski o skonfrontowanie przed komisją Kaczmarka z byłym premierem Jarosławem Kaczyńskim, byłym ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą, jak również Kaczyńskiego z byłym szefem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Bogdanem Święczkowskim. Przewodniczący komisji Ryszard Kalisz (Lewica) potwierdził, że między zeznaniami świadków istnieje wiele sprzeczności. Nie zapadły jednak żadne decyzje co do przeprowadzenia konfrontacji. Po wakacyjnej przerwie komisja ma jeszcze dokończyć przesłuchanie Jarosława Kaczyńskiego i przesłuchać Zbigniewa Ziobrę.
Po zamkniętym posiedzeniu komisji śledczej Janusz Kaczmarek stwierdził, że jego zeznania nie różnią się od zeznań wszystkich świadków, lecz tylko tych, którzy mają interes w tym, by nie mówić, do jakich wydarzeń wówczas doszło. Do grona tych osób zaliczył Kaczyńskiego i Ziobrę. - Zdania Jarosława Kaczyńskiego zmieniają się trochę w zależności od potrzeby. Kiedy w swoim czasie postawił na Zbigniewa Ziobrę, a teraz zrobił go wiceprzewodniczącym partii, to trudno, żeby go obciążał. Natomiast Barbara Blida, w kontekście zeznań Jarosława Kaczyńskiego, owszem, na tyle nie znaczyła nic, na ile jej nazwisko było mniej znaczące niż nazwiska wielu innych polityków lewicy, które były bardziej ważne w tym kontekście - mówił Kaczmarek. Ocenił, że były premier kluczy w swoich zeznaniach. - Jarosław Kaczyński z kilku narad robi jedną naradę, kluczy, niektórych rzeczy nie pamięta. Ja rozumiem, że czy to kwestia upływu czasu, czy też wieku może powodować pewną amnezję, niemniej jednak te zeznania mają na celu zaciemnienie tego, co miało miejsce - dodał były szef MSWiA.
W ocenie Kaczmarka, Blida była "kluczem prowadzącym wprost do układu". - Była mowa o kwestii, że układ lewicowy musi być rozbity. I ta sprawa może to spowodować, o ile będą silne dowody - mówił Kaczmarek o naradach w kancelarii premiera.
Jarosław Kaczyński zeznał w środę, że "nie było żadnej sprawy Barbary Blidy". Były premier zaznaczył, że jej nazwisko podczas narad padało, ale jako jedno z wielu, "na marginesie", i nie stanowiło przedmiotu szczególnego zainteresowania.
Artur Kowalski
Nasz Dziennik 2010-07-30
Autor: jc