Krakowski "Straszny dwór"
Treść
Małopolskim Centrum Kultury "Sokół" zawładnął w sobotni wieczór "Straszny dwór". Wielkie dzieło Stanisława Moniuszki (z librettem Jana Chęcińskiego), napisane "ku pokrzepieniu serc", wystawił zespół Opery Krakowskiej. "Straszny dwór" warto obejrzeć choćby po to, żeby wysłuchać słynnych arii: Skołuby (Ten zegar stary, niby świat), Stefana (Matko moja, miła"), "Poloneza Miecznika", a na koniec zobaczyć wspaniałego "Mazura".
Małopolskim Centrum Kultury "Sokół" zawładnął w sobotni wieczór "Straszny dwór". Wielkie dzieło Stanisława Moniuszki (z librettem Jana Chęcińskiego), napisane "ku pokrzepieniu serc", wystawił zespół Opery Krakowskiej.
"Straszny dwór" warto obejrzeć choćby po to, żeby wysłuchać słynnych arii: Skołuby (Ten zegar stary, niby świat), Stefana (Matko moja, miła"), "Poloneza Miecznika", a na koniec zobaczyć wspaniałego "Mazura". To są wyróżniki utworu Stanisława Moniuszki, który dosyć niespodziewanie w czasie żałoby narodowej, po upadku powstania styczniowego, skomponował operę... komiczną. Premiera odbyła się w roku 1865, a niektórzy krytycy uważali ją za duży nietakt ze strony mistrza. Tymczasem zabawna historia związana ze ślubami dwóch paniczów Stefana i Zbigniewa, iż pozostaną w "bezżennym stanie", kończąca się złamaniem przyrzeczeń pod wpływem wdzięków Hanny i Jadwigi, jest uważana za kwintesencję polskości, rodzimej muzyki, mowy, strojów i obyczajów.
Przedstawienie przygotowane przez Operę Krakowską (reżyseria Laco Adamika) jest dynamiczne. Cieszy oko pięknem scenografii (Barbara Kędzierska). Z przyjemnością słucha się tego, co najważniejsze - warstwy muzycznej, popisów wokalnych zarówno solistów jak i chóru, który w tej sztuce odgrywa bardzo istotną rolę. Dodajmy, że orkiestrą dyrygował Piotr Sułkowski, a choreografię przygotował Przemysław Śliwa. Widownia zgotowała artystom owacje na stojąco.
Piotr Gryźlak
"Dziennik Polski" 2005-11-14
Autor: mj