Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Lato z mułem

Treść

ZNAMIROWICE.Podczas weekendu poziom wody w Jeziorze Rożnowskim obniżył się o metr, co spowodowało, że wiele żaglówek w stanicy wodnej w Znamirowicach ugrzęzło w błocie. Wahania poziomu lustra wody spowodowały, że wodę od suchego gruntu oddziela zdradliwa warstwa mułu, w który łatwo wpaść nawet po kolana. Giną w nim małże, zalegają na nim zdechłe ryby. Dyrekcja elektrowni nie ukrywa, że jezioro ma inne zadania, niż rekreacja turystyczna i gdyby chciała, to według instrukcji, mogłaby spuścić jeszcze więcej wody.

Wczoraj zaalarmowali nas - niezależnie od siebie - turyści przebywający na żaglach w Znamirowicach i jeden z letników, który od dziesięcioleci spędza lato w swoim domku nad wodą. Pokazywali nam, o ile w ciągu ostatnich dwóch dni obniżył się poziom jeziora i jakie są tego skutki.

- W ciągu dnia woda idzie w dół, w nocy do góry. To są wahania do metra w dół i w górę - opowiada Jerzy Kumala z Wieliczki. - Niedawno tuż obok dziecko wpadło po kolana w muł, bo myślało, że wybiega na plażę. Wiosłem wczoraj zgarniałem małże, które o własnych siłach nie mogły się w błocie doczołgać do wody. Grzęzną tu także zdechłe ryby i to wszystko śmierdzi okrutnie.

- Ta maź nawet nie zdąży wyschnąć - dodaje Jerzy Kumala. - Proszę, tu powbijałem kołki, jeden po drugim, jak zaczęło od piątku ubywać wody. Wszystko się mąci. Złapałem leszcza, rozkroiłem, cały owinięty tasiemcem. Nie wiem, czy brudna woda nie ma na to wpływu. Nie rozumiem tej polityki. Nie ma żadnego zagrożenia powodziowego, więc czemu jest tak niska woda?

Kilkaset metrów dalej Dorota Mliczek, żona bosmana jachtowej przystani podkreśla, że ten rok jest wyjątkowo zły:

- Ludzie przyjeżdżają tu na weekend żeby popływać, a tu woda w dół i łódki siadają na dnie. Tak, jakby ktoś nam chciał turystów wypłoszyć. Brakuje nam liny cumującej, bo jezioro się cofa od nas coraz bardziej. A w zimie podchodzi znowu tak, że chce wystąpić z brzegów.

Po znamirowickiej stronie słychać narzekania w prawie każdym domku letniskowym. Cóż to za przyjemność patrzeć na brunatne łachy, na którymi tylko komary? Któż tu do nas przyjedzie na wypoczynek, mówią, czy w Gródku ktoś chce plażę powiększyć, czy na tamie łowi się masowo ryby zatrzymując i puszczając wodę? -pytają ludzie, ale nie chcą podawać nazwisk. Powtarzają plotki.

- Ludzie zapomnieli, że przed 1993 rokiem stan wody był jeszcze niższy - próbuje wytłumaczyć to, co się dzieje z Jeziorem Rożnowskim, Zygmunt Paruch, dyrektor do spraw eksploatacji Zespołu Elektrowni w Rożnowie. - Instrukcje nakazywały nam utrzymywanie rezerwy powodziowej w objętości 80 mln metrów sześc. O tyle więc mniej było wody latem, niż zimą. Obecnie, zgodnie z nowelizowaną instrukcją, musimy utrzymywać rezerwy od 50 do 80 mln metrów sześc. A więc mamy pole manewru. Muszę jednak przypomnieć główne zadania, dla jakich zbiornik funkcjonuje: to przede wszystkim ochrona powodziowa, potem funkcja retencyjna i produkcja energii elektrycznej. Walor turystyczny jest propagowany już nie przez nas, a głównie przez samorządy okolicznych gmin.

Dyrektor Paruch zwraca uwagę, że poniżej zapory czchowskiej są ujęcia wody pitnej i musi w związku z tym utrzymywać odpowiedni przepływ z jeziora. Poza tym, i to jest chyba odpowiedź bezpośrednia dla rozżalonych żeglarzy i letników, trwała reperacja brzegu w Lipiu, który się obrywał wskutek erozji i silnej fali napierającej na tę stronę jeziora.

- Trudno, jest mi przykro, ale mamy określone zadania do wykonania. Mógłbym, zgodnie z instrukcją, utrzymać rezerwę na poziomie 80 mln metrów sześc. Obecnie jest 67 mln - mówi dyrektor Paruch. - Najniższy stan wody musimy utrzymywać właśnie w sezonie letnim, od połowy czerwca do połowy sierpnia. Potem następuje systematyczne napełnianie zbiornika.

Więc może trzeba powiedzieć prawdę turystom, wczasowiczom i letnikom, że powinni się cieszyć tym, co mają, bo mogłoby być jeszcze gorzej. Pytanie, czy gospodarze gmin wokół, zachęcający ze wszystkich sił do przyjazdu nad jezioro, na to się odważą?

Wojciech Chmura

"Dziennik Polski" 2005-08-23

Autor: ab