Leczycie... za darmo
Treść
Średnio o jeden punkt rozliczeniowy w tym roku wzrośnie wycena niektórych świadczeń podstawowych z zakresu chemioterapii - informuje Narodowy Fundusz Zdrowia. Chodzi tu o takie świadczenia, jak m.in. hospitalizacja hematologiczna i onkologiczna u dorosłych oraz hospitalizacja hematoonkologiczna u dzieci. Wzrośnie też wartość tego punktu. W tym roku będzie to 51, a nie jak dotychczas - 48 złotych. W opinii NFZ, poprawi to sytuację zdrowotną pacjentów cierpiących na liczne schorzenia nowotworowe. - To lepsze niż nic, chociaż nadal uważamy, że wycena tych świadczeń wciąż jest za niska w stosunku do realnych kosztów - komentują dyrektorzy placówek medycznych.
Ich zdaniem, postulowana przez NFZ stawka 51 zł to za mało, by zapewnić hospitalizację chorych na nowotwory pacjentów. Lekarze postulują zwiększenie wartości punktu do 56 zł, na co nie godzi się jednak NFZ.
- Narodowy Fundusz Zdrowia nie zwiększy wysokości stawki. Wyceny świadczeń i tak są już bardzo wysokie, ponieważ finansowanie lecznictwa szpitalnego w roku 2008 było o 6 mld zł wyższe niż w roku poprzednim - twierdzi Edyta Grabowska-Woźniak, rzecznik NFZ.
Nie wiadomo, jaką dokładnie kwotę Fundusz zamierza wyasygnować na świadczenia związane z chemioterapią. Jak informuje biuro prasowe NFZ, są to kwoty rzędu kilkuset milionów złotych.
Nie satysfakcjonuje to jednak samych lekarzy, zdaniem których te dodatkowe środki to kropla w morzu potrzeb. A proponowana stawka przez NFZ to stanowczo za mało w stosunku do realnych kosztów, jakie ponoszą Zakłady Opieki Zdrowotnej za świadczenie usług medycznych. - Postulowaliśmy podwyższenie tej stawki do 56 złotych. Ale Fundusz się na to nie zgodził, a to, co nam teraz proponuje, to nadal za mało. Szpitale ciągle są w długach, a pacjenci stoją w kolejkach miesiącami. Czy to się poprawi, wątpię - stwierdza dr Paweł Daszkiewicz, dyrektor Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 5 im. Karola Jonschera Akademii Medycznej w Poznaniu, który hospitalizuje na oddziałach onkologicznych rocznie prawie 120 chorych dzieci.
Jego zdaniem, ciągle brakuje rozwiązania kwestii tzw. pustych dni w finansowaniu onkologii dziecięcej. W praktyce wygląda to tak, że Fundusz płaci tylko za pewien okres hospitalizacji. Przykładem może tu być grupa tzw. guzów litych, określona na poziomie tylko 5 dni dotychczasowego poziomu finansowania. Za te dni płaci NFZ. Tymczasem pacjent cierpiący na tę chorobę musi przebywać w szpitalu prawie dwa tygodnie. Za ten dodatkowy okres NFZ nie płaci i szpital musi pokrywać wydatki z własnych środków.
Szpitale dziecięce w biurokratycznym potrzasku
W opinii medyków, dodatkowym obciążeniem dla szpitali klinicznych, głównie dla klinik dziecięcych, jest wprowadzony jeszcze w lipcu ubiegłego roku system tzw. Jednorodnych Grup Pacjentów. Polega on na tym, że w każdej takiej grupie uszeregowano podobne do siebie choroby, różniące się na przykład techniką wykonania zabiegu. Pacjentowi przypisywany jest określony kod choroby. W zależności od kodu szpital otrzymuje określoną kwotę pieniędzy z Funduszu.
I chociaż NFZ broni się, iż wprowadzenie JGP przyczyniło się do spadku nieuzasadnionych hospitalizacji i spowodowało znaczący wzrost ich średniej wartości, to jednak w opinii dyrektorów placówek onkologicznych, JGP nie sprawdza się w przypadku szpitali pediatrycznych. System nie uwzględnia bowiem specyfiki placówek leczących dzieci niejednokrotnie cierpiące jednocześnie na kilka schorzeń. Przykładem jest m.in. sytuacja warszawskiego Centrum Zdrowia Dziecka. Największe problemy szpital ma z odzyskaniem kosztów leczenia tych małych pacjentów, którzy podczas jednego pobytu w szpitalu leżą na kilku oddziałach. Dotyczy to m.in. dzieci z wadami wrodzonymi serca, które jednocześnie cierpią na choroby układu oddechowego i nerek i z racji tego trafiają na OIOM. Szpital może jednak zakwalifikować do odpowiedniej grupy tylko jedną chorobę i tylko za nią otrzyma z NFZ pieniądze. Za leczenie pozostałych schorzeń szpital musi wygospodarować pieniądze z innych źródeł, co wobec niedoboru pieniędzy na leczenie grozi popadnięciem w ogromne długi. W przypadku CZD problem z opłacaniem procedur medycznych dotyczy prawie dwustu dzieci miesięcznie. Na system JGP narzeka też warszawski Instytut Matki i Dziecka, w którym tylko dwie kliniki - Położnictwa i Ginekologii oraz Chirurgii Wad Twarzoczaszki - są na plusie, pozostałe od lipca liczą straty. Lekarze obawiają się, że kontynuowanie procederu JGP spowoduje kolejne straty dla szpitali, co ostatecznie ograniczy dostępność do świadczeń medycznych najmniejszych pacjentów.
Anna Ambroziak
"Nasz Dziennik" 2009-01-06
Autor: wa