Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Lekarze pod ścianą

Treść

Dopiero po północy zakończyły się rozmowy przedstawicieli związków zawodowych lekarzy z dyrekcją gorlickiego szpitala oraz starostą Mirosławem Wźdrychowiczem. W trakcie nocnych negocjacji strajkujący dowiedzieli się, że jeżli ich protest potrwa dżużej niż siedem dni, to może dojść nawet do likwidacji lecznicy.

Przedstawieniem tak katastroficznej wizji zakończył się pierwszy dzień strajku lekarzy domagających się podwyżek płac o 500 zł. Starosta gorlicki Mirosław Wędrychowicz uzasadnił ją tym, że każdy dzień lekarskiego protestu oznacza stratę 100 tys. zł, bo szpital nie realizuje w tym czasie całości kontraktu z NFZ. Nie poprawia to kondycji placówki, której zadłużenie sięga 19 mln zł. W tej sytuacji organ założycielski, czyli powiat, będzie zmuszony rozważyć najbardziej radykalną opcję, sprowadzającą się do zamknięcia szpitala.

Nocne rozmowy zakończyły się podpisaniem protokołu rozbieżności. Przypomnijmy, że lekarze żądają 500 zł podwyżki, przy czym jej wypłata byłaby rozłożona na trzy miesiące - po 150 zł w lipcu i sierpniu oraz 250 zł we wrześniu. Domagają się też stworzenia nowego regulaminu wynagrodzeń, przygotowania bardziej czytelnej siatki płac oraz rozpoczęcia procesu przekształcania szpitala w niepubliczny zakład opieki zdrowotnej.

Jak nam wczoraj powiedział starosta Mirosław Wędrychowicz, dyrekcja szpitala zaakaceptowała trzy ostatnie postulaty. Jest też zgoda na podwyżkę, ale znacznie niższą od kwoty, jakiej żądają lekarze.

- Od lipca mieliby oni uzyskać podwyżkę o 180 złotych, a od października pensja zostałaby zwiększona o 30 procent w ramach rozwiązań ustawowych - mówi Mirosław Wędrychowicz.

Przewodnicząca Związku Zawodowego Lekarzy w gorlickim szpitalu Małgorzata Gutterch, nie chciała wczoraj komentować efektów nocnych rozmów z dyrekcją placówki.

- Nie chciałabym tego robić przed rozmową z lekarzami - wyjaśnia Małgorzata Gutterch. - Wcześniej muszę skonfrontować z nimi ustalenia zawarte w protokole rozbieżności. Na razie pewne jest jedynie to, że propozycje dyrekcji szpitala daleko odbiegają od naszych postulatów dotyczących wysokości podwyżek płac i są dla lekarzy niekorzystne.

Związkowcy prawdopodobnie będą chcieli się dowiedzieć, na ile prawdopodobne jest wprowadzenie w życie dość radykalnej wizji dotyczącej możliwości zamknięcia szpitala, w przypadku przedłużenia strajku powyżej siedmiu dni. Starosta Wędrychowicz w rozmowie z "Dziennikiem Polskim" powoływał się na przykład jednej ze śląskich lecznic, w której protest lekarzy prawdopodobnie zakończy się właśnie w ten sposób. Z powodu długiego strajku szpital nie zrealizował bowiem kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia, tym samym zabrakło pieniędzy na jego dalsze funkcjonowanie.

Dodajmy, że sytuację w gorlickiej lecznicy dodatkowo komplikuje fakt, iż w sporze zbiorowym z dyrekcją są nie tylko lekarze, ale także pielęgniarki i położne. One także domagają się podwyżek płac. Wczoraj miano kontynuować negocjacje z białym personelem. Po wyczerpaniu procedur prawdopodobnie także ta grupa zawodowa przystąpi do strajku. (SZEL)

"Dziennik Polski" 2006-06-22

Autor: ab