Lewa droga Platformy
Treść
Nelly Rokita: Tusk dba o realizację własnych celów i nie potrafi być przywódcą dużej partii. Nelly Rokita, żona posła Jana Marii Rokity, opuściła wczoraj szeregi Platformy Obywatelskiej. W specjalnym oświadczeniu zarzuciła władzom PO nie tylko "niesprawiedliwe potraktowanie jej męża", ale przede wszystkim zbyt mocny "skręt w lewo". Przyznała również, że niepokoją ją coraz bliższe kontakty polityków PO z ludźmi lewicy i przyjaźń Donalda Tuska z Aleksandrem Kwaśniewskim. Zdaniem Nelly Rokity, Donald Tusk buduje partię liberalną, w której nie ma miejsca dla ludzi "o poglądach chrześcijańsko-konserwatywno-ludowych". Politycy PO nie chcą oficjalnie komentować decyzji małżonki Jana Rokity, nieoficjalnie jednak przyznają, że choć Nelly Rokita nikogo "za sobą nie porwie", to podziały w tej partii są coraz mocniejsze. - Nie chciałbym tego komentować. Generalnie nie komentuję decyzji i wypowiedzi żon polityków, zostawiam to im. Niech Jan Rokita komentuje wypowiedź swojej żony i zastanawia się, co z tym zrobić - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" wicemarszałek Sejmu Bronisław Komorowski (PO). Jak dodał, nie obawia się, że odejście Nelly Rokity z PO jest zapowiedzią kolejnych rezygnacji. Podobnego zdania jest nowy przewodniczący Klubu Parlamentarnego Platformy Obywatelskiej Bogdan Zdrojewski. - Nie komentujemy decyzji i opinii osób, które są bardziej znane jako żony polityków, niż z własnej działalności w PO. Nie widzę takiej potrzeby - oświadczył Zdrojewski. On również nie obawia się, że odejście Nelly Rokity spowoduje podobną reakcję u innych członków Platformy. Innego zdania jest jednak inny z polityków PO blisko związany politycznie z Janem Rokitą. Prosząc o zachowanie anonimowości przekonuje, że "Nelly pokazała klasę, a podziały w PO są większe niż można przypuszczać". We wtorek Nelly Rokita ogłosiła decyzję o opuszczeniu szeregów Platformy Obywatelskiej. W specjalnym oświadczeniu napisała: "Największy wpływ na moją decyzję ma złe i niesprawiedliwe potraktowanie mojego Męża". Chodzi tutaj o wydarzenia z okresu II tury wyborów samorządowych w Krakowie, kiedy to Jan Maria Rokita niespodziewanie i wbrew swoim partyjnym kolegom poparł jako kandydata na prezydenta Krakowa profesora Ryszarda Terleckiego, rekomendowanego przez PiS. Konflikt spowodował, że nie został on szefem klubu parlamentarnego PO, chociaż wcześniej był faworytem na to stanowisko. Już wówczas mówiono, że Rokita odejdzie z partii, ale pozostał w Platformie. - Zastanawiano się, ilu ludzi może wyjść razem z nim. Ostatecznie decyzja nie zapadła, a znaczenie Rokity w partii bardzo zmalało - mówi jeden z polityków PO. W piśmie do władz krakowskiej Platformy Obywatelskiej Nelly Rokita zaznaczyła, że chciała budować partię konserwatywno-liberalną, tymczasem - według niej - "Donald Tusk z pełną odpowiedzialnością buduje partię liberalną, w której nie ma miejsca dla ludzi, takich jak ona, o poglądach chrześcijańsko-konserwatywno-ludowych". - To, że pani Nelly Rokita wystąpiła z PO, nie oznacza, że w partii nastąpią jakieś dalsze ruchy personalne albo rozłam - mówił w rozmowie z PAP Paweł Sularz, szef krakowskiej Platformy. Zarzutów, jakie stawia żona Jana Rokity pod adresem swoich już byłych kolegów z PO, nie brakuje. Nelly Rokita uważa, że członkowie Platformy przestali szczerze dyskutować, boją się ujawniać różnicę zdań. Jak twierdzi, po wyborach samorządowych PO coraz ostrzej skręca na lewo, o czym "świadczą przyjacielskie relacje Tuska z Aleksandrem Kwaśniewskim". W swoim oświadczeniu żona Jana Marii Rokity stwierdziła także, że Donald Tusk stawia na drużynę, ale "jest to drużyna oparta bardziej na etykiecie dworskiej niż na partnerskiej współpracy". W jej ocenie, Tusk dba o realizację własnych celów i nie potrafi być przywódcą dużej partii. "Zmuszenie do odejścia najpierw Macieja Płażyńskiego, a potem prof. Zyty Gilowskiej było przemyślanym działaniem Donalda Tuska. Mam jednak nadzieję, że Tuskowi nie będzie tak łatwo zmusić do odejścia Jana Rokity, choć pracuje on nad tym od dawna, o czym świadczą brutalne zwolnienia pracowników Klubu Parlamentarnego PO, współpracujących z Rokitą" - napisała w swoim oświadczeniu. Uznała też, że dla Platformy nastał "zły czas", a partia musi zastanowić się nad przyszłością. Rzeczywiście. Nelly Rokita raczej nie jest w stanie porwać za sobą nikogo i skłonić do odejścia, choć, jak przyznają nieoficjalnie politycy PO kojarzeni z prawym skrzydłem tego ugrupowania, "daje to wiele do myślenia". Oficjalnie jednak całej sytuacji nikt komentować nie chce. - Proszę mi wybaczyć, ale musze odmówić komentarza. Gdyby mój mąż robił taki rozgłos wokół swojej decyzji czułabym się zażenowana - powiedziała nam poseł Julia Pitera (PO). Wojciech Wybranowski, "Nasz Dziennik" 2007-01-03
Autor: ea