Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Mało lekarzy i nerwy

Treść

Szpital stara się o dodatkowe pieniądze na izbę przyjęć


NOWY SĄCZ - Dyrekcja szpitala w Nowym Sączu stara się o pieniądze na opłacenie dodatkowych dyżurów w izbie przyjęć. W tej chwili są tam tłumy pacjentów, mało lekarzy, długi czas oczekiwania, nerwy i ryzyko błędnej diagnozy.


- Musimy za wszelką cenę zmienić tę sytuację - mówi dyrektor szpitala Artur Puszko. - Staram się negocjować dodatkowe pieniądze z Narodowym Funduszem Zdrowia.



Zgodnie z obowiązującym aktualnie kontraktem, izba przyjęć obsługująca rocznie mniej więcej 60 tysięcy pacjentów, otrzymuje z NFZ 1800 zł za dobę, czyli kwotę odpowiednią dla szpitalnych oddziałów ratunkowych, przyjmujących tak zwane nagłe przypadki.


W Nowym Sączu realia są jednak inne. Do izby przyjęć trafiają nie tylko pacjenci potrzebujący natychmiastowej pomocy, ale także ludzie, którzy - teoretycznie - powinni być obsłużeni przez lekarzy pierwszego kontaktu w ramach całodobowej opieki medycznej. W praktyce często nie mają szans, by z tego korzystać, ponieważ przychodni nie stać na całodobowe dyżury. Efekt jest taki, że większość potrzebujących pomocy trafia do izby przyjęć.


- Co miesiąc izba obsługuje 3 - 3,5 tys. pacjentów, którym powinny wystarczyć usługi w ramach podstawowej opieki zdrowotnej. Skutki są takie, że na korytarzach tworzą się kolejki, pacjenci godzinami oczekują na lekarską pomoc, a diagnoza medyczna w takich warunkach obarczona jest ryzykiem błędu - mówi dyrektor Puszko. - Ograniczenie liczby pacjentów, ma wyłącznie teoretyczny charakter, ponieważ trudno sobie wyobrazić odmowę porady lekarskiej. Będę negocjował zmianę warunków finansowych dla izby przyjęć. Jeśli to się uda, to byłyby pieniądze na zatrudnienie dodatkowych lekarzy na dyżurach.


(WCH)

"Dziennik Polski" 2005-02-15

Autor: ab