Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Mija rok od przyznania nam organizacji Euro 2012

Treść

Gdy przed rokiem prezydent UEFA Michel Platini ogłosił, że Polska wraz z Ukrainą zorganizują piłkarskie mistrzostwa Europy w 2012 roku, w obu krajach zapanowała euforia. Przejście do rzeczywistości okazało się jednak bardzo trudne, a droga do Euro (dosłownie i w przenośni) długa i wyboista. Jak wykorzystaliśmy minione dwanaście miesięcy? Co w tym czasie udało się zrobić? Ten sam Platini, który wydawał się zwolennikiem rozszerzenia piłkarskiej Europy na Wschód, dał już kilka razy do zrozumienia, iż Polska i Ukraina mają dużo za dużo zaległości w kontekście Euro 2012. Że nie wykorzystują należycie czasu, że stoją w miejscu, a UEFA jest takim stanem rzeczy coraz bardziej zaniepokojona. Pod koniec lutego zaapelował do obu organizatorów, by się "obudzili" i zdecydowanie przyspieszyli prace. - Wydaje mi się, że najbliższe pół roku będzie decydujące, jeśli chodzi o sprawne przeprowadzenie mistrzostw - stwierdził. Wywołało to od razu odzew w kilku europejskich krajach, które chętnie przejęłyby organizację turnieju. Słyszalny stał się przede wszystkim głos Włochów, którzy nie mogli przeboleć porażki w walce o Euro 2012 i na każdym kroku starali się dyskredytować polsko-ukraińskie poczynania. Platini co prawda szybko obwieścił, iż zmiana gospodarza nigdy nie będzie rozważana, a UEFA ze swej strony dopomoże w przygotowaniach, ale niesmak pozostał. To był sygnał, impuls, który musiał zbudzić ze snu decydentów nad Wisłą i Dnieprem. Do tej pory można było bowiem odnieść wrażenie, iż dominującym uczuciem było samozadowolenie z otrzymania organizacji mistrzostw i przekonanie, że wszystko jakoś samo się zrobi. Fałszywe przekonanie. Stan na dziś nie imponuje. Wciąż nie mamy gotowego ani jednego stadionu, na którym przyjdzie piłkarzom rywalizować w mistrzostwach, a trzy istnieją jedynie w wirtualnym świecie. Na szczęście zakończyły się perypetie związane z najważniejszą polską areną Euro, Stadionem Narodowym w Warszawie (55 tys. widzów). Wiadomo już, iż budowa ma się rozpocząć w 2009 roku, a zakończyć w połowie 2011. Prezes Narodowego Centrum Sportu architekt Michał Borowski marzy, aby otwarcie uświetnił mecz Polska - Brazylia. Do 15 czerwca poznamy projekt budowlany stadionu, który zapowiada się niezwykle interesująco. W zgodnej opinii może być jednym z najnowocześniejszych aren w Europie. Emocje wywołuje szczególnie stalowy dach (wykonanie pochłonie 6 tys. ton stali), który osłoni nie tylko trybuny, ale również boisko. Już w połowie 2010 roku ma być gotowy stadion w Poznaniu. Pomieści 46,5 tys. widzów, będzie całkowicie zadaszony. Prace są daleko posunięte, bo władze stolicy Wielkopolski zaczęły modernizować obiekt już pięć lat temu, gdy jeszcze nie marzyliśmy nawet o Euro 2012. Podobnie wygląda sytuacja w dwóch miastach znajdujących się na tzw. liście alternatywnej (zdaniem niektórych nieistniejącej), Krakowie i Chorzowie. Obiekt Wisły (33 tys. widzów) i Stadion Śląski (50 tys. po przebudowie) są bowiem modernizowane nieustannie, prace są bardzo zaawansowane. Według nieoficjalnych informacji, Kraków jest wysoko oceniany przez UEFA, jakiś czas temu pojawiła się nawet plotka (zdementowana), iż mógłby ewentualnie zastąpić Gdańsk - gdyby Unia nie zdecydowała się poszerzyć liczby miast-gospodarzy do dwunastu lub dziesięciu (na co wciąż liczymy). Stadion Wisły ma być gotowy najpóźniej do roku 2011. Na początku przyszłego roku rozpocznie się budowa zadaszenia nad Śląskim. Dach będzie przezroczysty z ażurową konstrukcją korony, znikną maszty oświetleniowe, a nowe jupitery znajdą się pod dachem. Początek właściwych prac pod koniec roku, koniec w 2010 - tak wygląda optymistyczny harmonogram budowy imponującej Baltic Areny w Gdańsku. Na razie trwa czyszczenie terenu, na którym jeszcze niedawno stały ogródki działkowe. Obiekt pomieści 44 tysiące widzów. Identyczną pojemność będzie miał stadion we Wrocławiu. Prace na miejscu jego powstania rozpoczęły się w lutym odwiertami geologiczno-inżynierskimi, sama budowa ma się rozpocząć przed zimą. Koniec zaplanowano na rok 2010. W planach jest również wybudowanie czterech centrów treningowych do stałego pobytu dla drużyn. - Wystarczy dotrzymać harmonogramu prac, a wszystko będzie na czas - uważa Marcin Herra, prezes spółki PL 2012 odpowiedzialnej za przygotowanie mistrzostw. Sam Herra został szefem spółki dopiero po ostrym, pełnym niepokoju głosie Platiniego. Wcześniej spółka praktycznie nie funkcjonowała. Długo brakowało planu inwestycyjnego obliczonego na najbliższe lata, nie było wiadomo, na jakiej zasadzie zostaną sfinansowane stadiony. Euro 2012 to jednak nie tylko piłkarskie areny i ośrodki pobytowe, ale również baza hotelowa, lotniska, drogi i autostrady oraz wspaniała promocja Polski. Zaległości i zaniedbań w tej materii jest niestety sporo i nie ma już czasu na tracenie choćby dnia. - Trzeba jednak podkreślić, iż - zdaniem UEFA - po budziku, jaki zadzwonił na początku roku, zmiana jakościowa jest wyraźna - przyznaje Michał Listkiewicz. Prezes PZPN poinformował, iż w lipcu przyjedzie do Polski Platini, a UEFA przedstawi raport oceniający minione miesiące. - Słowa Platiniego, iż najbliższe pół roku będzie kluczowe dla projektu, są nadal aktualne i odczuwamy je na własnej skórze. Praktycznie w każdym tygodniu gości w naszym kraju jakaś delegacja UEFA. Najczęściej są to specjalnie wynajęci specjaliści sprawdzający stan przygotowań poszczególnych sektorów, niekoniecznie stadionów - dodaje Listkiewicz. Dziś w Lyonie odbędzie się posiedzenie Komitetu Sterującego UEFA, na którym omówiony zostanie stan przygotowań do Euro 2012. Piotr Skrobisz "Nasz Dziennik" 2008-04-18

Autor: wa