Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Mokre śledztwo

Treść

Miejskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej jest gotowe zamontować w każdym z bloków na osiedlu Wólki liczniki wskazujące zużycie ciepłej wody. Nad tą ofertą będą musiały się zastanowić władze Spółdzielni Mieszkaniowej "Beskid", choć prezes zarządu Piotr Gawron już teraz sugeruje, że nie spełnia ona oczekiwań zarządu.

To dlatego, że wprowadzenie dodatkowego opomiarowania zużycia ciepłej wody nie zmieni sposobu rozliczania. Nadal będzie ono określane na podstawie wskazań głównego licznika w osiedlowej kotłowni.

- Pod koniec ubiegłego tygodnia wysłaliśmy w tej sprawie pismo do zarządu spółki MPEC, teraz czekamy na oficjalną odpowiedź - mówi Piotr Gawron.

Nam udało się ustalić, że zmiana sposobu rozliczania zużycia ciepłej wody na Wólkach nie jest możliwa.

- Pod koniec ubiegłego tygodnia wysłaliśmy w tej sprawie pismo do zarządu spółki MPEC, teraz czekamy na oficjalną odpowiedź - mówi Piotr Gawron.

Nam udało się ustalić, że zmiana sposobu rozliczania zużycia ciepłej wody na Wólkach nie jest możliwa. Kontrahentem MPEC jest spółdzielnia i to z nią należy regulować rachunki. W tej sytuacji przedsiębiorstwo nie może się rozliczać z indywidualnymi odbiorcami.

Rodzi się zatem pytanie, po co montować liczniki w poszczególnych blokach, skoro i tak wysokość rachunków obliczana będzie na podstawie wskazań licznika głównego?

- Dodatkowe opomiarowanie pozwoli ustalić, jak kształtuje się zużycie wody w poszczególnych budynkach - wyjaśnia prezes zarządu MPEC Jerzy Gwiżdż. - Prezes spółdzielni informował mnie o kuriozalnych przypadkach zużycia niecałego metra sześciennego ciepłej wody miesięcznie przez sześcioosobową rodzinę. Takich przykładów na Wólkach jest więcej, a w praktyce tak niskie wykorzystanie wody przy normalnym użytkowaniu mieszkania jest raczej niemożliwe.

Przypomnijmy, że gorączkowe poszukiwanie rozwiązań mających zapobiec tajemniczym stratom wody jest efektem opisywanego przez "Dziennik Polski" protestu mieszkańców bloków na Wólkach, których zadziwiły duże różnice pomiędzy wskazaniami bardzo czułego licznika w osiedlowej kotłowni, a tym, co zarejestrowały wodomierze w poszczególnych mieszkaniach. Skutkiem jest konieczność dopłaty do rachunku 64 tys. zł. Wielokrotne badania nie wykazały nieszczelności w sieci. Stąd podejrzenie, że część lokatorów może używać magnesów wstrzymujących pracę liczników ciepłej wody. Z tego powodu od kilku tygodni prowadzona jest kontrola wodomierzy w poszczególnych mieszkaniach.

- Ponieważ kontrole jeszcze trwają, nie mam ostatecznego raportu z ich przebiegu - mówi Piotr Gawron. - Efekty będą znane za kilka dni. (SZEL)

"Dziennik Polski" 2006-07-11

Autor: ab