Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Moralność podatkowa

Treść

Zdjęcie: Andrzej Kulesza/ Nasz Dziennik

Trwają prace nad nową ordynacją podatkową inicjowane przez Ministerstwo Finansów. Ze skromnych enuncjacji prasowych można wywnioskować, że dotyczą one enigmatycznego uproszczenia systemu podatkowego, uszczelnienia poboru podatków i w przypadku wątpliwości interpretacyjnych rozstrzygania sporów na korzyść podatnika. Nie widać żadnej myśli przewodniej zmieniającej logikę fiskalnej opresji państwa w kierunku zmniejszania obciążeń podatkowych dla najmniej i średnio zarabiających rodzin oraz dla półtora miliona małych i średnich przedsiębiorstw. To one tworzą trzy czwarte miejsc pracy na rynku pracy. Gdyby rząd miał czyste intencje w interesie obywateli, otwarcie by o tym informował. Prace nad nową ordynacją owiane są mgłą tajemniczości. Nietrudno domyślić się, jakie intencje kryją się za taką procedurą. Znowu wygra interes budżetu, a nie obywateli.

Szkoda, że problem moralności w kontekście opodatkowania rzadko pojawia się na łamach prasy i jest w zasadzie nieobecny w dyskusji publicznej. Częściej mówi się o podatkach sprawiedliwych, unikając jasnego zdefiniowania, co to właściwie znaczy. A tymczasem problem moralności podatkowej nie jest marginesowy. Dotyczy bowiem konkretnych zachowań nie tylko po stronie obywateli – płatników podatku, ale także po stronie instytucji państwa – ustawodawcy. Problem ten jest szerzej omawiany w społecznej nauce Kościoła.

Punkt 2240 w Katechizmie Kościoła Katolickiego brzmi: „Uległość wobec władzy i współodpowiedzialność za dobro wspólne wymagają z moralnego punktu widzenia płacenia podatków”. Niech ta fraza będzie w dalszym ciągu pretekstem do kolejnych refleksji w kontekście prac nad nową ordynacją podatkową.

Moralność a państwo

Przytoczony cytat wyraźnie wskazuje na konieczność moralnego zachowania tylko jednej strony procesu fiskalnego, tj. obywatela. Tymczasem apel o moralne postępowanie powinien odnosić się w większym stopniu do instytucji państwa niż do obywatela. Państwo jest bowiem stroną silniejszą, występuje z pozycji dominium i dysponuje środkami przymusu względem podatnika.

W świetle ordynacji podatkowej podatek jest świadczeniem przymusowym i bezzwrotnym, a podatnik nie ma cywilnoprawnego roszczenia do świadczenia zwrotnego ze strony państwa. Jest to wyraźna asymetria pozycji i ról, a szafarzem dobra wspólnego staje się instytucja państwa. Obywatel ma jedyną możliwość skorygowania tej asymetrii co cztery lata w akcie wyborczym, co przy monopolu propagandy państwowej jest mało skuteczne.

Państwo tworzy reguły otoczenia podatkowego, ramy, w których podatnik powinien wywiązać się z moralnego obowiązku płacenia podatków. Co jednak się dzieje, jeśli te ramy pozostają w konflikcie z sumieniem podatnika, naruszają elementarne normy sprawiedliwości, wymuszają zachowania sprzeczne z ideą dobra wspólnego czy wręcz przeczą racjonalności ekonomicznej? Pomimo tego państwo żąda od podatników patriotyzmu podatkowego i moralnego płacenia podatków. Państwo nie tłumaczy się przy tym, dlaczego pobiera takie, a nie inne podatki i na jakie cele je przeznacza. Kładzie jedynie akcent na dyscyplinę płacenia podatków i uszczelnianie systemu podatkowego.

Ponadto pozostawia poza nawiasem ideę dobra wspólnego i interes obywateli, a koncentruje się na interesie własnego budżetu. Odpowiedź na pytanie, co się dzieje w takich okolicznościach, jest następująca: fiskalna opresja państwa zmusza obywateli do reakcji obronnych i dostosowawczych. Reakcja ta przybiera formę szarej strefy. Należy przypomnieć, że ostatnie siedem lat rządów PO to permanentny i stopniowy wzrost obciążeń podatkowych.

Zakres szarej strefy pokazuje, jak silny jest konflikt pomiędzy niemoralnymi i nieetycznymi regulacjami państwa a obronną reakcją na nie obywateli – podatników. Autorytet w dziedzinie szacunków szarej strefy, prof. Fridrich Schneider z Austrii, określa dla Polski udział szarej strefy w 2012 roku na poziomie 25 proc. PKB. Oznacza to, że poza oficjalnym obiegiem pracuje około 1 miliona nierejestrowanych pracowników, którzy wytwarzają przeszło 200 miliardów złotych dochodu.

Należy wyraźnie podkreślić, iż praca tych osób jest społecznie użyteczna (głównie budownictwo, rolnictwo i usługi), zaś otrzymany dochód stanowi niezbędne uzupełnienie głodowych często pensji i emerytur, oficjalnie oferowanych przez państwo. W obliczu takich okoliczności postawmy twórcom nowej ordynacji podatkowej kilka fundamentalnych pytań.

Czy moralne jest nakładanie podatków bez ich legitymizacji, czyli uzasadnienia?

Podatek był i jest zawsze zawłaszczeniem części dochodu wytworzonego albo przez pracę, albo przez kapitał w sektorze prywatnym. Podmiotem zawłaszczającym z pozycji siły i pod przymusem jest instytucja państwa. Jeśli taka praktyka ma miejsce, to w szczególności w demokracji parlamentarnej państwo powinno wytłumaczyć się, dlaczego obciąża obywatela takim, a nie innym podatkiem i na jakie cele ten podatek ma być przeznaczony. Należy sobie uświadomić, że obywatel nie ma wpływu na bieżące obciążenia podatkowe. O tych obciążeniach decyduje rządząca koalicja i liczba podniesionych rąk w parlamencie.

Czy moralne jest traktowanie podatników jako potencjalnych oszustów i przez pryzmat takiego założenia konstruowanie przepisów podatkowych? Taka postawa państwa eliminuje z życia społecznego czynnik wzajemnego zaufania i dobrej woli. Oznacza to marnotrawienie kapitału społecznego.

Czy moralne jest obciążanie podatników dodatkowymi, poza płaconym podatkiem, kosztami procesu fiskalnego? Koszty takie w pewnym zakresie muszą powstać. Ktoś musi administrować i pobierać podatki. Nie ma jednak uzasadnienia nakładanie dodatkowego ryzyka podatkowego na przedsiębiorstwa. Skomplikowany i opresyjny system przepisów i regulacji zmusza podmioty do ponoszenia poważnych, dodatkowych nakładów na legalne wywiązanie się z obowiązku podatkowego. Są to tak zwane koszty płacenia podatków. Alternatywą legalnych zachowań jest ucieczka w szarą strefę.

Czy moralne jest penalizowanie pracy społecznie użytecznej? Kryterium, które rozstrzyga o tym, czy praca jest legalna, czy nielegalna, jest zgodność z literą prawa stanowionego. Kryterium to działa niezależnie od tego, czy prawo jest dobre, czy złe. Dominuje zasada dura lex, sed lex (ciężkie prawo, ale prawo). Przy takim podejściu duża część aktywności gospodarczej staje się nielegalna, choć ze wszech miar obejmuje prace społecznie użyteczne i pożądane. Prace te w świetle suchej litery prawa podlegają restrykcji karno-skarbowej czy wręcz penalizacji wynikającej z prawa karnego.

Gdyby ustawodawca zamiast podziału pracy na legalną i nielegalną w myśl własnych regulacji zastosował obiektywne kryterium podziału na pracę społecznie użyteczną i nieużyteczną, w tym przestępczą, zupełnie zmieniłby klimat dla aktywności gospodarczej. Zauważmy, że w kategoriach obecnie legalnej pracy zawiera się spory zakres niepotrzebnej i społecznie zupełnie nieużytecznej działalności. Dotyczy to przede wszystkim bezsensownej mitręgi administracyjno-biurokratycznej, która generuje tylko koszty, przeszkadza w codziennym życiu obywateli i zakłóca działalność gospodarczą.

Czy moralne jest marnotrawienie przez biurokrację państwową dochodów budżetowych? W szczególności chodzi tutaj o finansowanie wydatków państwa z deficytu budżetowego i tworzenie coraz większego długu publicznego. Dług ten przecież obciąży coraz wyższymi podatkami następne pokolenia. Państwo nie ma do takiej redystrybucji fiskalnych ciężarów moralnego prawa. Czy moralne jest zmuszanie młodych obywateli do emigracji?

Czy moralne jest zmuszanie młodych obywateli do płacenia składek emerytalnych, skoro wiadomo, że przymusowy system repartycyjny stoi na skraju bankructwa i dzisiejsza młodzież w perspektywie 30-40 lat świadczeń emerytalnych już nie dostanie. Pytań do przemyślenia może być jeszcze więcej.

Moralność a podatnik

Nieprawdą jest, że obywatel – podatnik jest z gruntu nieuczciwy, a jego głównym celem jest uchylanie się od zapłacenia podatku. Wręcz przeciwnie, podatnicy chcą świadczyć na kolektywne przedsięwzięcia. Mają bowiem pełną świadomość wagi i znaczenia dóbr i usług publicznych dla dobrobytu społecznego i tym samym dla własnej pomyślności. Obywatel – podatnik chce tylko mieć pewność, że partner, któremu powierza dużą część swoich dochodów, zwróci mu ekwiwalent w postaci użyteczności konkretnych dóbr i usług publicznych.

Moralne i rzetelne wywiązywanie się z obowiązku podatkowego przez obywatela jest zatem uzależnione w pierwszym rzędzie od zachowań po stronie państwa jako podmiotu silniejszego i działającego z pozycji dominium. Niestety, nie zawsze partner zasługuje na zaufanie. Niech puentą dla tego dylematu będzie cytat z wywiadu pana Romana Kluski – twórcy Optimusa, udzielonego „Dziennikowi Gazecie Prawnej”: „Gdy płaciłem wielomilionowe podatki, czułem się dumny. Dziś jest dylemat etyczny: czy płacić, skoro rząd za nasze pieniądze stawia przed przedsiębiorcami coraz to nowe bariery?”.

Dr hab. Feliks Grądalski
Nasz Dziennik, 2 listopada 2014

Autor: mj