Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Mróz kontra elektronika

Treść

Opóźnione kursy dalekobieżne, odwołane lokalne połączenia i autobusy zamarzające na trasie - takie komplikacje wywołała fala mrozów, które dotarły nad nasz region w nocy z niedzieli na poniedziałek. Przewidując kłopoty, dyrekcje firm komunikacyjnych wzmocniły nocne dyżury mechaników, którzy mieli "przepalać" silniki samochodów, by rano nie było problemów z ich uruchomieniem.

Nowosądecki PPKS odwołał rano osiem kursów, z kierunków: Krynica, Gródek n. Dunajcem i Szczawnica. Powodem były trudności z uruchomieniem pojazdów przez kierowców, którzy pozostawili je na noc przed swoimi domami, bo rano mieli zrealizować kursy do Nowego Sącza. W zajezdni sądeckiego PPKS wczesnym rankiem temperatura spadła do -29 stopni.

- W autobusach zaczęły szwankować układy elektroniczne - mówi Stanisław Dobosz, dyrektor PPKS w Nowym Sączu. - Paraliżu jednak nie było. Do godziny opóźnione były pierwsze kursy dalekobieżne na trasie z Krynicy do Krakowa. W kilku przypadkach pasażerowie musieli dojść do głównej drogi, bo autobusy nie zjeżdżały na boczne trasy.

Sądecki PPKS realizuje dziennie tysiąc kursów. Wczoraj rano odwołano osiem, co stanowi niewielki procent całości.

O pół godziny opóźnione były autobusy limanowskiego PPKS, wyruszające w kierunku Krakowa. Także tam z trasy nie pozjeżdżały rano pojazdy kierowców, którzy byli na tzw. noclegach. Całą noc pracowały służby techniczne, które co jakiś czas włączały silniki, by rano były ciepłe.

- Mimo tych ekstremalnych warunków jakoś sobie poradziliśmy - stwierdza Ryszard Staniszewski z PPKS w Limanowej. - Zgodnie z rozkładem jazdy wyjechały na trasę wszystkie szkolne autobusy.

Także gorlicki PPKS nie odnotował poważniejszych kłopotów. Autobus jadący do Gorlic z Lipinek dosłownie zamarzał w trasie. Kierowca musiał stanąć na poboczu i przez kilka minut miał problem z ponownym uruchomieniem silnika.

Bez kłopotów funkcjonowała komunikacja miejska w Nowym Sączu. Wszystko dzięki wzmocnionej obsadzie warsztatów, która zadbała, by przed opuszczeniem zajezdni silniki pojazdów były dobrze rozgrzane.

Z mrozem borykali się także prywatni przewoźnicy. W jednym z autobusów Szwagropolu obsługującego kursy do Krakowa temperatura spadła do -21 stopni. Trzeba było podstawić zastępczy pojazd.

(SZEL)

"Dziennik Polski" 2006-01-24

Autor: ab