Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Na nawozy i maszyny

Treść

Na konta bankowe gospodarzy z Sądecczyzny wpływają pierwsze pieniądze z unijnych dopłat obszarowych do hektara. Rolnicy chcą je zainwestować w gospodarstwa.
Wiosenny rozruch

- Uprawiam 6 hektara ziemi i dostałem na nie 2300 zł - mówi Jerzy Kwaśniewski z Roztoki-Brzezin.

- Przy wypełnieniu wniosku pomagał mi pracownik nawojowskiego oddziału Małopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego. Nie było to takie skomplikowane, bowiem moje działki liczą po 1 hektarze. Z 2 ha zbieram fasolę, skupowaną przez pośredników. Z 4 pozostałych ha zboże, odstawiane do młynów w Bartkowej i Kątach. Hoduję także tuczniki. Pieniądze chcę przeznaczyć na wiosenny rozruch gospodarstwa: zakup ziemniaków-sadzeniaków, nawozów, paliwa do maszyn. Zamierzam również skorzystać z innych programów pomocowych na rozwój produkcji.

Według Kwaśniewskiego problemem jest brak dopłat unijnych do upraw fasoli. Gdyby było to możliwie, doliczenie tych pieniędzy do dopłat obszarowych pozwoliłoby mu zainwestować więcej pieniędzy w ziemię.

- Dwukrotnie występowaliśmy do ministerstwa rolnictwa o zmianę tej decyzji - wyjaśnia Stefan Wolak, wójt gminy Gródek nad Dunajcem. - Sam uprawiałem fasolę, więc wiem, jakie to ciężkie. Jest to o tyle dziwne, że na inne rośliny strączkowe i motylkowe (bobik, łubin) przysługują dopłaty.

Nawozy i części do maszyn

- Jak się pracuje, to można się utrzymać z gospodarstwa - opowiada Tadeusz Cisowski z Siennej. - Moje ma 5 hektara. Na 4 hektary dostałem 2038 złotych dopłat. Zbieram głównie trawę, bo hoduję 11 krów. Mleko dostarczam do mleczarni w Dąbrowej. Cieszą mnie dopłaty, gdyż nie trzeba będzie wydawać tego, co się wypracowało w ciągu roku. Pieniądze przeznaczę na zakup nawozów i części do maszyn.

Według Cisowskiego, mankamentem dopłat jest przyznawanie ich do hektarów ziemi, a nie do upraw. Pieniądze dostają więc też ludzie, którzy nie gospodarują, a jedynie posiadają ziemię.

Robert Drobysz

"Gazeta Krakowska" 2004-12-23

Autor: kl