Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Nabici w nawiewniki

Treść

Podwarszawskie osiedle w Starej Miłosnej. Pracownicy firmy Ivent skończyli właśnie montaż nawiewników na drzwiach balkonowych, które zapobiegają powstawaniu grzyba na ścianach i zapewniają przepływ świeżego powietrza w mieszkaniach. Osiedle oddano do użytku w 2006 roku. Firma Konstans, która je budowała, miała obowiązek założenia we wszystkich mieszkaniach nawiewników, bo plastikowe okna i drzwi balkonowe są zbyt szczelne. Tak się jednak nie stało. Powód? Instalacja nawiewników, wykorzystywanych przy wentylacji grawitacyjnej zwiększa koszty okien o około 10 procent.
Waldemar Nagraba, dyrektor handlowy firmy Konstans, twierdzi jednak, że okna na osiedlu spełniają wymogi Polskiej Normy. - Tam są okna z funkcją rozszczelnienia i to działa tak samo jak nawiewniki, to dopuszcza Polska Norma i okna zostały zamontowane zgodnie z nią - mówi.
Polska Norma dotycząca wentylacji numer PN-83/B-03430 wyraźnie jednak mówi, że dopływ powietrza zewnętrznego do pokojów mieszkalnych oraz kuchni z oknem zewnętrznym powinien być zapewniony przez nawiewniki. W przypadku zastosowania okien charakteryzujących się współczynnikiem infiltracji "a" mniejszym niż 0,3 metra sześciennego - obowiązkowo przez nawiewniki powietrza o regulowanym stopniu otwarcia. Co prawda Norma dopuszcza w budynkach o wysokości do 9 kondygnacji wyłącznie doprowadzenie powietrza przez okna charakteryzujące się współczynnikiem infiltracji "a" wyższym niż 0,5, a nie większym niż 1,0 m sześc. pod warunkiem, że okna wyposażone są w skrzydło uchylno-rozwieralne, górny wywietrznik uchylny lub górne skrzydło uchylne. Według Tomasza Trusewicza, dyrektora Stowarzyszenia Polska Wentylacja, mikrowentylacja nie spełnia jednak warunków wentylacji. - Średnie okno w mieszkaniu ma wymiary 1,5 x 1,5 m i jest w stanie doprowadzić od 8 do maksymalnie 10 metrów sześciennych powietrza na godzinę do pomieszczenia. Dla całego mieszkania potrzebujemy od 120 do 150 metrów sześciennych powietrza, czyli - mówiąc krótko - takich okien musiałoby być w mieszkaniu 15. To tak, jakbyśmy chcieli zaspokoić głód, jedząc malutką łyżeczką. Możemy to zrobić, tylko musimy ją tysiąc razy podnieść - mówi Trusewicz. Jak twierdzi, przed 2009 rokiem, a więc do czasu wejścia w życie rozporządzenia ministra infrastruktury w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie, gdzie jest wyraźny zapis o konieczności montowania nawiewników, przepisy o wentylacji formułowane były bardzo niejasno. - Były już wtedy również zapisy, z których wynika, że trzeba stosować nawiewniki, jednak było to napisane w sposób pokrętny. Ktoś, kto ich nie czytał całościowo i wnikliwie, mógł bardzo łatwo pomijać pewne kwestie - dodaje. - Od dwóch lat przepisy są na tyle jasne, że w nowych budynkach nie ma wątpliwości, że powinny być wszędzie nawiewniki przy założeniu, że mamy wentylację grawitacyjną - dodaje dyrektor Stowarzyszenia Polska Wentylacja.
Nie jest więc prawdą, że okna z funkcją rozszczelniania działają tak samo, jak nawiewniki montowane na nich. - W Normie wyraźnie napisane jest, że do doprowadzania powietrza do mieszkania służy nawiewnik powietrza, a nie rozszczelnienie okna. Często deweloperzy mocno walczą, żeby nie zamontować nawiewników - mówi Piotr Błaszczyk, autoryzowany montażysta nawiewników. Jak zaznacza, bardzo łatwo udowodnił pewnemu deweloperowi, dlaczego nawiewniki są koniecznością. - Zapytałem, ile okien trzeba rozszczelnić i w jakim czasie, żeby był zapewniony przepływ 100 metrów sześciennych powietrza na godzinę. Nie wiedział. Nikt bowiem takich badań nie robił, nie robi i nie będzie robił, bo to dużo kosztuje. Żeby odpowiedzieć na to pytanie, każde pomieszczenie w mieszkaniu trzeba by było zmierzyć w ten sposób - dodaje Błaszczyk. Zdaniem kominiarzamgr. inż. Jarosława Nowakowskiego, przy oknach PCV szczelnie zamkniętych wentylacja nie ma prawa działać, a z funkcji rozszczelniania okien mało kto korzysta. - Trudno sobie wyobrazić, aby lokator trzymał okna w pozycji mikrowentylacji przy dwudziestostopniowym mrozie na zewnątrz. Powietrze wówczas wpływa do mieszkania w sposób niekontrolowany, a ponadto jest doprowadzane na poziomie oddziaływania na ciało człowieka - mówi Nowakowski. - Jako kominiarz mogę "wojować" z lokatorami instalującymi okapy i zmniejszającymi pole nawiewu w drzwiach łazienki z piecykiem gazowym, jednak w kwestii niewłaściwej wentylacji spowodowanej szczelną stolarką okienną - jeśli ta posiada funkcje "mikro" - nie jestem w stanie nic zrobić - podkreśla. Jako przykład podaje sytuację, kiedy w pięciu mieszkaniach w pionie (wentylacja zbiorcza) wentylacja działała wadliwie, nadmuchiwała powietrze do mieszkania. Jej prawidłowe działanie uzależnione było od tego, czy wszyscy mieszkańcy utrzymywali okna w pozycji "mikro". Jeden z lokatorów nie stosował się do zaleceń spółdzielni i kominiarza obsługującego budynek, co spowodowało zakłócenia w poprawności działania systemu. Spółdzielnia podjęła decyzję o zamontowaniu na jej koszt nawiewników okiennych, czterech lokatorów wyraziło zgodę, jeden odmówił, bo twierdził, że okna mają funkcję "mikro", co jest zgodne z obowiązującymi przepisami. Przepisy wymagają wprawdzie konieczności instalowania urządzeń doprowadzających powietrze do mieszkań, ale w praktyce jest różnie.
Renata Ochman, rzecznik prasowy Głównego Urzędu Nadzoru Budowlanego, zapewnia, że w przypadku spółdzielni mieszkaniowych, w których łamane są przepisy dotyczące wentylacji mieszkań, Główny Urząd Nadzoru Budowlanego niewiele może. - Nadzór budowlany ma możliwość interwencji wtedy, kiedy stwierdzi np., że budowa jest wykonana niezgodnie z projektem, czyli niezgodnie z przepisami prawa. Tu projekt jest podstawą, i to projektant ponosi odpowiedzialność za jego nieprawidłowe sporządzenie. Z kolei na etapie budowy jest nadzór inwestorski, którego zadaniem jest dbanie o to, żeby wykonawca wykonywał inwestycję zgodnie z projektem i wszystkimi zapisami w warunkach pozwolenia, decyzjach itd. - zaznacza Ochman.
Walka z pleśnią to początek
Gdy w mieszkaniu zamontowane są plastikowe okna, a wentylacja grawitacyjna źle funkcjonuje, pojawia się pleśń na ścianach, szczególnie w kuchniach i łazienkach. - Od pół roku moje dzieci były non stop chore na oskrzela, a nasze najmłodsze, półroczne dziecko trafiło na dwa tygodnie do szpitala z zapaleniem płuc. Gdy wydawało się, że dzieci już zdrowieją, szybko łapały nową infekcję. Lekarze twierdzili, że prawdopodobnie mają zbyt słabą odporność, zasugerowali jednak, by sprawdzić, czy mamy w mieszkaniu odpowiednią wentylację i czy nie ma grzyba - mówi pani Ania. Jak zaznacza, okna często bywały w jej mieszkaniu zaparowane, szczególnie w zimie widziała zbierającą się na nich pleśń, lecz dbała o jej usuwanie na bieżąco. Gdy jednak wspólnie z mężem sprawdzili wszystkie ściany - szybko odkryli grzyb, który ze względu na swoje położenie za meblami nie rzucał się w oczy. Diagnoza lekarzy była krótka - albo raz na zawsze się go pozbędą, albo dzieci stale będą chorować. Bez nawiewników nie ma jednak takiej możliwości, ponieważ raz usunięty grzyb w mieszkaniu źle wentylowanym znowu się pojawi. Pani Ania nie była jednak świadoma - podobnie zresztą jak pozostałe rodziny na jej osiedlu - że mieszkanie na rynku pierwotnym powinno od samego początku mieć zamontowane nawiewniki. Umieszczane są one w górnej części okna, zazwyczaj w ramie skrzydła nad szybą. Wtedy przy całkowicie zamkniętym oknie dopływa świeże powietrze i nie musimy pamiętać o uchylaniu okna bądź jego doszczelnianiu.
Problem jest jednak bardziej złożony. Grzyb na ścianie to mimo wszystko stosunkowo mały problem. Z powodu oszczędzania na nawiewnikach przez firmy deweloperskie i spółdzielnie mieszkaniowe nie tylko łamane są postanowienia Polskiej Normy dotyczące wentylacji, ale coraz częściej w mieszkaniach posiadających instalacje gazowe dochodzi do zatruć tlenkiem węgla i zgonów. A przecież koszt podstawowego nawiewnika nie jest duży, z montażem wynosi około 130 złotych. Gdy jednak ich liczbę pomnoży się przez kilka tysięcy mieszkań na osiedlu, suma staje się wysoka. - Myślę, że tematyka wentylacji i bezpieczeństwa użytkowania kominów jest o tyle istotna, iż co roku w sezonie grzewczym ginie w całym kraju grubo ponad sto osób. Liczby chorych z powodu niewłaściwie działającej wentylacji nikt nie monitoruje i nie podaje - apeluje Jarosław Nowakowski. Kominiarz zwraca uwagę na fakt, że poza nawiewnikami istnieje jeszcze szeroka gama produktów branżowych, dzięki którym wentylacja grawitacyjna może być skuteczniejsza niż dotychczas. Mimo to znakomita większość mieszkań budowanych i termomodernizowanych przed 2010 rokiem nie ma nawiewników okiennych, a więc najprostszego rozwiązania wentylacyjnego, a co za tym idzie posiada niewydolną wentylację. Innym problemem, na który zwraca uwagę Nowakowski, jest fakt funkcjonowania w sprzedaży całej gamy i różnej przepustowości kratek wentylacyjnych, które w żaden sposób nie spełniają wymagań prawnych stawianych tego typu urządzeniom. - Wolno je sprzedawać, więc są w handlu, ale skąd zwykły człowiek ma wiedzieć, że ich nie można kupować. Dokumentem dopuszczającym do stosowania w budownictwie jest atest Instytutu Techniki Budowlanej, często jednak producenci nie mogąc takiego zdobyć, uzyskują atest np. Państwowego Zakładu Higieny. Oznacza to tylko, że towar nie jest toksyczny i można go stosować w środowisku człowieka, natomiast niekoniecznie w budownictwie, i do tego w pomieszczeniach z urządzeniami gazowymi - podkreśla Jarosław Nowakowski.
Piotr Czartoryski-Sziler
Nasz Dziennik 2011-06-27

Autor: jc