Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Naciskał Borusewicz?

Treść

Były szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Bogdan Święczkowski oświadczył, że nic nie wie, jakoby premier Jarosław Kaczyński miał podejmować nielegalne naciski na służby specjalne. Sam stwierdził, iż osobiście nielegalnych nacisków się nie dopuszczał. Były natomiast naciski na niego jako szefa ABW. I to wcale nie od jego przełożonych w rządzie Kaczyńskiego, lecz ze strony marszałka Senatu Bogdana Borusewicza. Marszałek zaprzeczał wczoraj rewelacjom Święczkowskiego. Arkadiusz Mularczyk (PiS) zapowiedział złożenie wniosku o skonfrontowanie przed komisją Święczkowskiego z Borusewiczem.

Bogdan Święczkowski jako były szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego stanął wczoraj przed sejmową komisją śledczą szukającą od trzech lat nacisków na służby specjalne za czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości. Zeznał przed komisją, że nic mu nie wiadomo, aby premier Jarosław Kaczyński czy szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego Mariusz Kamiński dopuścili się jakichś nielegalnych nacisków. Jak wynika jednak z zeznania Święczkowskiego, naciski były, ale nie ze strony jego przełożonych, lecz marszałka Senatu Bogdana Borusewicza. - To jedyny nacisk, który komisja śledcza ustaliła podczas trzech lat: pan marszałek Senatu Bogdan Borusewicz wezwał szefa służby specjalnej i żądał od niego podjęcia pewnych czynności - mówił Arkadiusz Mularczyk (PiS), członek komisji śledczej. Zapowiedział on złożenie wniosku o skonfrontowanie przed komisją Święczkowskiego z Borusewiczem.
Śledczy mogliby wreszcie zapisać jakiś sukces w tropieniu nacisków, gdyby nie fakt, iż Borusewicz - choć do klubu Platformy ostatecznie nie wszedł - do Senatu startował z listy PO i z nadania Platformy został marszałkiem Senatu. A powołana z inicjatywy Platformy komisja naciskowa raczej nie powstała po to, by szukać nacisków wśród swoich ludzi, lecz u ich politycznych konkurentów.
Według zeznań Święczkowskiego do nacisków miało dojść podczas dwóch spotkań z marszałkiem Borusewiczem w 2007 roku - Borusewicz był również marszałkiem Senatu w czasie poprzedniej kadencji. - Przez te dwa spotkania całkowicie zmieniłem zdanie na temat pana marszałka Senatu - powiedział Święczkowski, który zaznaczył również, że jest mu niezmiernie przykro, iż przyszło mu o tej sytuacji opowiedzieć. Zastrzegł, że pewności co do dokładnych dat tych spotkań nie ma. Do pierwszego miało dojść 24 lipca 2007 roku. Poprzedziło je przesłanie do najważniejszych osób w państwie informacji w sprawie nieprawidłowości w spółkach paliwowych. Święczkowski zeznał, iż został wezwany telefonicznie do marszałka Borusewicza, który następnie miał zażądać od szefa ABW zmiany tej informacji. - Po prostu osłupiałem - stwierdził Święczkowski. Według jego zeznań odparł marszałkowi Senatu, że nie może spełnić tego życzenia. Zaproponował natomiast, aby marszałek w tej sprawie napisał list do premiera Kaczyńskiego i jeśli uwagi marszałka w sprawie informacji ABW znajdą potwierdzenie, to może i on (Święczkowski) zmieni w tej kwestii punkt widzenia. Święczkowski stwierdził, że nazajutrz udał się do premiera Kaczyńskiego i zdał relację ze spotkania z Borusewiczem. W opinii szefa ABW, premier miał być zdumiony zachowaniem marszałka.
Do drugiego spotkania z Borusewiczem miało dojść pod koniec sierpnia 2007 roku. Również wtedy Święczkowski został "zaproszony" do gabinetu marszałka Senatu. Tym razem - jak zeznał były szef ABW - Borusewicz miał od niego zażądać decyzji personalnej, aby nie odwoływał ze stanowiska jednego z funkcjonariuszy. Również tym razem do życzenia marszałka Senatu się nie zastosował. Święczkowski wyjaśniał, że nie doniósł o popełnieniu przestępstwa przez marszałka, bo chociaż takie działanie Borusewicza nosi znamiona wywierania nacisku, to skoro było nieskuteczne, nie widzi w nim przestępstwa.
Rewelacjom Święczkowskiego zaprzeczał wczoraj marszałek Borusewicz. - Zupełnie nie wiem, o co chodzi panu Bogdanowi Święczkowskiemu. Marszałek Senatu wywierający naciski? Marszałkowi Senatu nie podlegają służby, więc kompletnie nie wiem, o co chodzi. Nigdy nie byłem na takim poziomie stosunków z panem Święczkowskim, aby rozmawiać, czy myśleć o jakichś naciskach - powiedział marszałek Borusewicz. Zeznania byłego szefa ABW określił jako "jakieś głupie opowieści pana Święczkowskiego", których nie zamierza komentować. Przyznał jednak, że ze Święczkowskim miał okazję kilka razy rozmawiać. Były szef ABW miał na marszałku wywrzeć "jak najgorsze wrażenie".

Artur Kowalski


Nasz Dziennik 2011-01-28

Autor: au